Dlaczego osoba, która wszystkim pomaga, często kończy jako winna?
Znam pewnego człowieka, 50-letniego Aleksandra Eugeniusza. Jego życiowe doświadczenie doskonale ilustruje fakt, że z ludźmi trzeba obchodzić się bardzo ostrożnie, nie wchodząc z pomocą i radami, nawet jeśli serce nas do tego skłania. Oli ma ogromne serce, starcza dla wszystkich. Ale musi za to płacić.
Aleksander i jego żona planowali wybrać się na wakacje nad morze samochodem, jeszcze przed wojną. Jednak pokusił się o współczucie dla sąsiadów, którzy nie mieli ani pieniędzy, ani samochodu. Zaproponował im wspólną podróż nad morze. Dla niego to nie była strata, a ludzie mieliby okazję odpocząć jak należy, przynajmniej raz w życiu.
Mówią, że tak hojnych przyjaciół trudno znaleźć w dzisiejszych czasach. Ale są. Jednak psycholodzy uważają, że ten gest dobrej woli to nie dobro w czystej postaci, a próba samouwielbienia się kosztem innych. Argumentują, że pomagając, próbuje się pokazać, że jest się silniejszym od drugiej osoby. Mówi się: “Ja cię zawiozę, to znaczy, że jestem silniejszy, a ty jesteś słabszy. Osiągnąłem wiele, a ty sobie nie poradziłeś. To podnosi moje ego i próżność.”
Ta uczciwa grupa ludzi wyruszyła w podróż. Sąsiedzi, przyzwyczajeni do swojego stylu życia, nadmiernie objadli się, opalili się. Jedna z sąsiadek dostała biegunki, a jeden sąsiad złamał nogę. Kto jest winien? Aleksander. Lepiej byłoby, gdyby zostali w domu…
Sąsiedzi wrócili do swojego kraju i zaczęli szerzyć niepochlebne plotki o Aleksandrze. Nie będę ich powtarzać. “Nie rób dobra”, jak mówią.
Incydent numer dwa. Aleksy, znakomity, choć słabowolny mężczyzna, spodobał się jednej rozwiedzionej koleżance. I to nie nagle, ale po tym, jak zawiózł ją do domu z ciężkimi torbami.
Ona go oblewała zarówno pochwałami, jak i krytyką. A Ola robił minę, żeby nie zauważyć. Przecież jest żonaty. Dziewczyna była zła i postanowiła się zemścić za odmowę. Zadzwoniła do jego żony i opowiedziała jej, że “wszystko już było”.
Na szczęście żona okazała się rozsądną kobietą i nie dała się sprowokować.
Uczą nas od dzieciństwa: jeśli możesz, pomóż. Jeśli nie, pomódl się za tę osobę. Ale życie pokazuje, że nie warto wtrącać się w cudze sprawy. Jeśli los zdecydował o kimś surowo, to taki jest jego plan, tajemny plan. Kim jesteś ty, prosty człowiek, żeby go zakłócać?
Żyj swoim życiem i pozwól innym wypić swoją czarkę do dna, nie wtrącając się swoimi inicjatywami, ratując ich przed samotnością, ubóstwem i nudą.
Dobra i zła to wahadło, które może zakłócić życie innych. A kiedy straci równowagę, może się zawalić…
To, co mówił o tym parapsycholog Szymon Kowalczyk: “Jeśli dajemy komuś zbyt wiele, traci on motywację do osiągnięcia czegoś samodzielnie. Zaczyna zależeć od nas, oczekiwać od nas przywilejów i nienawidzić nas, jeśli czegoś nie dostanie. Dlatego pomoc nie powinna być ciągła i nie powinna uzależniać innych od nas. Pomoc może być chlebem, ale nie masłem.”
