Córka mówi, że jestem złą babcią. Niedawno pokłóciłam się z nią, bo nie chcę zajmować się wnukami

Moi i męża rodzice mieszkali daleko. Ze względu na pracę męża często musieliśmy się przeprowadzać. Zawsze sama znajdowałam czas dla dzieci, męża i pracy. Jakoś się kręciłam, wszystko ogarniałam, choć bardzo się męczyłam.

Teraz moja córka ma 35 lat, nigdzie nie pracuje. Wcześniej nigdy nie odmawiałam pomocy z wnukami, sprawiało mi to radość. Często wychodzą do znajomych bez dzieci albo wyjeżdżają gdzieś na odpoczynek, a wieczorami dzieci zostają u mnie. I nikt nie bierze pod uwagę, że ja też jestem zmęczona po pracy.

Z wiekiem pojawiła się nadciśnienie, w domu chory mąż i obowiązki domowe. Czasami nawet brakuje sił, żeby dojść do kuchni.

Teraz córka po prostu postawiła mnie przed faktem: wyjeżdżają na dwutygodniowe wakacje, a wnuki zostają u nas. Wtedy nie wytrzymałam i powiedziałam, że ja też potrzebuję odpoczynku! Całe życie nikt się ze mną nie liczył i mam już tego dosyć.

Rodzice mojego zięcia mieszkają w tym samym mieście, ale jakoś bardzo rzadko zabierają wnuki do siebie.

Powiedziałam, że jestem zmęczona, i niech sami jakoś rozwiążą ten problem. Córka bardzo się obraziła i powiedziała, że jestem egoistką. Czy naprawdę jestem egoistką? Jako matka dałam jej wszystko, co mogłam, starałam się zapewnić jej wszystko, oczywiście w granicach rozsądku. Po prostu nie chciałam, żeby czuła się gorsza od innych dzieci. Do tej pory nigdy nie odmówiłam opieki nad dziećmi. A wystarczyło raz odmówić i teraz jestem złą babcią.

Mam wyrzuty sumienia, ale mimo wszystko nie chcę zajmować się dziećmi. W moim wieku zdarza się, że boli kręgosłup, skacze ciśnienie, a obok biegają mali, hałaśliwi wnukowie, którzy potrzebują uwagi.

Jestem bardzo zmęczona, uważam, że przyszedł czas „żyć dla siebie”. Ale moja córka widocznie tak nie uważa. Chciałam normalnie usiąść i porozmawiać z nią, może by mnie zrozumiała po ludzku. Ale teraz nie chce nawet słuchać.

Mąż niby mnie rozumie i wspiera, ale w tym konflikcie postanowił zachować neutralność i nie wtrącać się. Myślę, że z czasem córka mnie zrozumie. Ale chciałabym wyjaśnić jej, dlaczego tak postąpiłam.

Chcę zobaczyć zrozumienie teraz, a nie wtedy, gdy sama będzie miała dorosłe dzieci i wnuki.

Gdzie popełniłam błąd? W tym, że uważam, iż wszystko, co miałam do zaoferowania swojemu dziecku, już jej dałam?

Wszystko rozumiem, ale przecież muszą istnieć jakieś granice. Dlaczego moja córka nie chce zrozumieć, że ten czas spędzony z dziećmi jest najcenniejszy, a ona próbuje się od nich odsunąć. Później będzie tego żałować, ale będzie za późno, nie da się cofnąć żadnej chwili.

Kiedy patrzę na zdjęcia, gdzie córka była mała, potem przedszkole, szkoła, często płaczę za straconymi chwilami. Cały czas byłam zajęta.

Chciałabym poznać opinie innych babć, jak one zachowałyby się w tej sytuacji. Bo nie chciałabym czuć się najgorszą babcią na świecie.