I nagle zaczęło do mnie docierać, dlaczego jej małżeństwo się rozpadło. Na początku byłem ślepy, ale potem się ocknąłem
Byłem zakochany w kobiecie z pracy bez zrozumienia. Była trochę starsza ode mnie i rzadko mieliśmy okazję się spotkać – pracowała w jednym budynku, a ja w innym. Jednak zawsze starałem się wymyślić, aby choć na chwilę znaleźć się przy niej.
Wiedziałem, że jest zamężna i nie chciałem niszczyć jej rodziny. Choć byłem zakochany, to jednak sumienie mówiło mi co innego.
Ona wiedziała, że jestem w nią zakochany. To mogło trwać dłużej, gdyby nie jej rozwód. Dowiedziałem się o tym dopiero po miesiącu, gdy była już wolna.
Zaczęła się we mnie panika. Bałem się, że mogła już być zajęta. Zacząłem działać bardzo nierozsądnie i bezpośrednio, ale wszystko wyszło – pierwsze spotkanie, drugie, trzecie… Nawet przez pewien czas zdążyliśmy żyć razem.
I nagle zaczęło do mnie docierać, dlaczego jej małżeństwo się rozpadło. Była typowym egoistką. Cały świat musiał się kręcić tylko wokół niej. Interesy innych ludzi nie były brane pod uwagę. Na początku byłem ślepy, ale potem się ocknąłem. Po miesiącu związku zdawałem sobie sprawę, że jestem w bezradnej sytuacji, w której moje interesy są odłożone nawet nie na drugi, ale na dziesiąty plan.
Kolejny miesiąc toksycznych relacji i koniec. Nie mogłem już z nią żyć. Miłość rozproszyła się, warto było być z nią krótko. I czy warto było się tak męczyć?
