– Gdybyś nie wtrącała się w nasze życie, nie doszłoby do rozwodu! – wybuchnął syn

– Paweł! Proszę cię… Nie, ja żądam, żebyś zerwał wszelkie kontakty z tą dziewczyną! Ona do ciebie nie pasuje!

– Mamo, co masz do Nadii? Jest dobra, mądra, sympatyczna… Ale po co ja ci to mówię? Przecież znasz ją dłużej niż ja!

– No właśnie, pracuje u nas od dwóch lat, a przez ten czas nie wzbudziła mojego zaufania! Przecież na jej czole jest napisane, że jest niestabilna! Bezczelnie flirtuje z każdym! A co więcej, wybacz, ale nie spodziewałam się, że masz taki kiepski gust. Nazywać Nadię ładną…

– Jeśli będę się kierował twoimi preferencjami, to chyba do końca życia zostanę sam.

– Lepiej być samemu, niż żyć tak jak ty! Zupełnie nie potrafisz wybierać kobiet! Przecież ostrzegałam cię przed twoją byłą! A ty mnie nie posłuchałeś, ożeniłeś się, i jaki był tego wynik? Rozwód i podział majątku!

– Może gdybyś nie wtrącała się w nasze życie, nie doszłoby do rozwodu? Sama zrobiłaś wszystko, żebyśmy się rozstali!

Po tej rozmowie Maria A., matka Pawła, obraziła się na syna i demonstracyjnie unikała z nim kontaktu. Paweł również był zły na matkę, która ciągle wtrącała się w jego życie osobiste. Przez jakiś czas ich relacje były napięte. Tymczasem romans Pawła z Nadią rozwijał się w najlepsze. Mimo że znali się stosunkowo krótko, Paweł już planował wspólną przyszłość i wyobrażał sobie, jak wspaniałą będą mieli rodzinę. Zaproponował Nadii, aby się do niego wprowadziła.

Nadia była również bardzo zakochana, więc nie trzeba jej było długo namawiać. W ciągu dwóch dni spakowała swoje rzeczy i przeniosła się z wynajmowanego mieszkania do Pawła. Ponieważ praktycznie już tworzyli rodzinę, postanowili bliżej poznać swoich rodziców i nawiązać rodzinne więzi. Paweł wpadł na świetny pomysł:

– Zróbmy w weekend rodzinny obiad! Zaproś swoich rodziców, a ja swoich. Ustawimy stół, przyjemnie posiedzimy i porozmawiamy o przyszłości…

– A jesteś pewien, że twoja mama przyjdzie? Przecież ona mnie nie znosi!

– Myślę, że przyjdzie. Jest wprawdzie kobietą o silnym charakterze, ale nie będzie przecież paliła za sobą mostów! W końcu jestem jej jedynym synem!

Rzeczywiście, Maria A. nie sprzeciwiła się i chętnie zgodziła się przyjść na rodzinny obiad w niedzielny wieczór. Wręcz zbyt chętnie. Jakby nie miała żadnej niechęci do potencjalnej synowej, jakby nie było ostatniej kłótni z synem. Paweł był bardzo zadowolony, że wszystko tak dobrze się układa, i że mama nie jest na niego zła. Mimo wszystko miał lekkie wyrzuty sumienia z powodu ostrego tonu podczas ich ostatniej rozmowy. Nadia nie podzielała tego optymizmu. Czuła, że coś jest nie tak, ale nie dawała tego po sobie poznać, żeby nie zasmucać ukochanego, i intensywnie przygotowywała się do ważnego wydarzenia.

Kulinaria były wielką pasją Nadii. W dzieciństwie marzyła, żeby zostać szefem kuchni, ale na prośbę rodziców zdobyła wykształcenie ekonomiczne. Niemniej jednak, nie porzuciła swojego hobby. Regularnie uczestniczyła w kulinarnych warsztatach, uczyła się nowych dań i teraz miała nadzieję, że trafi do serca przyszłej teściowej przez żołądek. Nadia przygotowała naprawdę restauracyjne menu. Francuska zupa cebulowa, kaczka po pekińsku, domowe lody – to tylko mała część tego, co planowała podać na rodzinny obiad.

W wyznaczonym dniu Nadia wstała o świcie, żeby zdążyć przygotować wszystko, co zaplanowała. Udało jej się skończyć nawet wcześniej, niż zakładała, i była bardzo zadowolona, że zostało jej jeszcze trochę czasu, żeby się przygotować. Mimo że wszystko szło dobrze, niepokój nie opuszczał dziewczyny. Nagle zadzwonił telefon Pawła i Nadia zrozumiała, że zaraz coś się wydarzy. Nie myliła się. Pomiędzy matką a synem odbyła się taka rozmowa:

– Pawle, synku, dzwonię, żeby powiedzieć, że dziś nie przyjdziemy. Rozbolała mnie migrena…

– Jak to? Nie można było powiedzieć wcześniej? Przecież mamy już wszystko gotowe! Nadia od samego rana krzątała się w kuchni!

– Przepraszam, ale nie mogłam wcześniej przewidzieć, że rozboli mnie głowa! I w ogóle… Matka mówi, że jest chora, a on martwi się o swoją Nadię!

– Dobrze, mamo, zdrowiej szybko. Ale coś mi mówi, że po prostu nie chcesz przyjść i poznać rodziny Nadii.

– Dlaczego? My z ojcem chętnie przyjdziemy w następny piątek!

– Jesteś pewna, że nie rozboli cię głowa?

