Babcia ma kredyty, a ja muszę je spłacać

Aktualnie mam 34 lata i mieszkam z babcią w małym miasteczku. Ona ma 75 lat. Nigdy nie poznałem swojego ojca. Moja matka opuściła mnie, kiedy pojawił się obcokrajowiec i wyjechała w dalekie strony, gdy byłem jeszcze pięcioletnim dzieckiem.

Od tamtej pory matka nie rozmawiała ze mną. Nawet nie wiemy, czy wciąż żyje. I gdzie mieszka? Wychowywany byłem przez moich dziadków. Dziesięć lat temu zmarł mój dziadek. Od tamtej pory opiekuję się babcią.

Ostatnio miałem problemy ze zdrowiem. Musiałem przejść operację. Babcia opłaciła wszystko. Powiedziała, że udało jej się coś uzbierać i odłożyć. Przeleżałem na łóżku szpitalnym całe trzy miesiące. Niedawno zostałem wypisany.

Pracuję w aptece. Zrozumiałe jest, że zostałem zwolniony z powodu długiej nieobecności. Droga do powrotu do zdrowia jest długa.

I tak wracam do domu, a babcia przyznaje, że musiała się zadłużyć na operację. Później zaciągnęła pożyczki, żeby spłacić pierwszy kredyt. Efektem jest dług w wysokości prawie 500 000 złotych.

Jestem wciąż w szoku. To dużo pieniędzy dla naszego małego miasteczka. Gdybym wcześniej dowiedział się o tych kwotach, odmówiłbym operacji. Przecież nie była ona tak krytyczna i nie uratowała mi życia. Ale co zrobić z długami teraz nie jest jasne. Przed tymi wydarzeniami otrzymywałem tylko 10 000 złotych miesięcznie. A trzeba spłacać co najmniej 30 000 złotych na kredyty. Co robić?

Nigdy nie miałem silnego charakteru, a teraz wpadłem w panikę. Całą noc płakałem, gdy dowiedziałem się o kredytach i jak sytuacja wygląda teraz. Dlaczego to ja muszę płacić za kredyty babci? Nie mogę zrozumieć, dlaczego bank nie spojrzał na starszą babcię i udzielił jej takich sum pieniędzy?

Babcia wygląda przyzwoicie, pracuje na pół etatu w sklepie, myje podłogi na zmiany obok domu. Powiedziała, że skłamała co do swoich zarobków, a banki zrobiły ustępstwa. A ja nawet nie mogę zrozumieć, jaki jest wyjście z tej sytuacji. Żadna z opcji nie pasuje.

Sprzedać mieszkanie? Nie jest pewne, czy te pieniądze będą wystarczające. A nie znam żadnych rzeczoznawców. Mogą nas oszukać.

Moje życie osobiste wciąż nie jest uregulowane. Mam nadwagę, stąd kompleksy, dziecięce urazy moralne. Już dawno położyłem na sobie krzyż. Nigdy nie miałem szczęścia do mężczyzn. Nie jestem obciążony dziećmi. Jakoś nie było na nie miejsca. Po prostu żyłem skromnie i niepretensjonalnie, pracowałem jako farmaceuta. I wszystko mi odpowiadało. Jest taki szok. I przykro mi dla babci, bo jeśli mi się nie uda, co ona będzie robić w przyszłości? Czy ktoś może mi powiedzieć, co mam zrobić i jak postąpić?