„Powiedział za dużo swojej mamie”. Dla żony to była ostatnia kropla goryczy
W małżeństwie Magdy i Andrzeja od dawna narastało napięcie. Ale to, co przelało czarę goryczy, przyszło nagle — i to z ust teściowej. Wszystko zaczęło się od z pozoru niewinnej rozmowy…
Andrzej miał jeden niepokojący nawyk: każdego dnia zdawał swojej mamie szczegółowy raport z życia. Co jadł, gdzie był, ile wydał, co widział i z kim rozmawiał. Unikał ojca, ale z mamą potrafił rozmawiać godzinami.
Matka dorosłego Andrzeja wiedziała o nim wszystko: ile zarabia, co planuje, co dzieje się w jego związku. Magdę to irytowało coraz bardziej.
Ona dzieliła się z mężem wszystkim. Wierzyła, że są sobie najbliżsi. Ale on najwyraźniej za najbliższą osobę uważał mamę.
Na prośby Magdy, by nie przekazywał wszystkiego teściowej, Andrzej potakiwał — a wieczorem znowu wszystko opowiadał przez telefon.
Niedawno Magda zrezygnowała z pracy — od dawna miała napięte relacje z kierowniczką. Zdecydowała się odejść i szukać nowego zatrudnienia. O wszystkim opowiedziała mężowi.
Już następnego dnia teściowa wiedziała, co się dzieje. Poleciła synowi, żeby nie dawał Magdzie pieniędzy i „wygonił ją do roboty”, zanim „usiądzie mu na karku”.
Wieczorem Andrzej wszczął rozmowę: „A kiedy znajdziesz nową pracę?”. Magda zrozumiała, że to nie jego myśli — to echo głosu matki.
Pewnego dnia Magda miała problem skórny — na plecach pojawił się stan zapalny. Teściowa oczywiście się dowiedziała i stwierdziła, że to może być coś zakaźnego. Nakręciła syna.
Andrzej obwinił Magdę o wszystko, co możliwe, i zażądał, by natychmiast poszła do lekarza.
To był moment przełomowy. Magda „wybuchła” i wyjechała do rodziny do Bydgoszczy.
Andrzej początkowo nie przejął się zbytnio. „No trudno, pojechała”. Przecież ma mamę — swoją najbliższą osobę. Czy potrzeba kogoś jeszcze?
Od dziecka słyszał: „Kobiet jest wiele, ale mama tylko jedna”. I wierzył, że nikogo poza nią nie potrzebuje.
Minęły tygodnie. Magda nie dzwoniła.
I wtedy Andrzej zaczął rozumieć: mama nie zastąpi mu żony. Owszem, może go wysłuchać, ale nie zapewni tej emocjonalnej bliskości, której potrzebuje dorosły mężczyzna.
Andrzej nigdy nie odciął się psychicznie od matki. To częsty problem w relacjach synów z nadopiekuńczymi matkami, które chcą mieć nad nimi kontrolę do końca życia.
Takie kobiety kontrolują każdy krok dorosłych synów, blokują ich niezależność i wpoją im fałszywe przekonania na temat kobiet i związków.
Synowie takich matek często uczą się deprecjonować swoją partnerkę, a jej potrzeby stają się mniej ważne niż zdanie matki.
Na szczęście Andrzej zrozumiał to, zanim było za późno. Zrozumiał, że dorosłemu mężczyźnie potrzebna jest dorosła kobieta — partnerka, nie matka.
Udało mu się odzyskać Magdę. Ale nie każdemu się to udaje. Wielu mężczyzn tkwi przez lata w emocjonalnym uzależnieniu od mamy, wmawiając sobie, że tak im dobrze.
Ale czy naprawdę?
