Nie mogłam uwierzyć, że mój mąż opuści mnie w tak trudnym momencie
Żyliśmy razem przez prawie cztery i pół roku. Zrobiliśmy remont w mieszkaniu już w pierwszym roku wspólnego życia. Po kilku latach od remontu mąż sam zaproponował, żebyśmy spróbowali mieć dziecko. Na początku miałam wątpliwości, ale przekonał mnie. Po trzech miesiącach prób… udało się! Wreszcie zaszłam w ciążę.
Podczas mojej ciąży mąż się zmienił – był bardzo opiekuńczy i czuły. Nigdy wcześniej nie okazywał takiej delikatności. To było prawdziwe szczęście!
W drugiej połowie października przyszedł na świat nasz maluszek. Silny i zdrowy bobas. Oczywiście były momenty, kiedy noce były bezsenne – synek męczył się z bólem brzuszka. Ale to były raczej wyjątki niż reguła.
Ale mąż mimo wszystko przeniósł się z naszej sypialni do salonu, żeby wyspać się. Nie mogłam mu niczego zarzucić – on miał pracę przez cały dzień, a ja mogłam sobie pozwolić na parę godzin snu, żeby nabrać sił.
A tydzień temu, bez żadnych skandali, mąż poinformował mnie, że “zmęczył się mną, dzieckiem, takim życiem” i że odchodzi. Nie powiedział, dokąd idzie ani od czego konkretnie się męczy. Wieczorem spakował najpotrzebniejsze rzeczy, zostawił je w taksówce i pojechał. Siedziałam w kuchni i nie mogłam nawet uronić łzy. A na kuchence stał garnek z grzybowym barszczem i ogromna patelnia z smażonymi ziemniakami. Nie pamiętam, ile tam przesiedziałam. Z tego zastygniętego stanu wybudził mnie płacz dziecka. Podszłam do synka, zmieniłam pieluszkę i położyłam się do karmienia. I wtedy zaczęły się łzy. Po prostu płynęły, bez żadnych szlochów. Tak zasnęłam. Obudziłam się dopiero nad ranem. Na początku wydawało mi się, że to, co wydarzyło się dnia wcześniej, to były tylko złe sny, ale nie… Na kuchence stał już cuchnący barszcz grzybowy i zniknęły smażone ziemniaki.
Nie mieliśmy awantur, mąż nie wyrażał żadnych pretensji. Zebrał się i odszedł. Minął tydzień – ani śladu, ani ducha po nim. Nie powiedziałam o tym nawet mojej mamie – nie mam ochoty z nikim o tym rozmawiać. Czekam w ukryciu, że mąż wróci. Ale nawet jeśli wróci… Czy taki mężczyzna jest potrzebny?!
