Pierwszy raz wyszłam za mąż w wieku 50 lat. Opowiem dlaczego

Spotkałam się z moim pierwszym mężem, Wiktorem, pięć lat temu. Miałam wtedy pięćdziesiąt lat, a jemu było 53 lata.

To był pierwszy ślub zarówno dla niego, jak i dla mnie. Żyliśmy szczęśliwie przez te sześć lat.

Zanim poznałam Wiktora, byłem przekonana, że nigdy nie wyjdę za mąż. Po prostu, kiedy miałam zaledwie dwadzieścia dwa lata, mój narzeczony mnie porzucił. Wtedy byłam już w szóstym miesiącu ciąży. Anton po prostu mnie zostawił, i to wszystko.

Nie wiedziałam, co dalej robić. Ale w końcu wzięłam się w garść i po prostu postanowiłam, że już nigdy nie wyjdę za mąż. Po prostu nie chciałam, żeby mnie ponownie zdradzono. Nie chciałam ponownie przeżywać okropnego bólu zdrady ukochanego mężczyzny.

Jestem osobą słowa. Więc naprawdę nigdy nie wyszłam za mąż.

Lata minęły. Wychowałam córkę sama. Skończyła studia, wyszła za mąż, urodziła synka.

A ja nadal byłam sama, tak jak wcześniej. Podobałam się wielu mężczyznom, i proponowali mi małżeństwo, ale zawsze odmawiałam.

A potem przeszłam na emeryturę i postanowiłam zostać działkowcem. Kupiłam sobie mały domek. Był tam ogródek, gdzie uprawiałam warzywa. Bardzo lubiłam pracować na ziemi.

Na działkę jeździłam pociągiem. Trwało to około godziny. Aby nie nudzić się w podróży, zawsze brałam ze sobą książkę lub magazyn z krzyżówkami. Czas mijał niepostrzeżenie.

Pewnego razu jechałam pociągiem, a obok mnie usiadła para małżeńska i jeszcze jeden starszy mężczyzna. Na początku wszyscy byli cisi, ale potem kobieta nagle powiedziała, zwracając się do swojego męża:

  • Anton, może jednak odwiedzimy dzieci? Pomożemy im? Przecież kto, jak nie my? Przecież jesteśmy ich rodzicami!
  • Zamknij się, ty suko! Nie pomogę nikomu. Są już dorośli. Niech sami wszystko robią! – odpowiedział mąż.

A potem zaczął przeklinać swoją żonę. Zdziwiłam się i zwróciłam uwagę na mężczyznę. Rozpoznałam go. To był ten sam Anton, który porzucił mnie wiele lat temu, będąc w ciąży.

Anton oczywiście mnie nie poznał. Ale widząc, że patrzę na niego, nagle wrzasnął na mnie:

  • O co się gapisz?! Nie patrz na mnie, bo zaraz coś dostaniesz w twarz!

Byłam całkowicie zaskoczona. Zaskoczyła mnie nasza przypadkowa potyczka i zachowanie Antona. A tu nagle nadszedł mężczyzna, który siedział obok mnie. Spojrzał bardzo poważnie na Antona i powiedział:

  • Dobrze człowieku, jeszcze raz powiesz coś złego do tych kobiet, a dostaniesz w twarz, zrozumiałeś?

Straciłam mowę. Sprawa polega na tym, że Anton był dwa razy większy i zdecydowanie silniejszy od mężczyzny, który nas obronił. Przygotowałam się na to, że będę musiała bronić swojego obrońcy.

Ale nagle stało się coś niespodziewanego: Anton nagle skulił się i zamilkł. Wygląda na to, że był gotów walczyć tylko z kobietami, a w obecności mężczyzny natychmiast stał się tchórzem.

Dalej jechaliśmy w milczeniu. Dwadzieścia minut później Anton i jego żona wysiedli z pociągu. A ja nagle zaczęłam płakać: byłam bardzo przygnębiona, że przez tego obrzydliwego mężczyznę zniszczyłam sobie życie. Całe moje życie przemknęło przede mną.

Mężczyzna powiedział:

  • Nie płacz. Nawet łzy nie mogą zepsuć twojej urody.

Takiego nietypowego komplementu jeszcze nigdy nikt mi nie zrobił. Wytrzeźwiałam i uśmiechnęłam się do niego. Poznaliśmy się z Wiktorem Michajłowiczem. Był byłym żołnierzem. Okazał się bardzo dobrym człowiekiem: mądry, odważny, spokojny i poczucia humoru.

Tak więc poznałam swojego pierwszego męża. Randkowaliśmy pół roku, i po raz pierwszy w ciągu wszystkich tych lat zrozumiałam, że naprawdę chcę zostać żoną. Kiedy Wiktor złożył mi propozycję, bardzo się ucieszyłam i od razu się zgodziłam.

I oto już sześć lat jestem żoną Wiktora i jestem bardzo szczęśliwa. I nie ważne, że już nie jesteśmy młodzi. To nie przeszkadza nam kochać się nawzajem i być szczęśliwymi.