Kilka miesięcy temu moja córka zaczęła opowiadać mi o swoim chłopaku. Słuchałam jej, ale nie przywiązywałam do tego większej wagi – była jeszcze młoda, więc myślałam, że to tylko jedna z wielu przelotnych relacji. Jednak gdy przyprowadziła go do domu i zaczęła mówić o ślubie, stałam się czujna, bo ten chłopak wydawał mi się bardzo dziwny

Chyba najlepiej będzie, jeśli zacznę od swojej własnej historii, żebyście lepiej zrozumieli moje motywy. Moje życie nigdy nie było usłane różami. Rodzice byli biedni, więc musiałam jednocześnie pracować i studiować. Na drugim roku studiów zaczęłam spotykać się z kolegą z grupy. Przysięgaliśmy sobie miłość na zawsze, ale kiedy okazało się, że jestem w ciąży, młody „tatuś” zniknął następnego dnia.

Ciąża i poród były trudne, ale nie chciałam rezygnować z wybranej przez siebie drogi. Na szczęście, gdy urodziła się moja Oleńka, moja mama była już na emeryturze i mogła mi pomagać w opiece nad nią, a ja w tym czasie znalazłam drugą pracę i starałam się zarobić jak najwięcej. Robiłam wszystko, aby córka miała to, czego potrzebowała.

Nigdy nie spotkałam innego mężczyzny na swojej drodze, dlatego córka stała się sensem mojego życia. Gdy jeszcze chodziła do szkoły podstawowej, mój trud został zauważony przez szefa wydawnictwa, w którym pracowałam, i awansował mnie na zastępcę. Dzięki temu wystarczała mi już tylko jedna praca, aby zapewnić nam dobre życie.

Kilka miesięcy temu córka zaczęła mi opowiadać, że ma chłopaka. Słuchałam, ale nie przywiązywałam do tego większej wagi – była młoda, więc myślałam, że jeszcze wielu chłopaków pojawi się w jej życiu. Jednak gdy przyprowadziła go do domu i zaczęła mówić o ślubie, stałam się czujna, bo ten chłopak wydał mi się bardzo dziwny.

Z wyglądu był atrakcyjny, ale rozmowa z nim nie przebiegała normalnie. Pytałam go o rodziców, z kim mieszka, a on zmieniał temat. Pytałam, gdzie pracuje, z czego się utrzymuje, a on odpowiadał, że z finansami nie ma problemu. Postanowiłam porozmawiać o nim z córką po spotkaniu, ale okazało się, że ona sama niewiele o nim wie.

Podczas jednej z rozmów córka nagle wyznała, że czasem pomagała mu finansowo, gdy zepsuł się samochód lub gdy jeszcze nie dostał wypłaty. To wtedy zaczęły pojawiać się we mnie wątpliwości, że może to nie miłość do mojej córki jest jego celem, ale nasze pieniądze…

Nie wiedziałam, jak przekazać moje obawy córce, bo ona była przekonana, że znalazła idealnego partnera i przygotowywała się do roli jego narzeczonej. Nie mogłam po prostu zniszczyć jej marzeń, więc postanowiłam „sprawdzić” jej wybranka.

Podczas kolejnego „rodzinnego spotkania” powiedziałam: „Kochani, tak się złożyło, że nie będę mogła wam pomóc finansowo przy organizacji ślubu – straciłam pracę!”. Córka natychmiast zaczęła mnie pocieszać, mówiąc, że damy sobie radę, a chwilę później jej chłopak wyszedł na balkon „zaczerpnąć świeżego powietrza”.

Od tamtej pory już go nie widzieliśmy. Córka długo nie mogła dojść do siebie po tym, co się stało, ale lepiej, że poznała jego prawdziwe oblicze przed ślubem.