Mój syn ma dwie babcie, a my na ostatnie pieniądze wynajmujemy nianię. Jak można nie kochać swojego wnuka?
Jestem wyczerpana. Wiem, że teraz padną słowa typu: “Nikt nie mówił, że będzie łatwo; wcześniej powinniście byli myśleć; trzeba umieć się dogadać; przecież to ty jesteś taka – skoro nie chcą ci pomóc”, itd.
Po prostu uwierzcie mi na słowo, każda próba porozumienia i wyjaśnienia jest odbierana jako złośliwość, a to, że będzie łatwiej w przyszłości – wiem. Chcę tylko wygadać się…
My z mężem jesteśmy jedynymi dziećmi swoich rodziców. Mamy po 23 lata. Spotykaliśmy się około dwóch lat, potem skromnie się pobraliśmy i zaczęliśmy mieszkać razem w wynajętym mieszkaniu. Wkrótce dowiedzieliśmy się, że wkrótce zostaniemy rodzicami. Nasze matki i ojcowie widzieli się tylko na rejestracji. Potem wszyscy żyli tak, jak żyli. Nowina, że wkrótce zostaną babcią i dziadkiem, była traktowana spokojnie.
Rozumiem, że nikt nie zorganizuje fajerwerków z powodu tej nowiny, ale szczerze mówiąc, myślałam, że przynajmniej ucieszą się. W końcu będą po raz pierwszy dziadkami. Ale nowina została przyjęta jako coś oczywistego, co i tak kiedyś by się stało…
Pracowałam do ostatniego dnia przed urlopem macierzyńskim, mąż dorabiał. Babcie powiedziały, że pomogą z małym przy posagu. I pomogły. Jedna (moja mama) kupiła łóżeczko, a druga (teściowa) – nocnik. Tak, to prawda.
Na pytanie: “Na przyszłość, czy co?” Odpowiedziała: “No, byłam w sklepie – spodobało mi się. W końcu wcześniej czy później będzie potrzebny, więc postanowiłam zrobić prezent”.
Urodziłam, mąż, mama i teściowa przywitali mnie w szpitalu. Wróciliśmy do domu, pogładziliśmy synka i pojechali. Wtedy byłam nawet wdzięczna, chciałam odpocząć, pomyślałam: “Świetnie, że rozumieją”.
Ale minęły dni, tygodnie – nikt nie przyjechał. Dzwonili raz, dwa razy w tygodniu, i to wszystko. Zaczęło mnie to urażać. Mąż zmęczony pracą, wracał późno i po kolacji zaraz kładł się spać – nie mogłam mu odmówić, rozumiałam, że to niebezpieczne być zmęczonym i niewyspanym w pracy. A w weekendy wstawał z synkiem, a ja spałam. Były dni, kiedy płakałam bez przerwy, po prostu z powodu bezsennych nocy, zmęczenia i… urazy.
Tak, było mi smutno, że babcie nie chcą pomóc, przynajmniej na początku. Próbowałam z nimi rozmawiać, ale mama powiedziała: “My wychowywaliśmy swoje dzieci sami, nikt nam nie pomagał”.
A teściowa stwierdziła: “Wy urodziliście – wy i opiekujcie się. To wasz syn”.
Tak, rozumiem, że to nasz syn. Ale to też wasz wnuk. Jedyny.
W pewnym momencie po prostu się pogodziłam: nie chcą, nie trzeba. Kiedy przyjdzie czas, co powiedzą?
Dziecko ma już 7 miesięcy, teraz potrzebuje uwagi. Obowiązki domowe też nie zostały anulowane. Czasami kołyszę wózek z dzieckiem w pokoju, gdy śpi, a sama kroję cebulę lub ziemniaki. Jest bardzo kapryśny. Chce być cały czas na rękach. Jestem bardzo wyczerpana.
Zdecydowaliśmy z mężem, że zatrudnimy nianię przynajmniej na kilka godzin dziennie. Na więcej nie mamy pieniędzy, płacimy dużo za wynajem mieszkania. Mam nadzieję, że gdy niania zajmie się synem, będę mogła pójść spokojnie do fryzjera, wziąć prysznic lub pójść do lekarza i wreszcie wyleczyć ząb, który boli mnie od tygodnia.
Wiem, że poradzimy sobie z mężem. Jest świetny, pracuje niemal całą dobę, żebyśmy mieli wszystko, co potrzebujemy z synem. Ja też będę się starała być dobrą mamą. Ale zrozumieć i wybaczyć naszym babciom nie będę mogła.
