Mieszkanie, w którym mieszkaliśmy, było zapisane na teściową. Nigdy bym nie pomyślała, że sprawy potoczą się właśnie tak. Na początku mąż prosił, żeby przepisała je na niego, ale jego mama odmówiła, mówiąc, że ma gdzie mieszkać i nie zamierza nas wyrzucać. A teraz dała nam dwa tygodnie i powiedziała, że jeśli nie zaczniemy jej płacić, to mamy się wyprowadzić

Teraz rozumiem, że po ślubie trzeba omawiać wszystkie sprawy, żeby później nie mieć niepotrzebnych problemów. Ale wtedy, młoda i zakochana, o tym nie myślałam. Byłam szczęśliwa, że trafił mi się porządny facet. Do tego jeszcze z mieszkaniem — a która dziewczyna o tym nie marzy?

Bardzo się ucieszyłam, gdy po ślubie rodzice męża „podarowali” nam mieszkanie. Zostało po jego babci. Formalnie należało do teściowej, ale nie przywiązywałam do tego wagi.

Radość trochę zbladła, gdy zobaczyłam, w jakim stanie jest to mieszkanie — stara łazienka, meble pamiętające PRL, obdrapane ściany. Lokal wymagał kosztownego remontu, a my oboje pracujemy w urzędach i nie zarabiamy wiele. Ale w takich warunkach żyć się nie dało, więc zdecydowaliśmy się wziąć kredyt. Trochę pomogli też moi rodzice.

Dziś mieszkamy już w normalnym, przytulnym mieszkaniu. Spłacamy długi, oszczędzając dosłownie na wszystkim. Ale i tak jesteśmy zadowoleni, że mamy własny kąt — i to taki ładny. Nasze mieszkanie zmieniło się nie do poznania. Myślałam, że spłacimy kredyt, zaczniemy żyć spokojnie, może nawet pomyślimy o dziecku.

Ale wczoraj zadzwoniła teściowa i powiedziała, że powinniśmy jej pomóc w spłacie kredytu, który wzięli na samochód. Odpowiedziałam, że nie mamy pieniędzy, że ledwo dajemy radę z naszym kredytem. Wtedy teściowa nagle oznajmiła, że mogła przecież sprzedać to mieszkanie, ale oddała je nam z dobrego serca, a my nawet nie chcemy jej pomóc.

Nie spodziewałam się takiego obrotu spraw i teraz nie wiem, co robić. Mąż też jest w szoku. Mówi, że to jej nowy mąż ją podburzył przeciwko nam. Teściowa wyszła drugi raz za mąż i stara się przypodobać swojemu nowemu partnerowi. Dlatego wzięła kredyt na samochód, a teraz ma kłopoty w pracy i trudniej jej go spłacać. Ale auta oddać nie chce, bo jest potrzebne jej mężowi.

Dlatego to właśnie do nas się przyczepiła. Dała nam dwa tygodnie na zastanowienie, a potem powiedziała, że jeśli się nie zgodzimy, to nas wyrzuci i wynajmie mieszkanie komuś innemu.

Mieszkanie jest zapisane na nią, nigdy nie przyszło nam do głowy, że sprawy potoczą się w ten sposób, choć na początku mąż prosił, by je przepisała, ale jego matka odmówiła, mówiąc, że nie planuje nas wyrzucać. Ja się w to nie wtrącałam.

A wyszło, jak wyszło! Włożyliśmy w remont ogromne pieniądze, wciąż spłacamy długi, a teraz każe nam płacić lub się wynosić.

Boję się, że nawet jeśli zgodzimy się na jej warunki, to za jakiś czas znowu będzie miała do nas pretensje. Bo właścicielką nadal jest ona — teściowa.