W miniony weekend obchodziłam swoje 65. urodziny. Nie planowałam hucznej imprezy, ale zaprosiłam syna z żoną i wnukami. Przez dwa dni przygotowywałam się, nakryłam do stołu i czekałam. Drzwi się otworzyły i zobaczyłam, że przyszedł tylko syn. Złożył mi życzenia, podarował multicooker, posiedział godzinę i poszedł. Synowa znów nie przyszła

Nie wiem dlaczego, ale moje relacje z synową od początku się nie układały. Kiedyś mniej się tym martwiłam, ale teraz, z każdym dniem, ta kwestia nie daje mi spokoju. Wszystkie moje próby zbliżenia się do niej są przez Nadiję, moją synową, odrzucane.​

Mieszkam sama w dużym, trzypokojowym mieszkaniu i czuję się tam bardzo samotna. Owdowiałam trzy lata temu.​

Do śmierci męża prowadziłam zwyczajne życie. Byłam zajęta troską o niego, więc nie miałam czasu na nudę.Wychowałam wspaniałego syna, z którego jestem bardzo dumna. Iwan jest przystojny i inteligentny, obecnie prowadzi własny, dochodowy biznes. Mam dwoje cudownych wnuków, ale z powodu chłodnych relacji z synową widuję ich bardzo rzadko.​

Syn również, z powodu swojej zajętości, rzadko mnie odwiedza. Jeszcze rzadziej wpadają do mnie wszyscy razem, zwykle tylko na piętnaście minut, gdy przejeżdżają obok. Kilka razy prosiłam ich, aby zostawili mi wnuki na weekend, ale Nadija nawet nie chce o tym słyszeć.​

I znów zostaję sama w swoim ogromnym mieszkaniu. Tak bardzo chciałabym, aby zostawiali mi wnuki. Dla mnie to byłyby najprzyjemniejsze obowiązki. Ale nigdy tak nie robią, tłumacząc, że dzieci mają zajęcia i dodatkowe lekcje blisko domu, więc niewygodnie jest je do mnie przywozić. Syn również nie mówi wprost, dlaczego tak rzadko mnie odwiedza, ale sama znam powód.​

Żałuję, że nie nawiązałam relacji z synową na czas, teraz wszystko mogłoby być inaczej. Jestem gotowa to zrobić nawet teraz, ale ona w ogóle nie chce nawiązać kontaktu.​

Czy żona mojego syna nie rozumie, jak bardzo jestem samotna? Przecież oprócz nich nikogo nie mam i o kogo mam się troszczyć? Powinna zrozumieć, że kiedyś też stanie się starsza i czyjąś teściową. Jak mogę teraz naprawić sytuację? Czuję, że jestem nikomu niepotrzebna i nikt mnie nie kocha.​

Każdego wieczoru ogarnia mnie taka tęsknota, że nie da się tego wyrazić słowami. Starałam się przez całe życie dla syna, nie rozumiem, dlaczego wszystko tak się potoczyło.​

W miniony weekend obchodziłam swoje 65. urodziny. Biorąc pod uwagę obecną sytuację, nie planowałam hucznej imprezy, ale zaprosiłam syna z żoną i wnukami. Nakryłam do stołu, przez dwa dni się przygotowywałam, siedziałam i czekałam. Drzwi się otworzyły i zobaczyłam, że przyszedł tylko syn. Złożył mi życzenia, podarował multicooker, posiedział godzinę i poszedł.​

Nieobecność żony tłumaczył złym samopoczuciem. Ale nie wierzę, Nadija uparcie nie chce się ze mną kontaktować.Przecież nie codziennie mam jubileusz i mogła sama przyjechać, a także przywieźć mi wnuki. Ale nie, nie uznała tego za stosowne.​

Multicooker to dobry prezent, ale jak oni nie rozumieją, że nie potrzebuję od nich prezentów, ale uwagi. Jeśli tak dalej pójdzie, będę musiała zatrudnić sobie towarzyszkę i w zamian za opiekę do końca życia zostawić jej swoje mieszkanie.​

Oczywiście, nie bardzo bym tego chciała, mam nadzieję, że synowa z synem jeszcze się opamiętają i zaczną poświęcać mi więcej uwagi.​