Kiedy postanowiliśmy omówić wszystkie szczegóły, zaproponowałam, aby urządzić skromne wesele, na które zaprosimy tylko najbliższych krewnych. I wtedy moja synowa po raz pierwszy pokazała swój charakter. Zaczęła krzyczeć, że tak nie może być. Oświadczyła mi, że to jej wesele i będzie takie, jakie ona sobie zażyczy. W rezultacie syn musiał wziąć kredyt, chociaż tego nie pochwalałam

Domyśliłam się, że mój syn dorósł, kiedy przyprowadził do domu dziewczynę. Ta mała, szczupła, skromnie ubrana dziewczyna od razu mi się spodobała. Miała ogromne oczy na pół twarzy, które ciągle spuszczała. Czuło się w niej jakąś niepewność, podświadomie chciało się ją chronić. I mój syn, jako prawdziwy mężczyzna, podjął się tej misji.

Bardzo szybko zaczęli razem mieszkać, co bardzo zmieniło mojego syna. Dostał się na studia, a wieczorami dorabiał w kawiarni. Mieszkali razem w wynajętym mieszkaniu, za którego czynsz płacili rodzice Darii. Ja cieszyłam się z pozytywnych zmian w życiu syna, ale nie rozumiałam, do czego to wszystko zmierza. Ale na wszelki wypadek zaczęłam odkładać pieniądze na wesele. I nie pomyliłam się – złożyli wniosek trochę wcześniej, niż przypuszczałam, więc nie uzbierało mi się dużo.

Kiedy postanowiliśmy omówić wszystkie szczegóły, zaproponowałam, aby urządzić skromne wesele, na które zaprosimy tylko najbliższych krewnych. I wtedy moja skromna Daria po raz pierwszy pokazała swój charakter. Zaczęła krzyczeć, że tak nie może być. Ta skromna, jak mi się wydawało, dziewczyna oświadczyła mi, że to jej wesele i będzie takie, jakie ona, Daria, sobie zażyczy: pierścionek z dużym diamentem, suknia od najlepszych projektantów, kareta, ślub w plenerze, a także mnóstwo gości. Żeby wszyscy widzieli, jaka jest szczęśliwa.

– Prawda, kochanie? – zapytała mojego syna, a jemu nie pozostało nic innego, jak ją poprzeć. Chociaż wiem, że sam nie chciał wydawać pieniędzy na darmo. Tym bardziej, jeśli ich nie mieli.

Byłam przeciwna, ale syn uległ pragnieniom przyszłej żony. Musiał wziąć kredyt, ale to nie wystarczyło, więc Stefan zamówił jeszcze kartę kredytową. Uznał, że goście na pewno zbiorą sporą sumę, więc uda się wszystko spłacić na czas.

Zrobili wspaniałe wesele. Panna młoda była piękna, Stefan również wyglądał na szczęśliwego. Uroczystość się udała i rzeczywiście zebrali sporą sumę pieniędzy, więc mój Stefan odetchnął z ulgą – wystarczy ich w pełni, aby spłacić wszystkie wydatki. Szczerze się cieszyłam, że wesele zakończyło się bez długów. Wszyscy rozjechali się do swoich domów.

A rano obudził mnie telefon – dzwoni przestraszony Stefan i mówi, że Daria zniknęła, a pieniądze też. Dzwonił do niej, ale nie odpowiada. Uspokoiłam go, jak mogłam. Co mogło się stać? Na wszelki wypadek przyjechałam do niego. Daria przyszła gdzieś po kilku godzinach, radośnie zawiesiła się na szyi męża i zaczęła szczebiotać:

– Kochany! Jestem taka szczęśliwa! Spełniło się twoje marzenie! Przecież chciałeś pojechać na wyspy? Kupiłam bilety. Za kilka tygodni jedziemy w podróż poślubną. Zebranych pieniędzy nam akurat wystarczyło.

Usiadłam, a Stefan aż zbladł. Przecież musi te pieniądze zwrócić na kartę kredytową. Najpierw próbował przemówić żonie do rozsądku, potem zaczął ją prosić. I wtedy ona przedstawiła mu rachunek, mówiąc: „Przecież mieszkałeś u mnie w mieszkaniu i nie płaciłeś za nie, więc uważaj, że po prostu wzięłam swoje!”. Oddawać biletów wyraźnie nie chciała.

A ja patrzyłam na Darię i nie rozumiałam, jak tak szybko się zmieniła. Może trzeba było wcześniej interweniować? Jeszcze przed ślubem, w końcu nie spodobała mi się jej wtedy wypowiedź. Ale najgorsze jest to, że mój syn bardzo się rozczarował. Odmówił wyjazdu, a jego żona wyruszyła w podróż ze swoją matką.

Syn przyszedł do mnie po radę – co robić: rozwieść się czy poczekać, może jeszcze się zmieni. A co ja mogę radzić? To ich życie. Ale moja synowa jest nie w ciemię bita, nawet nie wiem, czego się po niej dalej spodziewać.