Brat mojego męża postanowił, że u nas w domu jest darmowa stołówka!
Z mężem mieszkamy już od wielu lat i wychowujemy dwoje dzieci. Nie mogę narzekać na męża – to mój klejnot. Takiego mężczyzny mogłam tylko sobie wymarzyć.
Sasha dobrze zarabia, dlatego zajmuję się domem i dziećmi. Bardzo lubię gotować, więc często rozpieszczam domowników różnorodnymi smakołykami. W domu zawsze panuje idealny porządek. Dbam też o siebie, żeby cieszyć oczy męża.
Pół roku temu do naszego miasta przeprowadził się szwagier. Brat męża zamieszkał z nami w pobliżu. On i jego żona wynajęli mieszkanie w sąsiednim bloku.
Na początku myśleliśmy z mężem, że to będzie wspaniale. Spodziewaliśmy się częstych spotkań i wzajemnej pomocy. Ale rzeczywistość okazała się zupełnie inna.
My i mąż nie cieszymy się teraz z takiego sąsiedztwa. To dlatego, że krewni zbyt często nas odwiedzają.
Brat męża przychodzi do nas w sobotę rano jeszcze przed śniadaniem. Je, po czym kładzie się odpoczywać. Czeka na obiad, gości przy stole, a potem znów wędruje do telewizora. Do domu wraca dopiero po kolacji. Twierdzi, że tak odpoczywa od rodziny.
— A mnie w domu dzieci nie pozwalają spokojnie poleżeć. Krzyczą po całym mieszkaniu! — usprawiedliwia się szwagier.
Dla mnie to nie usprawiedliwienie. Moje wychowanie nie pozwala mi go wyrzucić, ale już tak dłużej nie mogę.
Mężowi też nie podoba się, że jego brat ciągle u nas nocuje. Czy mamy obowiązek go karmić śniadaniem, obiadem i kolacją? Przecież nawet swoim siostrzeńcom ani razu nie przyniósł słodyczy. Chyba niedługo i jego żona z dziećmi zaczną tu biegać.
A dlaczego by nie? Przecież to tak fajnie! Zwłaszcza, że Igor wszędzie opowiada, że gotuję lepiej niż jego żona. Widocznie nikt nie planuje nas zapytać — jakbyśmy byli darmową stołówką.
