Jeszcze raz zobaczę – możesz swoje rzeczy pakować! Mąż znalazł na krześle mój włos
Gdyby nie przyjaciółki powiedziały mi coś podobnego, pomyślałabym, że to żart, nie uwierzyłabym. Ale mąż wściekł się, krzyczał cienkim, przeszywającym głosem, którego u brutala, miłośnika barbershopów i boksu, się nie spodziewałam.
W ogóle jest powściągliwym człowiekiem. Surowy, ale spokojny. Wielkiemu psu nie trzeba nerwowo szczekać, i tak się go boją. Nigdy nie słyszałam od niego silnego słowa, nawet jego uprzejmość jest królewska, spróbuj nie ukłonić się w reveransie przed królem! Jakim ja nim byłam dumna!
Moje przyjaciółki rozwodzą się, skarżą się na swoich facetów. A ja nawet w koszmarze nie przypuszczałam, że słowo “rozwód” może w ogóle zabrzmieć w naszym domu.
Spotykaliśmy się przez trzy lata, sprawdziliśmy siebie we wszystkich sytuacjach. I zawsze było idealnie. I w podróżach i remontach zrobiliśmy razem, i z teściową się dogadał, i z synową wygodnie rozmawiać. Może powiedzieć, że to najlepsze małżeństwo na świecie. On zawsze był za mną, nie widziałam nic złego. I nie było żadnych kłótni.
Mój mąż ma małą osobistą słabość, od długich włosów damskich traci zmysły. Tak mi mówił. I z radością płacił za wszelkie salonowe zabiegi pielęgnacyjne dla mnie. A kiedy zobaczył moje przyjaciółki postrzyżone i zrobione na “Pixie” (po ciąży włosy mi wypadły), nawet nie chciał, żebym z nimi rozmawiała. Nigdy nie nauczy tego głupka?
I oto wieczorem wrócił z pracy – i nagle skandal.
To była jakaś dzika histeria, na oparciu krzesła wisiał mój włos.
I on tupotał nogami, wsadzał mi tym włoskiem w twarz, wrzeszczał jak świnia. W życiu bym nie uwierzyła, że mój mąż, spokojny jak owczarek kaukaski, potrafi się podnieść i krzyczeć przekleństwami, jak go wnerwiło to moje włosy, jak go dość mam żyć z świnia i niechluparzem, że zostawiam specjalnie włosy, żeby go zdenerwować.
I ja w osłupieniu na niego patrzyłam: sam chce chodzić cały czas z rozpuszczonymi, tylko ja w domu mogę go ułożyć i spokojnie zająć się domowymi sprawami.
- Nie ma od ciebie pożytku, – ciągnął dalej, – w domu nic nie chcesz robić, jeszcze gdzieś zobaczę twoje kitki, możesz pakować swoje rzeczy i spadać stąd…
Nie rozumiem nic, bo idziemy do pracy jednocześnie, wracamy jednocześnie. Zarabiam więcej, ale dlaczego mam robić wszystkie domowe obowiązki, a on leży i czeka, aż mu przyniosą ciepłe jedzenie?
Na pewno nie chcę się rozwodzić, nie rozumiem: może to jakiś test? Po tym wrzasku nie mogę go już nawet postrzegać jako męża, płakałam, czekałam, aż zasnął, i położyłam się na kanapie w salonie.
Minęły dwa dni od skandalu, nie próbował przeprosić, nie próbował rozmawiać. Jakby czekał, aż wyjdę.
Siedzę teraz w pracy, piszę to wszystko. I nie wiem, czy wrócę do domu dzisiaj wieczorem, czy już zmienił zamki…
