A co ci to da? Jeśli teraz odejdziesz od męża, zostaniesz na lodzie – pouczała Katarzynę mama. – Ale ja go nie kocham. I nie chcę marnować na niego swoich młodych lat – próbowała jej wytłumaczyć Katarzyna, że decyzja o rozwodzie jest ostateczna. – Jaka ty jesteś uparta, Kaśka. Taka byłaś od dziecka i nic się nie zmieniło. Po co więc w ogóle się ze mną radzisz, skoro już wszystko postanowiłaś?
– I co ci to da? Jak teraz odejdziesz od męża, to zostaniesz z niczym – pouczała Katarzynę mama.
– Ale ja go nie kocham. I nie chcę marnować na niego swoich młodych lat – Katarzyna próbowała wytłumaczyć mamie, że jej decyzja o rozwodzie jest ostateczna.
– Jaka ty jesteś uparta, Kaśka. W dzieciństwie taka byłaś i nic się nie zmieniło. Po co więc w ogóle pytasz mnie o zdanie, skoro i tak już wszystko postanowiłaś?
– Nie pytam cię o radę, tylko mówię, że po rozwodzie przeprowadzę się na jakiś czas do ciebie – oznajmiła Katarzyna.
– No to mnie zaskoczyłaś! A niby gdzie ty się do mnie przeprowadzisz? Zapomniałaś, że mieszkam u Wiktora? On na pewno nie będzie zachwycony takim pomysłem.
– Wiktor się zgodzi, porozmawiam z nim. To nie on ma problem, tylko ty nie chcesz pomóc własnej córce w trudnej chwili – odparła Katarzyna.
– Nie, córciu. Chyba się nie zrozumiałyśmy. Chcesz się rozwieść – to twoja sprawa. Ale do mnie i Wiktora się nie wprowadzisz – ucięła mama.
Pani Walentyna, podobnie jak jej córka, miała silny charakter i była przekonana, że córka powinna utrzymać swoje – według niej – bardzo dobre małżeństwo.
Tak się złożyło, że Katarzynę wychowywała samotnie. Nie miały własnego mieszkania, całe życie tułały się po wynajmowanych lokalach.
Zanim Katarzyna poznała Władka, jej mama znała go z pracy – pracowali razem. Gdy tylko dowiedziała się, że Władek ma swoje mieszkanie, pomyślała, że to dla córki wielka szansa.
Katarzyna i Władek zaczęli się spotykać, a wkrótce potem on oświadczył się jej.
– Córciu, wyjdź za niego, w końcu będziesz miała swój dom – przekonywała Walentyna.
– Ale ja go nie kocham. Czy naprawdę mam wychodzić za mąż tylko dla mieszkania?
– Jesteś jeszcze młoda, tobie się w głowie tylko miłość. Ale to nie najważniejsze. Ja już swoje przeżyłam i wiem, co mówię. Myślisz, że ja kocham Wiktora? Ale on się mną opiekuje, dał mi dach nad głową. Czy jestem szczęśliwa? Nie wiem. Ale przynajmniej mam spokój. Mąż powinien być przede wszystkim odpowiedzialny – tłumaczyła mama.
Władek był cierpliwy, hojny, poświęcał Katarzynie dużo uwagi, obsypywał prezentami. Dziewczyna w końcu uległa i wyszła za niego.
Po kilku miesiącach małżeństwa Katarzyna zrozumiała, że dalej tak nie może – miłość, jakiej pragnęła, nigdy się nie pojawiła.
Kiedy zaczęła mówić o rozwodzie, mąż jej nie zatrzymywał – wiedział, że z uczucia siłą się nie zrobi.
Ale mama, gdy usłyszała o planach córki, nie wsparła jej. Uważała, że to zwykła fanaberia i głupota.
Po rozwodzie Katarzyna postanowiła wyjechać za granicę. Miała przyjaciółkę w Pradze, która obiecała jej pomoc na początku.
Widząc, że od mamy nie dostanie wsparcia, zdecydowała się wyjechać i ułożyć życie po swojemu.
– Zostawiłaś takiego dobrego męża! Jeszcze nie raz pożałujesz, ale będzie za późno. Myślisz, że ktoś cię tam na Zachodzie potrzebuje? – próbowała ją odwieść Walentyna.
Ale Katarzyna zaryzykowała – i nigdy tego nie żałowała. Początki były bardzo trudne. Ale dzięki wytrwałości udało jej się – zarobiła na mieszkanie, a z czasem nawet wyszła za mąż.
Któregoś dnia zadzwoniła do niej zapłakana Walentyna:
– Córciu, pokłóciłam się z Wiktorem, wyrzuca mnie z domu. Mogę przyjechać do ciebie? Już nie mam siły.
– Oczywiście, przyjeżdżaj. Zatrzymasz się u nas, a jeśli ci się spodoba – możesz zostać na dłużej, mamy duży dom – odpowiedziała Katarzyna.
Dopiero wtedy Walentyna zrozumiała, że córka miała rację – warto było postawić na siebie i nie opierać się całe życie na mężczyźnie.
A jakie jest twoje zdanie w tej sprawie?
