Jestem bardzo szczęśliwą mamą i mam troje wspaniałych dzieci. I oto mój mąż zaczyna rozmowy o wspólnym dziecku, ponieważ ta trójka jest z poprzednich związków. Czuję się zagubiona – dwoje poprzednich małżeństw dzieci nie uratowały, czy warto ryzykować ponownie?
Mam najwspanialszego i najlepszego męża na świecie! Drugiego takiego nie ma! Nasz związek to wzór relacji między mężczyzną a kobietą.
Powiecie, że jestem nienormalna? Wiecie co? Tak! Tak właśnie jest! Oszalałam z miłości do niego. Z jego podejścia do mnie. Z jego podejścia do moich dzieci. A mam ich troje. I wszystkich pokochał! I one pokochały jego. Taka harmonia panuje w naszej rodzinie!
Jak już się domyśliliście, to nie jest moje pierwsze małżeństwo. To mój trzeci mąż. Ale mogę z całą pewnością powiedzieć: ostatni. Bardzo nie chcę go stracić.
Tylko że ostatnio mąż coraz częściej porusza temat wspólnych dzieci. To mnie niepokoi. Nie przywykłam polegać na swoich mężczyznach, dlatego więcej dzieci w ogóle nie planowałam.
Może to zabrzmi mało kobieco, ale jestem, jaka jestem. Z pierwszego małżeństwa mam dwoje dzieci. I to nie uratowało naszej rodziny przed rozpadem. Dzieci nie powstrzymały go przed zakochaniem się w innej kobiecie i założeniem z nią nowej rodziny. W drugim małżeństwie urodziłam trzecie dziecko. Jestem bardzo szczęśliwa jako matka. Ale jako kobiecie w relacjach z mężczyznami nie miałam szczęścia. Z drugim mężem przeżyliśmy pięć szczęśliwych lat. Ale ta rodzina również się rozpadła. Nasza piękna relacja nie stała się gwarancją trwałego małżeństwa.
I oto teraz znowu kocham i jestem kochana. Wszystko mi odpowiada w naszej rodzinie. Moje dzieci żyją w dostatku, mój mąż to bardzo solidny człowiek, a i ja mam stabilną pracę.
Doskonale rozumiem jego pragnienie, by mieć własne dziecko. Ale naprawdę boję się znowu zostać sama z dziećmi. Z trójką jeszcze sobie radzę, ale jeśli, nie daj Boże, czwórka, to już nie podołam. Nie mam już żadnych złudzeń co do mężczyzn. Polegam tylko na swoich siłach.
Ale mąż nie odpuszcza. Stał się taki sentymentalny, że czasami sama się zawstydzam. Tak uroczo bawi się z moimi dziećmi. One uwielbiają spędzać z nim każdą wolną chwilę. Szkoda tylko, że tata nie ma na to zbyt wiele czasu. Na jego barkach spoczywa cała nasza rodzina! Bardzo dużo pracuje.
Niedawno jego młodsza siostra urodziła dziecko. Gdybyście widzieli jego reakcję, kiedy po raz pierwszy wziął niemowlę na ręce! Trzymał je i nawet nie oddychał! To uczucie, że w jego ramionach znajduje się taka mała, bezbronna istotka, wzbudziło w nim ogromne pragnienie, by się nią opiekować. Nigdy nie widziałam, żeby tak reagował na dziecko. W oczach stanęły mi łzy. W tej chwili spojrzał mi prosto w oczy. Było w nich tyle błagania, że nie mogłam się powstrzymać. Po prostu rozpłakałam się w tej samej sekundzie.
Zrozumiałam, jak bardzo kocham tego mężczyznę! Jest dla mnie prawdziwym ratunkiem w tym życiu. Bardzo chcę spełnić jego marzenie! Ale jak mam przezwyciężyć to uczucie nieufności i lęku przed samotnością? Przecież moje poprzednie małżeństwa też były szczęśliwe… do czasu. A jaki będzie finał tej historii?
