Kiedyś mój surowy szef wszedł do pomieszczenia gospodarczego, a tam była sprzątaczka, która również częstowała go kawą

Po prostu i piękne – tak można opisać naszą sprzątaczkę, lub jak ją żartobliwie nazywaliśmy – gospodynię biura, ona sama nie miała nic przeciwko i tylko się uśmiechała. Miała na imię Maria i doskonale radziła sobie ze swoim zadaniem.

W przerwach między pracą siedziała w swoim pomieszczeniu gospodarczym i raczyła się kawą i ciasteczkami. Podczas gdy większość osób w biurze zamawiała sushi lub modne sałatki, nasza Maria brała cukierki, dodawała je do kawy i wracała do pracy.

Pewnego dnia Andrzej, nasz surowy szef, przyszedł do niej do pomieszczenia gospodarczego w sprawie służbowej. Bez pytania szybko nalała mu kawy i podała ciasteczko.

Andrzej, chyba nawet niespodziewanie dla siebie, zgodził się. Miał taki harmonogram, że nie miał nawet czasu pójść do restauracji na obiad, a “lunch boxy” z jedzeniem lub sushi nie pasowały do jego statusu.

Nasz surowy szef siedział na plastikowym krześle za plastikowym stolikiem, na którym stały plastikowe kwiaty. To było dla niego jak inny świat. Zjadł, wypił, podziękował.

Po kilku dniach Andrzej ponownie odwiedził pomieszczenie gospodarcze. Jego elegancka sekretarka tańczyła wokół prawdopodobnie zepsutego ekspresu do kawy, więc Andrzej pobiegł do Marii na kawę. Naprawdę miał ochotę na orzeźwiającego drinka, mimo że kierowca już na niego czekał na dole.

Maria nie miała czasu zaparzyć świeżej kawy, więc nalała szefowi roztwór, który sama wypiła. A Andrzej zaczął jej opowiadać, jak będąc jeszcze studentem, jednocześnie pracował jako kelner. W tym czasie nosił ze sobą tę samą kawę rozpuszczalną w termosie – to był jego ulubiony napój.

Potem zaczął przypominać sobie, jak szedł przez życie, mówiąc o swoich zwycięstwach i porażkach. Tania, paskudna kawa rozpuszczalna wydawała mu się taka pyszna.

Kilka dni później Andrzej zapukał do pomieszczenia gospodarczego z ciastem w dłoniach. Maria była bardzo szczęśliwa. Siedzieli kilka godzin, z nielicznymi osobami nasz szef mógł być tak otwarty i szczery. Raczej mało kto potrafił go słuchać, ale nasza Maria była w stanie.

Maria była dziesięć lat młodsza od niego, nie miała zagranicznego wykształcenia ani wspaniałego ciała, ale była miła i szczera i nie szukała w nim żadnych korzyści. Dlatego kiedy nasza “pani biurowa” wyszła za niego za mąż, wszyscy byli bardzo zaskoczeni. W końcu na każdy gust ścigały go dziesiątki dziewczyn.

Po tym, jak została jego żoną, Maria już tu nie pracowała. Bardzo się zmieniła, ale pozostała spokojna i życzliwa.

I wiesz co, bardzo się cieszę z powodu Marii i Andrzeja. W końcu takich ludzi sukcesu jest wielu, na zewnątrz wydają się bardzo szczęśliwi, ale bardzo często nie mają nawet z kim porozmawiać. Nasz dyrektor był człowiekiem, który bardzo lubił mówić, ale nikt nie mógł i nie chciał go słuchać.

Może to właśnie kawa z zaplecza stała się dla niego swego rodzaju eliksirem miłosnym. A może to po prostu ciepłe uczucia. Ale najważniejsze, że miłość przyszła, a niedługo przyjdzie syn. Andrzej już się chwalił i promienieje szczęściem. Takiego go jeszcze nie widziałam.