Dlaczego mężczyźni nie doceniają kobiet, które ich kochają? Szczere słowa Remarque’a o istocie mężczyzn

“Skromność i sumienność są nagradzane tylko w powieściach. W życiu takie cechy są wykorzystywane do końca, dopóki ktoś ich nie potrzebuje, a potem są po prostu lekceważone.”

Młode kobiety starają się z całych sił. Po pierwsze, ogromna konkurencja, trzeba być szczupłą, piękną, samowystarczalną, żeby mężczyzna zauważył cię w tłumie i pozwolił się zbliżyć.

Po drugie, dziewczynkę uczą, że trzeba być odpowiedzialną, schludną, staranną, prawie perfekcjonistką. Tylko wtedy można coś osiągnąć w życiu.

Trudno zachowywać się wobec mężczyzny jak dziwaczka, jeśli jesteś wychowana i przyzwoita, prawda? Wydaje się, że go szanujesz, a on szanuje ciebie. Im bardziej go kochasz, tym bardziej wdzięczny ci będzie za wszystko.

A potem okazuje się, że to wszystko nie jest potrzebne mężczyźnie. Ale jak to nie jest potrzebne? Dlaczego?

I krzyczysz mu za sobą: “Nikt i nigdy cię tak nie pokocha, jak ja! Jeszcze się opamiętasz, przyjdiesz na kolana, będziesz błagać, ale będzie za późno!”

I wiecie, w tym momencie w pani krzyczy nie miłość, a oburzenie i gniew. Za to, że tyle duszowych sił włożyła, podarowała. Pozwoliła sobie na zaufanie jemu. A w zamian zobaczyła plecy i potylicę.

I on poszedł tam, gdzie przetarli mu stopy. Chcesz jasnych wrażeń? Czy już dosyć pomyślności?…

Hollywoodzki aktor Al Pacino mówił:

“Nigdy nie przeceniaj swojej roli w życiu innych ludzi”.

Kobieta myślała, że jest światłem w oknie, a po fakcie okazało się, że jest planem awaryjnym.

Oto jak pisał w swojej powieści Erich Maria Remarque:

“Skromność i sumienność są nagradzane tylko w powieściach. W życiu takie cechy są wykorzystywane do końca, dopóki ktoś ich nie potrzebuje, a potem są po prostu lekceważone.”

Okazuje się, że kobietom zdolnym do bezinteresowności, silnych uczuć i emocjonalnych impulsów trzeba być stale gotowym. Albo cieszyć się swoim ogromnym sercem i niczego w zamian nie oczekiwać.

Istnieje szczególnie cyniczna kategoria kobiet, która od pierwszej wypłaty męża zaczyna powoli odkładać “na czarną godzinę”. Podejrzewając, że jego “kocham” to chwila. A w dłuższej perspektywie pójdzie w poszukiwaniu siebie. A ona zostanie z okrągłą sumą, moralnym wynagrodzeniem.

Mimo to nie podoba mi się to, jakby dobre były intencje i przemyślenia, jakie byłyby zakryte. W mojej duszy podoba się inny schemat: kiedy jeden kocha drugiego, i z tej miłości można zrobić cuda, a nie tylko złożone banknoty z jego portfela wsadzić do rezerwy.