Dlaczego twoja mama może mieszkać u nas tydzień, a moja nie? – oburzył się mąż
Moja teściowa bardzo opiekuje się swoim synkiem. Każdego dnia, podczas przerwy obiadowej, mój mąż jeździ na obiad do swojej mamy. Codziennie dostaje od niej wiadomości SMS. Gdy tylko pojawia się u niego jakiś problem, biegnie do niej po rozwiązanie. Potrzebne pieniądze? Oczywiście, do mamy…
Dziś wracam z pracy, a w naszym domu stoi jego mama z walizką rzeczy i książek.
– Dobry wieczór, mamo! – mówię. – A co to za walizka?
– Postanowiłam pomieszkać u was tydzień, pomóc ci w domu, z dzieckiem i z mężem. W końcu trzeba go nakarmić. A ty przecież nie zawsze wszystko ogarniasz, bo pracujesz! – odpowiedziała teściowa.
Moja teściowa to bardzo władcza i specyficzna kobieta. Nie zamierzałam z nią dyskutować ani tłumaczyć czegokolwiek, więc poszłam porozmawiać z mężem. Jego reakcja kompletnie mnie zaskoczyła!
– Kochanie, czy ja dobrze rozumiem? Twoja mama postanowiła u nas zamieszkać? I to bez pytania nas o zgodę? Twierdzi, że sobie nie radzę z domem?
– A co w tym złego? Niech mieszka. Dlaczego twoja mama może przyjeżdżać na tydzień, a moja nie? Czym moja mama jest gorsza? Gdy twoja mama była u nas przez tydzień, to ja coś mówiłem? – oburzył się mój mąż.
– Chwileczkę… Moja mama mieszka w innym mieście, przyjeżdża raz, może dwa razy w roku! Nie wyślę jej przecież do hotelu! Twoja mama mieszka na sąsiedniej ulicy i niemal codziennie wpada do nas! – odpowiedziałam.
Nie chcę, żeby w mojej nieobecności teściowa „urzędowała” w naszym domu. Wyobrażam sobie, jak podczas naszej nieobecności zagląda wszędzie i grzebie w naszych szafkach.
Mój mąż jest przyzwyczajony do tej nadopiekuńczości swojej mamy. Ma już siwe włosy, a jego mama nadal biega z zupką i wyciera mu nosek. Między mną a teściową ciągle pojawiają się konflikty na tym tle. Denerwuje mnie, że jej synek w ogóle nie odseparował się od niej. Z kolei teściową irytuje, że za mało dbam o jej syna, że pracuję! Dlatego ciągle próbuje udzielać mi rad, jak mam żyć, co robić i jak troszczyć się o jej syna.
Kiedy się pobraliśmy, teściowa codziennie przychodziła do nas, prała skarpetki swojemu synowi i czekała na niego z przygotowaną kolacją. Oczywiście, szybko mnie to zmęczyło. Porozmawiałam z mężem, a on ze swoją mamą. Ograniczyła swoje wizyty do dwóch-trzech razy w tygodniu. Gdy jednak urodził się Wojtuś, teściowa znowu zaczęła bywać u nas, jak w pracy.
Teraz rozważam wynajęcie mieszkania i wyprowadzkę, dopóki teściowa rządzi się w naszym domu. O wszystkim poinformowałam męża. Wyprowadzę się, jeśli jego mama tu zostanie. Mąż obraża się za swoją mamę.
– Moja mama chce tylko pomóc! – powiedział z wyrzutem.
– A czy ja potrzebuję jej pomocy? – odpowiedziałam.