Po narodzinach trojaczków moje życie zamieniło się w nieustanne piekło
To zdanie jest żelaznym argumentem podczas kłótni z mężem. On uważa, że nie odejdę od niego, bo mamy trójkę dzieci. Rzeczywiście, miałam szczęście od razu urodzić trojaczki i stać się mamą wielodzietną.
Po narodzinach dzieci moje życie zmieniło się radykalnie. Po trzech latach urlopu macierzyńskiego musiałam napisać podanie z własnej woli. Nie dawałam sobie rady z obowiązkami. Znalazłam pracę na pół etatu. Pracuję w domu, ponieważ dzieci często chorują. Wystarczy, że jedno zachoruje, a po dobę-dwie wszyscy trzej mają gorączkę (a czasem i ja razem z nimi). Nie nadążam w ogóle z nimi – gotowanie dla pięciu osób i pranie to jakiś niekończący się koszmar. Pralka często pracuje dwa razy dziennie. A przygotowanie jedzenia dla pięciu osób to problem, każdy ma różne upodobania.
Babcie nie pomagają. Ale gdy przychodzą w odwiedziny – tylko się zajmują dziećmi. Starcza ich na godzinę-dwie.
Nawet nie pamiętam, kiedy ostatnio po prostu leżałam i oglądałam film na kanapie lub odpoczywałam z przyjaciółkami. A przyjaciółek już nie ma. Nie rozmawiam z nimi normalnie od trzech lat.
Podejrzewam, że mój mąż mnie zdradza. Na razie nie mam dowodów, ale moje przeczucie prawie nigdy mnie nie zawodzi.
Szczerze mówiąc, sama się boję odejść od niego. Boję się, że jeśli na mnie spadnie jeszcze więcej obowiązków, to po prostu złamię się pod ich ciężarem.
