Kobieta uważa, że moje zainteresowanie nią automatycznie otwiera portfel dla jej dziecka

Spotkałem kobietę w moim wieku, mamy po 30 lat. Całkiem niezła, miło mi z nią. Podoba mi się na nią patrzeć, ubiera się w mój styl, ładnie razem wyglądamy. W naszym temperamentach jest podobieństwo, łatwo się komunikujemy. Ogólnie rzecz biorąc, jako para jesteśmy całkiem niezli, gdyby nie jej dziecko.

To wspaniały chłopak, ale nie uważam, że powinienem go automatycznie adoptować, przecież on ma też swojego ojca. To oddzielny człowiek z prawami do tego chłopca, z własnymi myślami dotyczącymi jego wychowania. I z obowiązkami związanymi z utrzymaniem.

I jeszcze nie jesteśmy na tyle długo i blisko zaznajomieni, abym wchodził tak mocno w tę delikatną relację, która może łatwo naruszyć relacje między ojcem a synem, a ich przywrócenie może zająć wiele lat. Jeszcze nie wiadomo, czy zawrzemy związek małżeński, czy też chłopiec zaakceptuje mnie? Trzy tygodnie znajomości to jeszcze nie powód do pędzenia do urzędu stanu cywilnego.

Więc powiedziałem swojej dziewczynie, że niech wszelkie decyzje finansowe i wychowawcze pozostaną z jej rodzicami, a ja oczywiście, jeśli zajdzie potrzeba, będę z nim rozmawiał i się nim zaopiekuję.

Ale ostatnio jakby forsowali moją obronę, przekraczają granice: kup tego pysznego jedzenia, kup sandałki, kup kredki.

Mnie to w sumie nie żal, mam taką możliwość. Ale po prostu nie chcę, to jest obce mi dziecko. I uważam, że ingerowanie w sprawy rodzicielskie nie jest właściwe. Może to akurat między nami by “wyrosło”, ale kiedy mnie sztucznie uczą, jak kota do kuwety, to się odwrócę zarówno od dziecka, jak i od kobiety.