Łzy spływały z jej oczu. Ona, dziewczyna ze wsi, trafiła do arystokratycznej rodziny, naruszyła etykietę i pomyliła Maneta z Monetem. On już do niej nie zadzwoni…
Oczy Ewy zalane były łzami. Wiejska dziewczyna trafiła do arystokratycznej rodziny, naruszyła etykietę i pomyliła Maneta z Monetem. On już do niej nie zadzwoni… Ewie było przykro. Stało się to jasne, gdy przestała mieć ochotę chodzić z przyjaciółkami do nocnych klubów i nawiązywać przypadkowe znajomości “tylko żeby mu zaszkodzić”. Siły wystarczały jej tylko na siedzenie, zebrała kolana i spoglądała na jelenia na pluszowym dywanie nad łóżkiem sąsiadów. Ewa została porzucona przez Edwarda…
Tak. Jeszcze wczoraj była beztroska, szczęśliwa i miała chłopaka. A dziś już nie ma nic. Zerwanie i pustka. Jedynie jeleń spogląda współczująco: “jak to możliwe?”.
Chociaż od razu było jasne, że Edward i Ewa nie tworzą pary. On – arystokrata, potomek Niemca, niczym mniej, niczym więcej, Habsburg, jakiś tam hrabia. Jego prapra-pradziad, rówieśnik dinozaurów, był do złudzenia podobny do Napoleona.
Natomiast Ewa – Ewa Iwanowska. Czy może być prostsze? Nawet imiona nie pasowały do siebie: EDWARD Habsburg i Ewa Iwanowska. Brzmi jak Bugatti i Opel: bezsensownie, niepasująco.
Ale najgorsze wydarzyło się wczoraj na obiadku. Ewę zaprosiły rodzice Edwarda na kolację i od razu nie doceniając całej powagi sytuacji, z typową dla młodych demokratyzmem i olewaniem, przybyła do rodzinnej siedziby potomków arystokratów w podartych jeansach, obdrapanym topie i z odsłoniętym pępkiem.
Rodzina Habsburgów była w pełnym składzie: tata-arystokrata Walenty w garniturze i krawacie, mama – żona arystokraty, Iga, w pięknej sukni, arystokratyczny syn Edward też nie odstawał.
Stół olśniewał rodowym srebrem i pięknym nakryciem. A Ewa po prostu nie wiedziała, co zrobić z rękami.
Dalej było gorzej. Z lęku chwyciła nóż lewą ręką, wdepnęła swoją widelcem w wspólną misę z sałatką, upuściła kawałek mięsa na obrus, a następnie wsunęła go do ust. Ale najokropniejsze, nawet nie to, że pomyliła malarzy Maneta i Moneta, ale to, jak to skomentowała: “Po co mi, studentce college’u, w ogóle ich rozróżniać?”
Tata-arystokrata stłumił wargi i zmarszczył brwi, wycierając łzawiące oczy, prawdopodobnie opłakując los Edwarda, straconego przez bezczelną dziewczynę. Ewie cały czas wydawało się, że zapomniał założyć lornetki. Mama też ściskała wargi, wymieniała spojrzenia z mężem i przerażająco patrzyła.
Z tego wszystkiego Ewa wyciągnęła wniosek: nie przeszła castingu.
Edward posadził ją do taksówki, powiedział: “Papa” i od tego czasu nie dał znaku życia już 23 godziny, 37 minut i 43 sekundy. A niezrealizowana arystokratka siedziała cicho w akademiku, zebrała kolana i wpatrywała się w sufit.
Nagle zadzwonił telefon. Dzwonił Ed. Czując jak wszystko kurczy się w środku, Ewa odebrała słuchawkę.
“Cześć, Ewa, przepraszam, że tak długo nie dzwoniłem, wczoraj telefon się zepsuł. Chciałem powiedzieć, że bardzo spodobałaś się moim rodzicom. Mama przypomniała sobie, jak przyszła poznać babcię i dziadka w krótkiej spódnicy i ze zdenerwowania rozlała kawę na białą wykładzinę.
Przez cały wieczór patrzyli na siebie i z trudem powstrzymywali się, żeby nie wybuchnąć śmiechem. Bali się, żeby cię nie przestraszyć. Tata powiedział, że jesteś dobrą dziewczyną, a Maneta od Moneta sam nie odróżnia. Jemu, inżynierowi-elektrykowi, to nie jest potrzebne”.
