– Jak brat mógł tak postąpić? Kim ona jest? Obca kobieta! Nawet dzieci razem nie mieli. A nasze dzieci – jego rodzeni siostrzeńcy i bratankowie – to im wszystko powinno przypaść! – lamentowały bez skrupułów siostry. Pewnej soboty Irena poczuła tak wielki żal w sercu, że nie mogła się powstrzymać. Wypłakała się w poduszkę, a potem zabrała się do sprzątania – ich dom był duży, więc pracy wystarczyło na kilka dni. Podczas sprzątania natknęła się na szafkę, w której mąż trzymał różne dokumenty. Zazwyczaj nie miała w zwyczaju tam zaglądać, ale tym razem postanowiła wszystko przejrzeć. Jakie było jej zdziwienie, gdy znalazła zdjęcie swojego męża z chłopcem, który miał około 9-10 lat i był do niego podobny jak dwie krople wody

– Jak brat mógł tak postąpić? Nie spodziewałyśmy się tego po nim! – Dwie siostry, ubrane w czarne chusty, które jeszcze wczoraj opłakiwały swojego brata, przedwcześnie odebranego przez los, teraz stały oburzone po przeczytaniu testamentu. Czarnym na białym było napisane: „Cały mój majątek zapisuję mojej żonie Irenie”.

Irena, sama się tego nie spodziewając, stała się bogatą spadkobierczynią. Z Jarosławem przeżyli razem zaledwie dziesięć lat. Spotkali się w dość późnym wieku: Irena miała 35 lat i za sobą nieudane małżeństwo, a Jarosław – 40, nadal był kawalerem. Nie mógł znaleźć tej jedynej, a do tego dużo pracował i nie miał czasu na poszukiwania.

Poznali się przypadkiem – ona pracowała jako kelnerka, a on przyszedł do restauracji z przyjaciółmi. Od razu mu się spodobała i postanowił nie zwlekać – szybko oświadczył się.

– Rozwódka, w dodatku w średnim wieku – bracie, straciłeś wzrok? Nie widzisz, że ona do ciebie nie pasuje? – mówiły jego siostry.

– To ja decyduję, czy pasuje, czy nie. Dziewczyny, kocham was, ale przepraszam – odpowiedział Jarosław.

Po ślubie siostry zaczęły dostawać od niego mniej wsparcia finansowego, więc nie mogły się uspokoić.

Jarosław nie przejmował się jednak ich pretensjami. Kiedy trzeba było – wspierał je, ale wiedział, że teraz ma żonę i musi dbać o swoją rodzinę.

Żyli w zgodzie przez dziesięć lat. Gdy nagle go zabrakło, Irena czuła, jakby skończyło się dla niej życie. Nawet gdy dowiedziała się, że cały majątek należy teraz do niej – nie odczuwała radości, bo bez męża nic nie miało już znaczenia.

Siostry były tak wściekłe, że nic im nie przypadło po bogatym bracie, że całkowicie zerwały kontakt z Ireną, oskarżając ją o zmuszenie Jarosława do przepisania wszystkiego na nią.

– Jak on mógł tak postąpić? Kim ona jest? Obcą kobietą! Nawet dzieci razem nie mieli. A nasze dzieci – jego rodzone siostrzeńcy i bratankowie – to im wszystko powinno przypaść! – lamentowały siostry, nie krępując się.

Pewnej soboty Irena poczuła ogromny żal w sercu. Wypłakała się w poduszkę, a potem zabrała się do sprzątania – ich dom był duży, więc pracy wystarczyło na kilka dni.

Podczas sprzątania natknęła się na szafkę, w której mąż trzymał różne dokumenty. Zazwyczaj nie miała w zwyczaju tam zaglądać, ale tym razem postanowiła wszystko przejrzeć.

Jakie było jej zdziwienie, gdy znalazła zdjęcie swojego męża z chłopcem, który miał około 9-10 lat i był do niego podobny jak dwie krople wody.

„To niemożliwe… Jarosław miał syna?”

Myśli kotłowały się w jej głowie, próbowała coś policzyć, ale emocje ją przytłaczały.

Żeby rozwiać wątpliwości, postanowiła pojechać pod adres podany na kopercie. Musiała udać się do sąsiedniego miasteczka.

Niepewnie zadzwoniła do drzwi. Otworzyła jej młoda kobieta.

– Dzień dobry. Ja…

– Wiem, kim pani jest. Proszę wejść, Ireno.

Mieszkanie było niewielkie, ale bardzo czyste. W pokoju siedział ten sam chłopiec i odrabiał lekcje.

– Ireno, wiem, po co pani przyszła. Pozwoli pani, że wszystko opowiem. Może mnie pani osądzać, ale tak – Michał to syn Jarosława. Tak się stało. Ale on pani nie zdradził.

Poznaliśmy się jeszcze zanim pani go spotkała. Kiedyś byliśmy na jednej imprezie, wypiliśmy za dużo i zostaliśmy sami. Rano Jarosław przeprosił i powiedział, że między nami nic nie może być.

Nie mogłam mieć do niego pretensji, bo sama tego chciałam. Po tym więcej się nie widzieliśmy. Wszystko tak by się skończyło, gdybym kilka tygodni później nie dowiedziała się, że jestem w ciąży.

Próbowałam go odnaleźć, ale gdy od wspólnych znajomych usłyszałam, że się ożenił, postanowiłam milczeć. Nie chciałam niszczyć waszego szczęścia.

Milczałam przez osiem lat. Dopiero niedawno powiedziałam mu prawdę, bo Michał zachorował i potrzebowaliśmy pieniędzy.

Najwyraźniej Jarosław nie zdążył pani nic powiedzieć, bo sam był w szoku. Proszę mu wybaczyć. To nie jego wina. Tak po prostu się stało.

Myślałam, że ta wizyta przyniesie mi ulgę, ale było mi jeszcze ciężej. Nie wiedziałam, co myśleć ani co robić.

Ale po kilku dniach uporządkowałam myśli i postanowiłam, że będę pomagać Michałowi, bo jakby nie patrzeć – to dziecko Jarosława, jego dziedzictwo na tej ziemi.

Na co miałabym się złościć? To było przed moim czasem, tak się po prostu potoczyło. A teraz mam szansę pomóc – i myślę, że dobrze będzie, jeśli z niej skorzystam.