Pewnej starszej kobiecie tak bardzo przeszkadzali ludzie siedzący na ławkach za jej oknem, że dopięła swego: ławki zostały usunięte. – Wreszcie mogę żyć w spokoju, – pomyślała.

Pod oknem starszej kobiety stały dwie ławki. Czeremcha kwitła, a stara topola szeleściła liśćmi. Na ławkach siedzieli różni ludzie: matki z dziećmi. Dzieci krzyczały i płakały, albo głośno się śmiały. Matki krzyczały na nie.

Rudy kot zgubił się i błądził tam i z powrotem. Przeszkadzał. Mężowie tych mam też przychodzili i siadali na ławkach. A w nocy młodzi ludzie siedzieli na ławkach namiętnie. Przytulali się i rozmawiali. Nie dało się tu normalnie żyć.

Ta kobieta skarżyła się wszędzie. Pisała, dzwoniła i przeklinała gniewnie przez okno. Mieszkała na pierwszym piętrze domu, przeszkadzał jej hałas. I puch z topoli. I ptasie kwiaty wiśni.

Skarżyła się tak bardzo, że topolę ścięto. A ławki ścięto siekierą. Na razie nie tknęli czeremchy, obiecali, że ją wyrwą później, kiedy im pozwolą.

I nastała cisza. Widok na nieużytki, a za nimi bagno i cmentarz. Cmentarz jest teraz wyraźnie widoczny, wcześniej zasłaniała go topola. Nikt nie przeszkadza, nikt nie krzyczy. Tylko rudy kot siedzi przy drzwiach. Jest chudy i przerażający, kiedyś był karmiony przez tych głośnych ludzi. A teraz nie ma nikogo. Jest pusto.

A ta staruszka, nazywajmy rzeczy po imieniu, stała i wpatrywała się przez okno. Patrzyła na czeremchę i wspominała swoją młodość – ona też była młoda. I na ławce przytulała się do kogoś pod topolą. Był taki przypadek. A teraz są nieużytki, bagno i cmentarz. I pień topoli…

Wyszła i podniosła rudego, wychudzonego kota na ręce. Przyniosła go do domu i nalała mu mleka. Potem usiadła na kanapie i pogłaskała kota. A kot głośno mruczał. To był naprawdę błogi dźwięk.ч

Czasami ludzie źle się czują w ciszy. Dźwięki życia przeszkadzają. I topola przeszkadzała. Nie pozwalała dojrzeć bagna i tego, co jest poza nim. Dźwięki życia chronią przed tym. A mruczenie kota chroni. Życie szeleści swoimi liśćmi, jak stara topola, która już nie istnieje. …Ale czeremcha pozostaje. I kot. I można żyć.