Kiedy skończyłam 60 lat, przestałam zapraszać gości do swojego domu i nie oferuję już nikomu herbaty.
Kiedy skończyłam 60 lat, przestałam zapraszać gości do swojego domu, a jeśli ktoś przychodzi sam, nie częstuję go nawet herbatą. Wiele osób uważa, że stałam się zbyt arogancka, ale powód jest inny.
Najważniejszym powodem jest to, że jestem po prostu leniwa. Przed 60-tką często zapraszałam gości i zastawiałam stół mnóstwem pysznych potraw i przekąsek, ale potem zdałam sobie sprawę, że jest to męczące.
Poza tym, najpierw trzeba iść do sklepu, żeby wszystko kupić, potem spędzić kilka godzin w kuchni, następnie zabawiać gości, a na koniec po nich posprzątać. Teraz nie mam na to ani ochoty, ani energii, ani pieniędzy. Wolę spotkać się ze znajomymi w kawiarni, zamówić kawę i spokojnie tam posiedzieć.
Oprócz tych powodów jest jeszcze jeden ważny – energia ludzi. Każdy gość ma inny nastrój, a ja nie potrzebuję w domu ciężaru cudzych problemów. Za każdym razem, gdy gość wychodzi, jestem zmęczona nie tylko fizycznie, ale i emocjonalnie.
Kiedy przeszłam na emeryturę, straciłam ochotę na ciągłe przebywanie w domu. Chcę pooddychać świeżym powietrzem w parku, ale nie chcę, by przeszkadzało mi niepotrzebne zamieszanie. Uważam, że lepiej wyjść na spacer lub spędzić czas w kawiarni, teatrze czy kinie. Nie chcę już nikogo zapraszać do swojego domu, bo to nie ma sensu.
Dzisiaj w naszym mieście jest wiele ciekawych miejsc, gdzie można miło spędzić czas. Nie mam więc ochoty w ogóle zostawać w domu. Nie chcę być dobrą gospodynią i sprawiać przyjemności gościom po spędzeniu pół dnia przy piecu.
Po skończeniu 60 lat zrozumiałam znaczenie powiedzenia “mój dom jest moją twierdzą”. Pozbyłam się tych, którzy chcieli skorzystać z mojej gościnności i wylać wszystkie swoje problemy.
