— Czyli teraz jedziesz do swoich rodziców, a ja gdzie mam się podziać? — zapytał zaskoczony mąż

Po trzech latach związku Sergiusz oświadczył się Alinie. Dziewczyna z radością zgodziła się.

Nie mieli własnego mieszkania, wynajmowali kawalerkę na obrzeżach miasta.

— Proponuję, żebyśmy uczcili nasze zaręczyny i zaczęli odkładać na własne mieszkanie — zaproponował Sergiusz z poważną miną.

— Pomysł dobry, ale mam kilka pytań: skąd weźmiemy pieniądze na wesele i jak zaczniemy odkładać na mieszkanie? — zapytała Alina, nie do końca rozumiejąc plan.

— Wszystko już zaplanowałem, mamy pieniądze na wesele — z dumą powiedział Sergiusz, pokazując kartę bankową.

— Co to oznacza? Dlaczego mi pokazujesz tę plastikową kartę? — zainteresowała się dziewczyna.

— To karta kredytowa z limitem trzysta tysięcy złotych, powinno wystarczyć na wesele — pochwalił się narzeczony.

— Wspaniała wiadomość, ale potem będziemy musieli spłacić kredyt, zamiast odkładać na mieszkanie — przypomniała Alina, która po studiach pracowała jako księgowa i dobrze umiała liczyć pieniądze.

— Spłacimy, mamy sto dni bez odsetek. Na pewno dostaniemy pieniądze jako prezenty na wesele, spłacimy nimi cały dług — pewnie powiedział Sergiusz.

— No dobrze, zobaczymy po weselu, ile dostaniemy. Może nie tyle, ile myślisz, i będziemy musieli sami spłacać część kredytu — rozsądnie odpowiedziała narzeczona.

W kolejnych dniach młoda para przygotowywała się do wesela, szukając taniego lokalu, oglądając suknię ślubną i zastanawiając się, kogo zaprosić na uroczystość.

W przedweselnej krzątaninie Alina prawie zapomniała o urodzinach przyszłego męża.

Dziewczyna poprosiła o wcześniejsze wyjście z pracy, kupiła zestaw męskich perfum i przygotowała małą uroczystą kolację.

Tego dnia Sergiusz wrócił z pracy godzinę później niż zwykle.

— Wszystkiego najlepszego! Dlaczego się spóźniłeś? Już miałam dzwonić — radośnie przywitała go Alina.

— Spotkałem się z przyjacielem z dzieciństwa, złożył mi życzenia i dał prezent — wesoło oznajmił Sergiusz.

— Co ci podarował? — zapytała Alina z ciekawością.

— Zaraz wniesie to ekipa, zobaczysz — tajemniczo odpowiedział narzeczony.

Wkrótce na progu mieszkania pojawili się robotnicy z jakimiś pudełkami.

— Kupiłem sobie maszynę Smitha, teraz będę trenować w domu po pracy — zadowolony powiedział Sergiusz.

— Powiedziałeś, że to prezent od przyjaciela — zauważyła dziewczyna.

— Dał mi pieniądze, a ja dołożyłem i kupiłem maszynę — wyjaśnił Sergiusz i szybko zaczął rozpakowywać pudełka i składać sprzęt.

Alina w końcu zobaczyła, co to za prezent. Była to składana ławka i stojak na sztangę, do którego dołączony był gryf i ciężary.

Podczas gdy Sergiusz zachwycał się swoim prezentem, Alina wzięła papiery, które zostawili robotnicy.

Były to dokumenty dotyczące sprzętu z dołączonym paragonem. Widok kwoty wprawił ją w szok — sześćdziesiąt trzy tysiące złotych.

— Ile dał ci przyjaciel? — zapytała z niedowierzaniem Alina.

— Pięć tysięcy — odpowiedział Sergiusz bez zastanowienia, po chwili zorientował się, że narzeczona patrzy na paragon.

— Więc sam dołożyłeś pięćdziesiąt osiem tysięcy? Nie za dużo na taki prezent? — zdenerwowała się Alina.

— Wszystko w porządku, na twoje urodziny kupię ci nowy telefon — próbował przekupić przyszłą żonę Sergiusz.

