Mężczyzna długo opowiadał, jak opiekował się matką, a potem przyznał, że najbardziej brakuje mu… jej emerytury
Podróżując, jedna z moich przyjaciółek niedawno opowiedziała mi tę historię. Mówi, że nie wie, czy powinna płakać czy śmiać się, ale od kilku dni jest w szoku.
Olena poszukuje partnera, i wtedy jedna z jej koleżanek powiedziała, że ma znajomego, który również szuka partnerki. Dodzwonił się do niej i poprosił ją o zapoznanie. Koleżanka zapytała, czy może podać jej (nazwijmy go Igor) jego numer telefonu, ale od razu ostrzegła, że zna go słabo, że nie rozmawiali ze sobą od dawna. Mówiła, że była nawet zdziwiona, że zadzwonił do niej w tej sprawie.
Wiedziała tylko, że jest samotny, w trakcie rozwodu i niedawno zmarła mu matka, z czym bardzo sobie nie radzi. Olena pomyślała, dlaczego nie, a może i się zgodziła.
Dalej opowieść będzie z jej perspektywy.
“Zadzwonił do mnie ten Igor. No, poznaliśmy się, zaczęliśmy rozmowę. Okazało się, że nadal nie jest rozwiedziony, ale jest w trakcie tego procesu. W tym małżeństwie ma małego syna, którego bardzo kocha.
Powiedział też, że obecnie nie pracuje. Postanowił zmienić zawód i uczy się na programistę, ponieważ ta profesja jest dziś bardzo poszukiwana i perspektywiczna, chociaż dla niego to trudne i niekoniecznie mu się podoba, ale w jego wieku trudno znaleźć pracę w tym zawodzie.
Na moje pytanie, jak sobie radzi finansowo, odpowiedział, że ma dochody z głównego zawodu (jest prawnikiem), ale nie takie, jakie by chciał. To mnie specjalnie nie zaniepokoiło. Najważniejsze, że człowiek dąży do czegoś. Tymczasowe trudności mogą spotkać każdego.
Powiedział się jeszcze skarżył, że jest sam, zupełnie sam, i nie ma z kim nawet porozmawiać. Zwłaszcza że teraz nie chodzi do pracy, gdzie byli ludzie, tylko uczy się online. No i szuka kobiety, która pasuje do niego pod względem duszy.
Ale głównym tematem rozmowy stała się śmierć jego matki (zmarła kilka miesięcy temu). W krótkiej rozmowie zdążyłam się dowiedzieć, że nie mogła chodzić w ostatnich latach, a on był przy niej i opiekował się (w zasadzie pozytywna cecha), karmił i rozweselał.
Opowiedział, że kupił dom nad morzem, gdzie na lato zabrał matkę. I tam właśnie wszystko się wydarzyło. I obwinia siebie za to, że nie trafnie dobrał temperaturę. Gdyby nie to, może mogłaby żyć jeszcze wiele lat…
Szczerze mówiąc, powinnam była od razu zakończyć rozmowę, ale myślałam, że człowiek w żałobie, chce porozmawiać, a nie ma z kim… Ale kompletnie nie chciało mi się tego słuchać, i kilka razy próbowałam zmienić temat rozmowy. A on ciągle wracał do tej kwestii.
W pewnym momencie zawisła niewygodna pauza, i nagle powiedział tę zdanie, które mnie zabiło:
“Tak, szkoda, że matki już nie ma. Bardzo jej brakuje. Szczególnie jej emerytury!”
On rzeczywiście natychmiast się zawstydził, że powiedział coś nie tak, zaczął coś mruczeć, że nic strasznego, da się jakoś przetrwać. Coś jeszcze tam. Ale dla mnie wszystko było już jasne.
Skoro był późny wieczór, zaproponowałam zakończenie rozmowy. Pożegnaliśmy się, wymieniliśmy standardową grzeczność na temat miłego poznania.
Od tego czasu już do mnie nie dzwonił, co mnie bardzo cieszy. Oczywiście, nie kontynuowałabym tego znajomości”.
Szczerze mówiąc, jestem teraz również w szoku po tej opowieści. Czy naprawdę zdarza się, że dorosły mężczyzna może żyć, licząc tylko na emeryturę matki? To w ogóle możliwe? I chyba rozumiem, dlaczego się rozwodzi. A raczej nie on, ale z nim.
