Jestem mężatką! Niedawno mieliśmy spotkanie z kolegami z klasy. Piotrek powiedział mi, że nigdy nie zapominał o mnie, nawet chciał nazwać swoją córkę moim imieniem. I że jest gotowy, nawet teraz, aby się ze mną ożenić…

Jestem już mężatką od czterech lat, a mój syn prawie ma trzy. Na pierwszy rzut oka jesteśmy zwykłą rodziną i ogólnie rzecz biorąc, dobrze nam się układa. Jednak mojego męża cechuje wybuchowy charakter, i nie potrafię się do tego przyzwyczaić.

Kiedy planujemy jakieś wydarzenie, to lepiej jest zupełnie go izolować, nie wciągać w żadne przygotowania, ponieważ i tak nie pomoże, a tylko zepsuje nastrój. W zeszłym roku mieliśmy zaplanowaną wakacyjną podróż nad morze, ale już po wyjściu z domu zupełnie nie chciałam jechać.

– Gdzie są moje niebieskie szorty? – przypomniał sobie Wojtek, kiedy wszystko było już gotowe, zorganizowane, a nawet zamówiony był transport na lotnisko o szóstej rano. – W tym domu nie ma nic! Nie, czarne mi nie są potrzebne, chcę niebieskie! To koniec, nie pojedziemy nigdzie bez niebieskich szortów! Anuluj wszystko! Oddaj bilety! Rozpakuj walizki, odwołaj taksówkę! To koniec, tak zdecydowałem!

Na początku bałam się i byłam zaniepokojona, bo nigdy wcześniej nie spotkałam się z takim zachowaniem. W mojej rodzinie, jeśli ojciec coś mówił, to trzeba było to wykonać. Ale później zrozumiałam, że Wojtek nie jest taki, jego słowa nie mają znaczenia, on po prostu wygłasza je na wiatr, więc nie warto zwracać na nie uwagi.

Po kilku minutach Wojtek się uspokoił, wziął walizki i pociągnął je w stronę taksówki, nawet nie wspominając o tym, że niedawno nie chciał jechać i rozkazywał oddać bilety.

I tak jest we wszystkim. “Odwołują się” rodzinne uroczystości, gdy goście są już na progu, “odmawiają” zakupów i zamówień, a “to koniec, mam dosyć, chcę rozwodu” brzmi z jego ust częściej niż “dzień dobry”.

Jednak przestałam zwracać na to uwagę, ponieważ już po godzinie po kolejnym skandalu mąż nie pamiętał o niczym i bawił się z gośćmi, a ja przez długi czas udawałam radość i wracałam do siebie od wszystkiego, co powiedział. Próbowałam różnych sposobów na radzenie sobie z tą sytuacją: zignorowałam, obraziłam się demonstracyjnie, rozmawiałam spokojnie, ale to nic nie zmieniło. Na początku naszego wspólnego życia mąż wydawało się, że próbuje powstrzymać język, ale potem się poddał:

– Taki jestem. Jeśli ci się nie podoba, to rozwiedź się i szukaj kogoś innego.

Ale ja przecież wiem, że rozwód jest gotowy zawsze tylko na słowa. Ja też nie spieszyłam się z rozwodem, bo mamy syna, który potrzebuje ojca. Wielu ludzi tak żyje. No, teraz nie rozstać się.

Jednak niedawno mieliśmy spotkanie z kolegami z klasy. Spotkanie odbyło się w restauracji, w ciepłej atmosferze, wszyscy byliśmy wzruszeni. I nagle mój kolega z klasy, Piotrek, wyznał mi, że jest zakochany we mnie od szóstego roku. Powiedział mi wiele rzeczy na pół serio, że jestem piękna i że nigdy o mnie nie zapominał, nawet chciał nazwać swoją córkę moim imieniem. I że jest gotów, nawet teraz, ożenić się ze mną.

Pierwszy raz jego słowa traktowałam jako romantyczność wieczoru, ale następnego ranka zadzwonił do mnie i powtórzył wszystko, co powiedział wieczorem. Piotrek rozwiodł się kilka lat temu, kiedy zrozumiał, że z jego żoną stali się obcymi ludźmi. Nie chciał żyć “jak wszyscy” i postanowił dać sobie i swojej żonie jeszcze jedną szansę na szczęście. Piotrek uważa, że z osobą, którą się nie kocha i z którą nie ma porozumienia, nie będzie szczęścia.

Codziennie Piotrek pisze do mnie na mediach społecznościowych, aby także odważyć się na rozwód. Ale nie wiem, co mam robić. Już dawno nie kocham Wojtka, ale nauczyłam się z nim żyć. Poza tym jest ojcem mojego dziecka. Związek z Piotrkiem także nie jest opcją, przynajmniej na razie, ponieważ go praktycznie nie znam. Dorosłe życie mogło go zmienić. Na poznanie kogoś potrzebny jest czas.