Moja mama i siostra twierdzą, że moje życie się ułoży, jak tylko zostawię mojego niezbyt zamożnego męża

Mama i starsza siostra są przekonane, że wychodzić za mąż z miłości, i to jeszcze za biednego, mogą tylko naiwne kobiety. Namawiają mnie, żebym jak najszybciej zostawiła Michała i znalazła sobie „normalnego faceta”, który będzie mnie w pełni utrzymywał.

„Szczęście to pieniądze” – powtarzała nam z siostrą mama już od dzieciństwa. „Mężczyzna ma być jak mur – bezpieczny i stabilny, a kobieta nie może się o nic martwić” – to jedna z jej ulubionych złotych myśli.

Siostra posłuchała. Znalazła sobie zamożnego partnera i teraz żyje jak księżniczka. Samochody zmienia jak rękawiczki, o pracy nie ma mowy – cały dzień wypełniają jej zabiegi w salonach, fitness i zakupy. Ja bym chyba umarła z nudów przy takim trybie życia, ale Kasia trzyma się dzielnie.

Ja nigdy nie widziałam się w roli utrzymanki. Zaraz po liceum wyprowadziłam się z domu. Studiowałam zaocznie, pracowałam, odkładałam na własne mieszkanie. Nie było łatwo, ale nie żałuję ani jednego dnia tamtego czasu.

Rodzina z lekką złośliwością przyglądała się moim pierwszym krokom w dorosłość. Mama i Kasia co chwilę przepowiadały mi rychłą nędzę, samotność i mieszkanie w zimnie. Ku ich zaskoczeniu – radziłam sobie całkiem dobrze.

Z Michałem poznaliśmy się na trzecim roku studiów. Aż dziwne, że wcześniej się nie spotkaliśmy – studiowaliśmy przecież na tym samym wydziale. Wystarczyło kilka dni, żebym zrozumiała: to jest ten jedyny. Po roku zamieszkaliśmy razem, a ślub wzięliśmy tuż po odebraniu dyplomów.

Michał pochodzi z bardzo zwyczajnej rodziny. Tata pracuje w zakładzie jako ślusarz, mama jest salową w szpitalu. Skromnie, ale uczciwie. Rzadko spotyka się tak dobrych i ciepłych ludzi.

Od początku wiedzieliśmy, że nie chcemy mieszkać z żadnymi rodzicami. Mama oczywiście była oburzona moim wyborem. Kasia skwitowała go krzywym uśmiechem i tekstem:

– Skąd ty bierzesz takich biedaków?

Mama była nieco bardziej dyplomatyczna:
– Daję wam dwa lata. Pomieszkacie razem, pomęczycie się i się rozstaniecie. Rodzinę trzeba budować z kimś, kto ma coś w ręku. A Michał? On nic nie ma. Ani oszczędności, ani perspektyw.

Mama „wspaniałomyślnie” zaproponowała, że możemy zamieszkać z nią – ale dobrze wiedziałam, że nie chodziło o pomoc. Odrzuciliśmy tę propozycję. Najpierw wynajmowaliśmy, a potem wzięliśmy kredyt hipoteczny.

W oczach mojej siostry to był dramat: nie dość, że biedni, to jeszcze z kredytem do grobowej deski.
– Kompletni idioci – szeptała, gdy zaprosiliśmy rodzinę na parapetówkę.

Nie mieliśmy parkingu pod blokiem, więc Kasia musiała iść na obcasach z sąsiedniego osiedla, gdzie zostawiła swoje nowe auto. Prawdziwa tragedia.

Z Michałem żyje nam się dobrze. Jak w każdej rodzinie – raz lepiej, raz gorzej. Teraz akurat mamy trochę trudniejszy okres. Michał pracuje w produkcji, a w firmie są duże cięcia. Został, ale robi za trzech, a zarabia jak za jednego.

Ja zmieniłam pracę, mam lepsze pieniądze, ale dojazdy są uciążliwe. I choć to teraz ja więcej przynoszę do domu, nie rozmawiamy o tym otwarcie. Wiem, że Michałowi jest z tym ciężko.

Zdarzają się momenty napięcia. Czasem się nie rozumiemy. Ale nie wywołuję kłótni – wiem, że po burzy przyjdzie spokój i wtedy możemy porozmawiać. Tak działają zdrowe relacje. Ale moja mama tego nie rozumie.

Dla niej – skoro się żalę, to znaczy, że trzeba się rozwieść.

– Z takim chłopem to ty utoniesz. On nie ma potencjału. Co ty chcesz od biedaka?
– Mamo, ale nam przecież wystarcza. Szczęścia nie mierzy się złotem…

Mama nie słucha. Kasia dokłada swoje:
– Co ty sobie myślałaś, wychodząc za niego? Teraz masz pretensje? A przecież ci mówiłyśmy! Rzuć go i znajdź kogoś konkretnego.

Kasia nawet próbuje mnie zeswatać z kolegami swojego męża. Przy Michale opowiada o ich sukcesach:
– Ten już ma dom, ten otworzył firmę, tamtemu żona nie pracuje i żyje jak królowa.

Na koniec zawsze dodaje:
– Tak powinna żyć kobieta z klasą. A nie tracić godziny na dojazdy do roboty.

Coraz częściej myślę, że muszę ograniczyć kontakty z moimi „troskliwymi” bliskimi. Jeśli chcę chronić swoją rodzinę i spokój w domu – innego wyjścia nie ma.