Była żona mojego męża wyszła za mąż, a ich wspólne dzieci postanowiła oddać jemu. Pewnego dnia wracam do domu, a tam – dzieci. Mąż powiedział, że skoro matka je porzuciła, ojciec musi się nimi zająć. A ja nie po to wyszłam za niego za mąż, teraz nie wiem, co robić
Była żona mojego męża wyszła za mąż za Francuza i wyjechała mieszkać do Paryża. Oczywiście, cieszyłabym się z tego, gdyby nie jedno “ale”. Przywiozła do nas z mężem ich dwoje wspólnych dzieci.
Tak, wiedziałam, że mąż ma dzieci. Na początku ustaliliśmy, że nie będę się mieszać w ich finansowe relacje, w każdą sobotę będzie spędzał czas z dziećmi, a w moim domu mają się nie pojawiać.
Nie lubię dzieci i nie zamierzam ich mieć. Dlatego odpowiadało mi, że mój mąż ma już dzieci – nie naciskałby na mnie, abyśmy mieli potomka.
Przez trzy lata żyliśmy zgodnie. Mąż co sobotę wyjeżdżał do dzieci, ja odwiedzałam przyjaciółkę albo chodziłam do SPA. Regularnie jeździliśmy na wakacje za granicę, chodziliśmy do teatru i na wystawy. Nawet nie przeszkadzał mi fakt, że matka męża mnie nie zaakceptowała.
Uważała mnie za rozbijaczkę rodziny i sądziła, że to przeze mnie rozpadło się pierwsze małżeństwo mojego męża. Próbowałam ją przekonać, ale nie udało mi się.
Pewnego dnia wracam do domu, a tam – dzieci. Mąż zaczął mruczeć, że skoro matka je porzuciła, ojciec musi się nimi zająć. W porządku, niech się nimi zajmuje, ale co ja mam z tym wspólnego?
Kiedy odchodził od swojej byłej żony, zostawił jej swoje mieszkanie. A ta kukułka, przed wyjazdem do Francji, sprzedała je i teraz dzieci nie mają gdzie mieszkać.
Nie może ich wysłać do swojej matki: tam, oprócz teściowej, mieszka jeszcze jej córka z mężem i trójką dzieci w dwupokojowym mieszkaniu.
Mąż prosi, żebym dała dzieciom szansę, ma nadzieję, że będę w stanie je pokochać. Ale wiem, że cud się nie zdarzy.
Drażni mnie absolutnie wszystko związane z dziećmi: ciągle zadają mnóstwo pytań, trzeba dla nich gotować, wszędzie się pchają.
Spędziwszy u mnie w domu pół dnia, dzieci zepsuły mój laptop i zrobiły z ważnego raportu papierowe samoloty. Mąż patrzy na mnie błagalnymi oczami. Mówi, że nie mógłby pokochać bezdusznej kobiety.
A ja nie wiem, co robić. Może mąż ma rację, może powinnam dać dzieciom szansę, ale co będzie, jeśli ich matka wróci, a ja zdążę się do nich przyzwyczaić?
