Żona człowieka sukcesu opowiedziała mi o jednym z jego okropnych nawyków, który w rzeczywistości sprawił, że ich małżeństwo było tak szczęśliwe, a on odniósł tak wielki sukces

Znam szczęśliwą rodzinę. Naprawdę szczęśliwą. Pobrali się dawno temu, zaczynali od zera, mieszkali w akademiku, nie mieli nawet widelców, jedli łyżkami.

Teraz jej mąż stał się bardzo bogatym i odnoszącym sukcesy człowiekiem. Zajmuje wysokie stanowisko. A jego żona nie zostaje w domu. Teraz żyją bardzo dobrze – w pięknym domu, w bogactwie i dobrobycie. I mają ze sobą drobne kłótnie, jak wszyscy inni. Ale bardzo się kochają. Wyglądają dobrze, młodo i energicznie. A żona, Maria, kiedyś powiedziała mi.

Jej mąż zawsze miał obrzydliwy zwyczaj. Rano szli do pracy. Musieli wychodzić wcześnie i jechać do miasta autobusem, potem metrem, zamieszanie i pośpiech, a czasem Maria zakładała buty, a mąż krzyczał z kuchni:

“Nie ma już tostów? Och, jaka szkoda! Nie jestem pełny. Czy jest jeszcze herbata?”

To paskudny nawyk, prawda? Maria mogłaby odpowiedzieć ostro:

“A tak w ogóle, to pracuję! Przestań jeść!” – coś w tym stylu. Albo jeszcze ostrzej. Ale ona zdejmowała buty, szła do kuchni i szybko opiekała kolejny kawałek tosta. Albo szybko nalewała mężowi gorącej herbaty. Delikatnie głaskała go po głowie, mówiąc: “Jedz do syta! Musisz być wesoły i najedzony!”.

Oczywiście nie zawsze tak było, ale dość często. Innym psychologom lub zwolennikom równości może to się wydać dziwne, a radziliby nie ulegać kaprysom męża. “Zobacz, jaki on jest arogancki, egoistyczny!” Ale Maria nikomu o tym nie mówiła. Po prostu odwróciła się od drzwi i nalała herbaty.

To był rzeczywiście rytuał, obrządek, a Maria zauważyła, że mąż robił to w trudne, napięte dni, w przededniu ważnych negocjacji i decyzji. W ten sposób prosił o miłość i uwagę, ale tylko ukochana żona może to zrozumieć. A żona wzdychała cicho, ściągała buty i kurtkę, wracała do kuchni…

Teraz mają kuchnię wielkości mojego mieszkania. Mają kucharkę i pokojówkę. Ale czasami jej mąż nadal krzyczy z ogromnej kuchni:

“Nie ma już tostów? Maria! Nie jestem pełny!”

I to jest jego jedyny zły nawyk. Bardzo zły. Ale można z tym żyć i to znosić. Bo trzeba coś znosić, jeśli chce się żyć razem. Jeśli kochasz daną osobę. Jeśli rozumiesz, dlaczego czasami to robi. Każdy otrzymuje wsparcie i uwagę na swój własny sposób. Ale każdy bardzo tego potrzebuje.

I oczywiście można reagować dumnie i zaciekle. Bronić swoich praw. A jeśli nie podasz mu herbaty, pozwól mu nalać ją samemu. Wstań z krzesła i nalać! Tak, to jest właściwe postępowanie! Ale nie zawsze. Bo w miłości i szczęściu nie ma reguł.