— Za jakie pieniądze? Wygrałeś na loterii czy dostałeś spadek? — złościła się Alina, jego głupie odpowiedzi jeszcze bardziej ją irytowały.

— Wezmę z karty kredytowej — burknął rozczarowany Sergiusz.

— Maszynę też kupiłeś na kredyt? — domyśliła się Alina i przenikliwie spojrzała na narzeczonego.

— Tak. Mam prośbę: odłóżmy ślub, aż spłacę dług na karcie — powiedział z nadzieją w głosie narzeczony.

— Po twojej akcji muszę się poważnie zastanowić, czy w ogóle chcę za ciebie wyjść — odpowiedziała groźnie Alina, rzucając mu dokumenty w twarz.

Dziewczyna długo nie mogła wybaczyć swojemu wybrankowi za rozrzutność, ale w końcu jej serce zmiękło i postanowiła pomóc mu spłacić dług.

Oprócz wysokiej ceny, sprzęt miał jeszcze jedną wadę — zajmował dużo miejsca.

W kawalerce było to szczególnie uciążliwe. Alina nie mówiła nic Sergiuszowi na ten temat, prosiła jedynie, aby nie hałasował podczas ćwiczeń.

— Sergiusz, przestań hałasować, już jest prawie jedenasta, sąsiedzi zaraz zaczną się skarżyć — upominała narzeczona.

— Nic się nie stanie! Nie hałasuję aż tak bardzo — odpowiedział Sergiusz, po czym upuścił dziesięciokilogramowy ciężar na podłogę.

Alina rzuciła mu gniewne spojrzenie, ale nic nie powiedziała. Po dziesięciu minutach zadzwonił jej telefon.

— Halo. Dzień dobry… Obiecuję, że więcej się to nie powtórzy. Do widzenia — Alina odłożyła słuchawkę i spojrzała na narzeczonego.

— Kto dzwonił? — zapytał Sergiusz, wyczuwając nadchodzące kłopoty.

— Właściciel mieszkania. Wyobraź sobie, sąsiadka z dołu ma jego numer i poskarżyła się na hałas. Jeśli nie przestaniemy hałasować, zostaniemy wyrzuceni — powiedziała spokojnym tonem Alina.

— Do jedenastej możemy hałasować, nawet policja nic nie powie — zaczął się mądrzyć Sergiusz.

— Powiedz to właścicielowi mieszkania, kiedy cię wyrzuci z rzeczami na ulicę. Jutro wystaw ten sprzęt na sprzedaż i przestań na nim ćwiczyć, domowy Schwarzeneggerze! — powiedziała narzeczona rozkazującym tonem.

— Sam się tym zajmę — odpowiedział Sergiusz i odwrócił się od niej z urazą.

Kilka dni Sergiusz nie ćwiczył na sprzęcie, ale też nie spieszył się z jego sprzedażą.

W piątek wieczorem nie wytrzymał i zaczął ćwiczyć.

Wkrótce Alinie znów zadzwonił właściciel mieszkania i poprosił, aby do niedzieli się wyprowadzili.

Alina była wściekła, całą noc wyładowywała złość na narzeczonym. Następnego dnia spakowała swoje rzeczy i zamówiła taksówkę, Sergiusz również pakował walizki.

— Muszę zamówić taksówkę bagażową, tego sprzętu nie przewiozą w zwykłej taksówce — powiedział Sergiusz, widząc, że Alina zamówiła zwykłe taksówkę.

— Mnie wystarczy zwykłe, to tobie z twoim żelastwem potrzebne bagażowe. Przemyślałam nasze relacje i doszłam do wniosku, że powinniśmy chwilę mieszkać osobno — odpowiedziała chłodno Alina.

— Osobno? Czyli teraz jedziesz do swoich rodziców, a ja gdzie mam się podziać? — zapytał zaskoczony Sergiusz.

— Nie wiem. Byłam pew

na, że wiesz, dokąd się wyprowadzasz, skoro wczoraj przed snem zdecydowałeś się ćwiczyć — odpowiedziała złośliwie Alina.

Po dwóch tygodniach Alina doszła do wniosku, że nie chce wychodzić za mąż za Sergiusza i zerwała zaręczyny.