Syn razem z synową kupili osobną lodówkę! Rozumiałam, że zaczniemy żyć jak współlokatorzy
Syn Antoniny ożenił się kilka miesięcy temu. Wraz z młodą żoną zamieszkali w jej mieszkaniu. Nastała była młoda i uprzejma, nie dawała powodów do skandali. Pewnego wieczoru syn przyszedł do matki z nowiną.
— Mamo, my postanowiliśmy z Kasią, że kupimy sobie oddzielną lodówkę, postawimy ją w kuchni w rogu.
— Po co? Czy nie mamy wystarczająco miejsca?
— No cóż, tak zdecydowaliśmy z żoną.
Antonina myślała, że syn żartuje, ale już po tygodniu zakup został do nich dostarczony. W myślach kobieta pomyślała, dobrze, że nie wpadli na pomysł zamontowania na niej zamka, ale głośno nic nie powiedziała. Było jej przykro, ale to sprawa młodej pary. Od tamtego dnia jedzenie Antoniny mogło długo pozostawać w lodówce, nikt do niego nie sięgał, a ona nie nauczyła się jeszcze gotować w mniejszych porcjach. Stanisław wracał do domu z pracy i jadał półprodukty lub przekąski. Ponieważ oboje pracowali, na obiad często chodzili do stołówki lub kawiarni. Nastała nie spieszyła się z przygotowywaniem domowego jedzenia. Pewnego dnia syn Antoniny wrócił z pracy blady.
— Synku, jesteś zmęczony? Chorujesz? Ugotowałam tam zupę, jeszcze gorącą, usiądź, posmakuj.
— Dzięki. Coś dzisiaj brzuch boli.
Od tamtej pory teściowa tajnie od nastałej zaczęła karmić syna przed synową. Zaczął wychodzić z pracy rano później niż żona, czasami wracał na obiad, a pewnego wieczoru Kasia wróciła z pracy wcześniej. Zobaczyła, że jej mąż zajada kolację przygotowaną przez mamę.
— Jak to ma być zrozumiane?
— Kochanie, nie obrażaj się. Po prostu bardzo byłem głodny i wróciłem do domu wcześniej.
— Czy źle gotuję dla ciebie?
Antonina starała się łagodzić zbliżający się konflikt, powiedziała, że jest najlepszą synową, gotuje doskonale, tylko syn jest chory na żołądek, więc ugotowała zupę. W odpowiedzi Kasia wybuchła, kazała teściowej nie wtrącać się do ich rodziny. W tamtą noc Antonina długo nie mogła zasnąć, bolało ją usłyszeć te słowa. Przypomniała sobie, jak syn niedawno zasugerował żonie przeprowadzkę, wymienienie naszego mieszkania (nie miałam nic przeciwko), ale Kasia powiedziała, że lepiej będzie cierpieć, ale dostanie całe mieszkanie, niż pokój w akademiku. To oznaczało, że myśli, że spędzi jeszcze u teściowej niewiele czasu. Następnego ranka kobieta tylko przywitała się z dziećmi i postanowiła traktować ich jak sąsiadów z komunalnego mieszkania. Żyli tak przez około miesiąca, aż pewnego razu syn nie wszedł na kuchnię w środku nocy.
— Mamo, przypadkiem nie masz w apteczce czegoś na gorączkę?
— Jesteś chory?
— Nie, to dla Kasi, jest jej bardzo źle.
Antonina wszedł do sypialni z filiżanką herbaty, tabletkami i termometrem. Żal było jej synowej, leżała blada, ale z rumieńcami na policzkach. To jeszcze prawie dziecko, ale chce być niezależna i silna. Nikogo z rodziny w pobliżu nie było, teściowa nie mogła pozostać obojętna. Po tym, jak karetka odjechała, Stanisław poszedł do apteki po leki, a mama zaparzyła herbatę malinową i poszła do synowej.
— Antonina Petrovna, bardzo dziękuję.
— Wszystko dobrze. Ty, przede wszystkim, nie martw się, potrzebujesz spokoju.
— Przepraszam, nie wiem, co mnie wtedy podkusiło, nie chciałam cię urazić.
— Już nic nie pamiętam.
— Mama uczyła mnie, że trzeba od razu pokazać teściowej, że dla męża jestem główną kobietą, a nie ona. Ale widzę, że ty jesteś inna.
Kiedy do pokoju wszedł Stas, zobaczył, jak dwie jego ukochane kobiety obejmują się i śmieją się.
