Mam dwie córki, wychowałam je sama. Mąż odszedł ode mnie bardzo wcześnie. Nie było mi łatwo, ale jestem ogromnie wdzięczna swojej mamie — bez niej nie dałabym rady. Teraz moje dziewczyny są dorosłe, mają własne rodziny. A ja jestem już emerytką… tylko że one wciąż przywożą mi dzieci: w każdy weekend, całe lato, każdą wolną chwilę. Kocham moje wnuki, ale jestem już naprawdę zmęczona i nie mam pojęcia, jak powiedzieć o tym córkom tak, żeby ich nie zranić

Całe życie poświęciłam swoim dzieciom, moim ukochanym córkom. Pracowałam na dwóch etatach, żeby niczego im nie brakowało. Moja mama była dla mnie ogromnym wsparciem — codziennie była obok, pomagała, jak tylko mogła. Z tamtych lat pamiętam głównie pracę, nieustanne zmęczenie i chorujących rodziców.

Dziś jestem na emeryturze. Córki skończyły studia, poukładały sobie życie, mają kochające rodziny. A ja mam trójkę cudownych wnuków. Oczywiście sama zaproponowałam, że pomogę im przy dzieciach — póki mam siły i zdrowie. Mam dużo wolnego czasu, więc chciałam trochę ich odciążyć. I nie narzekam na brak dziecięcej miłości — wręcz przeciwnie. Spacery, śmiech, pierwsze słowa, książeczki, zabawy… sama radość. Wiele babć może o tym tylko marzyć.

Dziewczyny dużo pracują, mają swoje obowiązki, spotkania, życie towarzyskie. Czasem wyjeżdżają z mężami na weekend, żeby pobyć razem. A ja… ciągle z wnukami. Co weekend, całe wakacje, każde wolne popołudnie.

Niby jest wesoło, człowiek nie ma czasu się zestarzeć. Ale czasem czuję ukłucie złości. Bo nawet gdy córki mają wolny dzień, i tak przywożą dzieci do mnie. Czy naprawdę nie chcą spędzić tego jednego dnia tylko z własnym dzieckiem? Pójść razem do kina, parku, na lody? Posłuchać ich śmiesznych historii, potrzymać je za rękę?

Nigdy się z nimi o to nie kłócę. Uwielbiam swoje wnuki. Ale jestem już zmęczona. Coraz częściej czuję, że brakuje mi sił, choć nie chcę narzekać.

Boję się, że jeśli powiem prawdę, one mnie nie zrozumieją i poczują się urażone. A ja też chciałabym choć trochę pożyć dla siebie… bo lata lecą, a ja nie jestem już młodą kobietą.