Przypadek pomógł poznać prawdę. Jestem już pół roku samotną kobietą
Nasz związek trwał 9 lat. Żyliśmy różnie. Tak jak wszyscy mieliśmy swoje wzloty i upadki. Czasami dochodziło do poważnych kłótni, czasem się rozstawaliśmy na kilka dni, ale zawsze znajdowaliśmy wspólny język i znów żyliśmy razem. Po 12 miesiącach od ślubu urodził się nasz synek, wspaniały Iwanek. Wydawało się, że jesteśmy całkowicie szczęśliwą rodziną. Ale rzeczywistość była zupełnie inna. Całe moje życie było tylko wynikiem mojej wyobraźni.
Któregoś razu, kiedy mój mąż był w kuchni, przyszło do niego SMS. Moja ciekawość wzięła górę, wzięłam jego telefon i przeczytałam wiadomość. Była od jakiejś nieznajomej mi kobiety, ewidentnie zauważyłam w niej nutę flirtu, ale nie było w niej nic konkretnego. Nie chciałam zagłębiać się w tę sytuację, więc zamknęłam oczy na to.
Podobne wiadomości zaczęły przychodzić z regularnością. Pewnego wieczoru, kiedy już byliśmy w łóżku, mój mąż wziął telefon i otworzył swoje wiadomości. Spróbowałam go chwycić, żeby przeczytać przychodzące, ale mąż okazał się silniejszy i wyrwał go mi z rąk. Wybuchła między nami kłótnia.
Po tym incydencie wiadomości przestały przychodzić.
Potem mąż zmienił pracę i często wyjeżdżał w delegacje. Szczerze mówiąc, odetchnęłam z ulgą. W tych chwilach, kiedy go nie było w domu, było mniej prania, sprzątania, mniej czasu spędzałam w kuchni, więcej odpoczywałam.
Pewnego razu, biorąc jego paszport do ręki w razie potrzeby, straciłam mowę. Na stronie, gdzie powinna być odnotowana informacja o małżeństwie, znajdowały się aż dwa pieczątki.
Okazało się, że jesteśmy już od pół roku oficjalnie rozwiedzeni.
Świat wokół mnie jakby zawalił się. Byłam kompletnie zdezorientowana. Wieczorem, kiedy wrócił do domu, powiedziałam mu, że wszystko wiem. Nie starał się tego wypierać i przyznał, że nie czuje już do mnie żadnych uczuć i że nie widzi sensu kontynuowania naszego związku.
Największym szokiem dla mnie była jednak informacja, że on już zdążył przepisać nasze mieszkanie i samochód na swoją nową kochankę. A mi kazał jak najszybciej się wyprowadzić z mieszkania. Wyobrażasz sobie to?
Mówić, że byłam załamana, to nic nie powiedzieć. Długo zbierałam się w sobie.
Adwokat powiedział mi, że szanse na wygranie tej sprawy są niewielkie. Mój mąż wykazał się przebiegłością i nie zostawił mi żadnej szansy.
Takie to jest zdrada od ukochanej osoby.