– Oczywiście, przecież burza magnetyczna potrwa do czwartku, a to oznacza, że w piątek będę jak nowa!

– To może lepiej w sobotę lub niedzielę? Piątek to przecież dzień roboczy, to niewygodne.

– Nie, w sobotę wyjeżdżamy z ojcem do twojej ciotki Luby.

Maria A. rzuciła słuchawką. Po zagubionym spojrzeniu Pawła, Nadia zrozumiała, że obiad się nie odbędzie, i zadzwoniła do swoich rodziców, żeby ich o tym poinformować. Była bardzo zła, ale nie dała tego po sobie poznać i starała się uśmiechnąć, mówiąc:

– Nic się nie stało, Paweł, nie martw się. Za to mamy teraz jedzenia na kilka dni.

– Wiedziałem, że wywinie jakiś numer!

– Nie mów tak, to przecież twoja mama. Może naprawdę rozbolała ją głowa, a ty ją niepotrzebnie obwiniasz?

Noc z czwartku na piątek Nadia spędziła w kuchni, przygotowując wykwintne dania na rodzinny obiad. Dziewczyna dobrze wiedziała, że teściowa nie bez powodu wybrała dzień roboczy. Chciała, żeby Nadia nie miała czasu na przygotowania z powodu pracy, i mogła jej zarzucić brak gospodarności. Ale Nadia też miała charakter i nie zamierzała się poddawać.

Po zakończeniu gotowania, dziewczyna spała tylko dwie godziny, a potem pobiegła do pracy. Już w biurze zdała sobie sprawę, że zapomniała w domu pendrive’a z ważnymi plikami. Po szybkim wyproszeniu się u szefowej, zamówiła taksówkę i pojechała z powrotem. Kiedy dojechała do domu, zauważyła coś dziwnego i nie wysiadła od razu z samochodu. Oglądając się na boki jak złodziejka, do klatki weszła Maria A., która powinna być teraz w pracy. Po około dwudziestu minutach wyszła i szybko ruszyła w stronę przystanku. „Co ona robiła w naszym domu?” – pomyślała Nadia, wychodząc z taksówki.

Wchodząc do mieszkania, dziewczyna nie zauważyła niczego podejrzanego. Szybko znalazła pendrive’a i miała już wychodzić, kiedy coś kazało jej iść do kuchni i otworzyć lodówkę. Nagle poczuła przemożną potrzebę, żeby spróbować żulienki z grzybami i kurczakiem, którą przygotowała na obiad. Wzięła kęs do ust i skrzywiła się. Potrawa była przeraźliwie przesolona i przesycona

pieprzem. Wtedy Nadia zrozumiała, po co przyszła Maria A.

Próbując pozostałe potrawy, dziewczyna przekonała się, że wszystkie są zrujnowane. Teściowa tak bardzo starała się podłożyć nogę swojej przyszłej synowej, że nasypała soli nawet do kokosowego puddingu na deser. Nadia wpadła w szał. Chciała od razu pojechać do pracy i zrobić tam awanturę na cały biurowiec, żeby ośmieszyć Marię A. Ale najpierw chciała zadzwonić do Pawła i na niego ponarzekać. Jednak w ostatniej chwili opanowała się i po trzech głębokich oddechach schowała telefon do torebki. „Jeszcze zobaczymy, kto tu wygra!” – pomyślała.

W drodze do pracy Nadia zdążyła zadzwonić do restauracji i zamówić dokładnie takie same potrawy. O umówionej godzinie kurier przywiózł jedzenie, a dziewczyna zdążyła je podgrzać i podać na talerzach akurat na przyjazd gości. Podczas obiadu wszyscy tylko chwalili Nadię za jej kuchnię, mówiąc, że nie próbowali niczego takiego nawet w restauracjach. Tylko Maria A. siedziała niezadowolona. Synowa nie przepuściła okazji, żeby się z niej pośmiać:

– Dlaczego nic nie jesz, Mario A.?

– Po prostu nie jestem przyzwyczajona najadać się na noc…

– Tak, a ja myślałam, że ci nie smakuje… Ale jeśli coś jest nie tak, nie oszczędzaj mnie, tylko mów otwarcie. Wiesz, często przesadzam z solą i pieprzem! Czasem po prostu tracę miarę!

Na te słowa Maria A. cała poczerwieniała, potem zzieleniała, a na końcu zbladła. Zrozumiała, że jej pułapka została odkryta, i spaliła się ze wstydu i złości. Mimo kwaśnej miny matki Pawła, wieczór się udał. Obiad przebiegł w pozytywnej atmosferze, przy stole rozbrzmiewały rozmowy i śmiech.

W poniedziałek, kiedy teściowa i synowa znów spotkały się w pracy, odbyła się rozmowa. Kiedy Nadia weszła do gabinetu Marii A. i zamknęła za sobą drzwi, ta oburzyła się:

– Co ty sobie wyobrażasz?! Jakim prawem przerywasz mi pracę?!

– Prawem zwycięzcy! Jak zręcznie rozgryzłam twoją intrygę! Trzeba było zobaczyć twoją minę, kiedy wszyscy chwalili moje jedzenie!

– I co, przyszłaś, żeby mi wypowiedzieć wojnę?!

– Wręcz przeciwnie, chcę zawrzeć pokój. Po co mamy ze sobą walczyć? Obie kochamy Pawła i chcemy jego szczęścia. Może spróbujmy żyć w zgodzie?

– Nie wiem, co z tego wyjdzie, ale spróbujmy.