Rano Agnieszka obudziła się, wyjęła z szafy dużą torbę i zaczęła pakować rzeczy. Paweł, z którym przeżyła pięć lat, nie mógł zrozumieć, co się dzieje. Agnieszka spakowała się i po prostu wyszła. Trzy dni później Paweł zadzwonił do niej: – Słuchaj, chyba czegoś nie zrozumiałem. Ty naprawdę odeszłaś? Był oszołomiony, kiedy usłyszał, dlaczego żona go zostawiła
Agnieszka obudziła się rano, spojrzała na śpiącego obok mężczyznę, raz jeszcze pomyślała, że to już ktoś zupełnie obcy. I uświadomiła sobie, że robi dokładnie to, co powinna. Wyjęła walizkę, zaczęła pakować ubrania. Paweł się obudził. Myślał, że żona żartuje.
Ale Agnieszce wcale nie było do żartów. Podjęła decyzję: odchodzi. I to zrobiła.
Trzy dni później Paweł zadzwonił zdezorientowany:
– Naprawdę odeszłaś?
Agnieszka uśmiechnęła się:
– Oczywiście. Na zawsze. Żegnaj.
Dzwonił jeszcze kilka razy – po tygodniu, po miesiącu. Był pewien, że to tylko kobiecy kaprys, który minie, że wróci. Przecież byli razem pięć lat, przecież byli szczęśliwi. Ale ona nie wróciła. Agnieszka po prostu przestała go kochać. Mieszkała z kimś, kto stał się jej obcy. Po co dalej w tym tkwić? Przyszłości z nim nie widziała, więc odeszła.
Tę historię Agnieszka opowiedziała mi sama. Wtedy się przyjaźniliśmy, byłem dla niej kimś w rodzaju starszego i rozsądniejszego kolegi. Nawet próbowałem przemówić jej do rozsądku:
– Może nie warto tak nagle?
Agnieszka tylko się uśmiechnęła:
– A na co tu czekać?
Zrozumiałem dopiero później, że miała rację. Takie nagłe odejście potrafią tylko kobiety. Rzadko, ale jeśli już – to natychmiast i bez wahania.
Mężczyźni rzadko odchodzą. Dla nas najważniejsza jest stabilizacja. Nikt nie zawraca głowy, wszystko znane. Facet często dawno już tylko „znosi” swoją żonę, ma inną, i jej obiecuje:
– Spokojnie, zaraz ją zostawię, daj mi czas, muszę ją przygotować…
Mijają miesiące, lata – a on nadal „przygotowuje”. Bo tak jest mu wygodnie. Taki „jesienny maraton” trwa, dopóki żona sama nie spakuje walizki.
Albo ta „inna” w końcu ma dość i wybiera kogoś, kto nazwie ją w końcu swoją żoną.
A on? Nadal będzie się dziwił:
– No ale o co chodzi tym kobietom? Przecież było dobrze…
Kiedy kobieta nagle odchodzi, mężczyzna nie rozumie. Bo jemu się wydawało, że wszystko było „w miarę okej”. Jak zawsze.
To, że od miesięcy nie mówił jej ciepłego słowa, że zapomniał o jej urodzinach, że był obojętny – to dla niego drobiazgi. Nie widział, jak ona nocami leżała z otwartymi oczami, myśląc:
– Co ja tu jeszcze robię?
Miłość dawno się skończyła. Została obojętność. Mieszka z kimś, kto przypomina mebel – tylko że dużo je, marudzi i zalega na kanapie. A meble można wymienić. A męża?
Kiedy kobieta przestaje kochać – tak jakby ktoś zabrał jej duszę. Funkcjonuje tylko dlatego, że „trzeba”: bo rodzina, bo praca, bo ludzie. Ale w środku jest pusta. Bez celu.
I wtedy, czasem w desperacji, kobieta robi coś odważnego. Decyduje:
– Odchodzę. Zacznę od nowa.
Znam takie historie. Nie podam imion. Pewna młoda aktorka wyszła za bardzo bogatego mężczyznę. Przez dziesięć lat – auta, diamenty, Malediwy, miłość, wspólne zdjęcia w magazynach. On ją ubóstwiał, a ona w wywiadach mówiła, jak cudowny z niego mąż.
Aż pewnego dnia po prostu wyszła z domu w jedwabnej piżamie.
Nie dla innego mężczyzny. Po prostu nie kochała. Miała wszystko – oprócz jednego: szczęścia. A bez miłości wszystko traci smak. Nawet Malediwy.
Została jej tylko ta jedwabna piżama.
I tak, zaraz padnie pytanie:
– A dzieci? Co z dziećmi?
Tak, dzieci są ważne. Ale nie można żyć wyłącznie „dla dzieci”. To jeden z największych błędów.
Nie można żyć z kimś, kogo się nie kocha. Życie jest jedno. Lepiej zabrać dzieci i odejść. Wiem, że to trudne – ale to najlepsze, co można zrobić.
„Po prostu przestałam kochać” – mówi spokojnie kobieta. Znam ojca, który był w szoku, kiedy żona odeszła z dziećmi. Tak się przejął… że przez kolejne trzy lata ich nie odwiedził. Pewnie bardzo zmęczony.
Możecie powiedzieć:
– Ale przecież to straszne! Niepewność! Ryzyko!
Odpowiem: dużo straszniejsze jest życie z kimś, kogo się nie kocha. Nie warto czekać, że „potem będzie lepiej”. Nie będzie. Będzie tylko gorzej.
Kobiety mają wielką siłę przystosowania. Dlatego żyją dłużej. Potrafią zaczynać od nowa, zapełniać życie nowymi rytuałami, drobiazgami, przyjemnościami.
Tak skończyła się historia mojej Agnieszki. Pół roku później poznała innego mężczyznę. Po roku wyszła za mąż. Mają dziecko. Chłopczyk ma już sześć lat. Są szczęśliwi.
Ona po prostu zaczęła nowe życie. Bo kobiety to potrafią. I nigdy nie żałują.