Chcę doprowadzić syna do rozwodu. Po co mu taka nieudolna żona?

Istnieje powszechna opinia, że teściowe często bywają zołzami i czarownicami, które bez powodu dręczą biedne, nieszczęsne owieczki – czyli synowe. Wystarczy poczytać fora internetowe, gdzie te biedaczki wylewają swoje żale i lamentują.

No tak, wszystkie takie święte i niewinne! Płaczą, oburzają się, przysięgają, że są prawdziwymi aniołkami i ofiarami. A inne takie same nieszczęśnice im współczują i kiwają głowami. Phi, co za obrzydliwość!

Otóż to. Ja jestem tą właśnie wredną teściową, która rzekomo dręczy biedną owieczkę – swoją synową. I nawet nie wstydzę się tego przyznać. Zrobię wszystko, co w mojej mocy, żeby doprowadzić do rozwodu mojego syna z jego żoną.

Jestem pewna, że mam rację. I już wyjaśniam, dlaczego tak uważam.

Mój syn, Andrzej, poznał Darię około pięciu lat temu. Jednak przedstawił mi ją znacznie później, dopiero po tym, jak jej się oświadczył i postanowił się z nią ożenić.

Od pierwszej chwili ta dziewczyna nie przypadła mi do gustu. Jak się później okazało – słusznie.

Zaprosiłam przyszłą synową wraz z synem do siebie w gości. Ledwo Daria weszła do mieszkania i zdjęła buty, już zadzwonił jej telefon i natychmiast go odebrała.

Zamiast powiedzieć, że oddzwoni później, przez piętnaście minut rozmawiała z jakąś Anną, podczas gdy ja biegałam między kuchnią a salonem, przynosząc ciepłe dania.

Nie zaproponowała pomocy, nawet z grzeczności. No cóż, poradziłam sobie sama. Gdy usiedliśmy do stołu, odmówiła kieliszka wina i zamiast tego piła z moim synem wódkę. Szybko się upiła.

Podczas kolacji nie zadawałam jej żadnych trudnych pytań. Ale później, kiedy zaczęłam wypytywać ją o jej plany na przyszłość, byłam przerażona tym, co usłyszałam.

Nieukończona szkoła średnia. Nie planuje studiów – bo po co? Przecież rolą kobiety jest być żoną i matką. Nie pracuje. Utrzymują ją rodzice, a potem ten zaszczyt ma przypaść jej mężowi.

Mieszka w akademiku, ale po ślubie zamierza przenieść się do naszego mieszkania. I, co najważniejsze – jest w ciąży. Termin jeszcze wczesny, więc ślub trzeba zorganizować jak najszybciej, zanim zacznie być coś widać.

Daria była absolutnie przekonana, że wszyscy są jej coś winni. A ona jest po prostu ładna – i to wystarczy.

Najgorsze jednak było to, że gdy Andrzej wyszedł na balkon zapalić, dziewczyna wyjęła paczkę cienkich papierosów i poszła za nim. Cudownie, jeszcze pali! A co z dzieckiem?!

Niedługo potem Andrzej się ożenił, a my zamieszkaliśmy razem w moim mieszkaniu. Kiedy rano wychodziłam do pracy i wracałam dopiero wieczorem, Daria spała do południa, a potem snuła się po mieszkaniu, niczego pożytecznego nie robiąc. Co jakiś czas wychodziła na balkon zapalić. W swoim technikum złożyła zaświadczenie o ciąży i wzięła urlop dziekański.

Wieczorami w domu czekał na mnie bałagan i pełny zlew brudnych naczyń. Synowa nie sprzątała, nie gotowała, całymi godzinami wisiała na telefonie – raz z mamusią, raz z koleżankami.

Gdy prosiłam ją, żeby mi pomogła, od razu się wykręcała – a to złe samopoczucie, a to nudności. Ale jakoś nie przeszkadzało jej to spotykać się z koleżankami i chodzić z moim synem po nocnych klubach.

Kiedy urodził się mój wnuk, zachowanie synowej wcale się nie zmieniło. To Andrzej zajmował się synem – wstawał do niego w nocy, wychodził na spacery, woził do lekarzy. A w weekendy pomagałam mu jeszcze ja.

Za to Daria nadal leniuchowała, co doprowadzało mnie do szału. Zwracałam jej uwagę, ale ona ignorowała moje słowa.

Najgorsze było jednak to, że gdy mówiłam synowi, że jego żona jest leniwa i bezużyteczna, on zawsze stawał w jej obronie i znajdował dla niej wymówki. A do niej nie mówił nic.

W końcu atmosfera w domu stała się tak napięta, że w przypływie emocji zaproponowałam synowi, żeby zabrał swoją rodzinę i spróbował żyć osobno.

Przeprowadzili się, ale Andrzej się na mnie obraził. I chociaż próbowałam mu wyjaśnić moje stanowisko, on i tak się ode mnie oddalił.

A teraz w ogóle prawie nie dzwoni, nawet nie przyjeżdża w odwiedziny. Myślę, że to Daria go przeciwko mnie nastawia. A przecież bardzo kocham mojego jedynego syna, a wnuka Michała także.

W związku z tym – taka synowa nie jest mi potrzebna. I mój syn zasługuje na lepszą żonę, choć on jeszcze tego nie rozumie.

Dlatego zrobię wszystko, co w mojej mocy, żeby doprowadzić do ich rozwodu.

Jestem pewna, że prędzej czy później syn mnie zrozumie i podziękuje mi za to. A wnuka wychowamy sami – bez jego leniwej i nieudolnej matki!