Mama zawsze wychowywała mnie sama, ponieważ z tatą rozwiedli się, gdy byłam jeszcze zupełnie mała. Ale on nigdy o mnie nie zapomniał, zawsze przekazywał pieniądze, płacił alimenty na czas, choć widywaliśmy się rzadko. Na moje wesele tata podarował mi klucze do dwupokojowego mieszkania. Sam jest samotny, nikogo nie ma. Mama bardzo się zdenerwowała, wstała od stołu i zaczęła się usprawiedliwiać przed rodziną.

Rodzice Marii rozwiedli się prawie 20 lat temu. Mimo wszystko tata nigdy nie zniknął z życia córki, zawsze regularnie i terminowo płacił alimenty, pomagał dodatkowo i aktywnie uczestniczył w życiu Marii.

– Szczerze mówiąc, nigdy specjalnie nie odczuwałam, że moi rodzice nie mieszkają razem – zapewnia Maria. – W każdym ważnym momencie mojego życia tata był ze mną: na zakończeniu przedszkola, w dniu, gdy po raz pierwszy przekroczyłam próg szkoły, a potem, gdy kończyłam szkołę i tańczyłam z tatą walca na ostatnim dzwonku.

Gdy minęło trochę czasu, tata Marii przyjechał na wesele córki dwa lata temu, i to nie z pustymi rękami, lecz z cennym prezentem: kluczami do nowego dwupokojowego mieszkania na jej nazwisko, które dawno dla niej przygotował, choć te pieniądze przyszły mu z trudem.

W tym celu ojciec sprzedał spore mieszkanie swoich rodziców w regionie, dołożył swoje oszczędności zgromadzone przez wiele lat i kupił mieszkanie w stolicy, choć daleko od centrum. Dla Marii, która studiowała w stolicy, a potem pracowała na wynajmowanym mieszkaniu, taki prezent był naprawdę marzeniem, którego nigdy wcześniej nawet nie śniła.

– Niestety, życie osobiste mojego ojca nigdy się nie ułożyło, a mama po rozwodzie z nim próbowała jeszcze kilka razy wyjść za mąż – wspomina Maria. – Nie kontaktowali się ze sobą, z ojcem spotykałam się zawsze na neutralnym gruncie, bez mamy. Ale gdy tata przyjechał na wesele, zatrzymał się w hotelu, a moja mama z nowym mężem poprosili, żeby przenocować u rodziny mojego męża Michała.

Zachowanie matki Marii, a zwłaszcza jej męża, w gościnie i na weselu nie spodobało się ani Marii, ani jej teściom.

Mama cały czas domagała się specjalnej uwagi, wzięła mikrofon do ręki, gdy przemawiał ojciec panny młodej, twierdząc, że sama wychowała swoją córkę, a to jest cenniejsze niż jakiekolwiek mieszkania w prezencie, które nie zastąpią opieki i bliskości rodziców.

– Mój tata cały czas zachowywał się bardzo skromnie – wspomina Maria. – Bardzo dobrze dogadywał się z ojcem mojego męża, mieli wiele wspólnych tematów. No dobrze, wesele jakoś się odbyło, ale mama po tym nie dawała za wygraną.

Maria nie ma rodzeństwa, jest jedynaczką, a jej mąż ma młodszą siostrę, dlatego prezent od ojca był bardzo na miejscu: młodzi mogli zamieszkać osobno i nikomu nie przeszkadzali, mieli własny dach nad głową. Zrobili porządny remont, urządzili mieszkanie i oczekiwali szybkiego powiększenia rodziny.

– Ale spokoju nie mieliśmy wcale – mówi z żalem Maria. – Byłam wtedy w szóstym miesiącu ciąży, kiedy mama z mężem niespodziewanie przyjechali do nas, bez wcześniejszego zapowiedzenia.

– Postanowiliśmy spędzić część urlopu w stolicy – oświadczyła mama już od progu. – W końcu nasza córka jest teraz mieszkanką stolicy.

W zasadzie Maria sama nie miała nic przeciwko temu, w końcu mieszkańcy stolicy często przyjmują u siebie rodzinę przyjeżdżającą z wiosek i małych miast w interesach, do lekarzy, a także po prostu na zwiedzanie.

Nie miał też nic przeciwko Michał. Ale czy nie mogli wcześniej uprzedzić o swoim niespodziewanym przyjeździe i urlopie, który chcą spędzić przez dwa tygodnie w stolicy?

– Mamo – powiedziała Maria do matki na drugi dzień – czy twój mąż mógłby wychodzić na zewnątrz, bo trochę przeszkadza nam dym, a on nie chce zrezygnować ze złego nawyku?

– Dym szybko się rozejdzie po mieszkaniu, przecież wychodzi na balkon i otwiera okno, nigdy mi nie przeszkadzał – odparła spokojnie mama. – A ty nie jesteś już mała, wyciąg działa, wszystko jest w porządku, nie martw się na zapas.

Mama uważała, że ma prawo rządzić w mieszkaniu córki, podkreślając, że ją urodziła, wychowała i prosiła o szacunek dla siebie i swojego męża.

Maria sama, będąc w ciąży, sprzątała, gotowała i podawała jedzenie, aż przyszła teściowa, której to wszystko zupełnie się nie spodobało. Teściowa powiedziała wtedy:

– A twój mąż nie umie zdjąć butów tam, gdzie trzeba? Wszystkie matki pomagają córkom, które spodziewają się dzieci, a wy robicie na odwrót?

Matka Marii nie znalazła wspólnego języka z matką Michała, ale dzięki temu wizyta matki i ojczyma skróciła się o cały tydzień.

Po narodzinach wnuczki matka Marii już więcej do nich nie przyjeżdżała. Ograniczyła się do telefonicznych gratulacji i rozmów przez Skype’a.

– Nasza córeczka niedługo skończy rok – mówi Maria – właściwie nie planowaliśmy dużej uroczystości, miałaby przyjść rodzina mojego męża, jego rodzice i siostra, na tym by się skończyło. Ale miesiąc temu zadzwonił mój ojciec, miał przyjechać do stolicy w interesach, a przy okazji chciał zrobić badania u lekarzy w stolicy. Mój tata poprosił o możliwość zatrzymania się u nas. Jak mogłam mu odmówić? Przecież to mieszkanie jest jego prezentem dla mnie, tyle trudu i wysiłku w nie włożył. I szczerze mówiąc, bardzo za nim tęskniłam, chciałam go zobaczyć.

Maria zapytała też swoją mamę, czy przyjedzie na urodziny wnuczki, której jeszcze ani razu nie widziała przez cały ten czas.

– Nie – odpowiedziała wtedy mama – szkoda mi pieniędzy na podróż, jest mi teraz bardzo ciężko, a w dodatku zimą, lepiej przyjedziemy do was latem, wtedy zobaczę wnuczkę.

Maria powiedziała mamie, że zamierza przyjechać ojciec, jej były mąż. Mama odpowiedziała, że to mieszkanie córki, więc może przyjmować, kogo chce, i że nie interesuje jej to wcale.

Była nawet zadowolona, że nie spotka się z byłym mężem. Jednak tydzień przed przyjazdem ojca i na osiem dni przed urodzinami córki, mama “zaskoczyła” Marię informacją, że przyjeżdża, bo już kupili bilety.

– Mamo – zaczęła Maria – porozmawiam z teściami, żebyście zatrzymali się u nich, tylko niech twój mąż zachowuje się odpowiednio.

– Jak to mamy zatrzymać się u nich? – oburzyła się mama – Jadę do córki i zatrzymam się u ciebie. Mam pełne prawo. Jestem twoją matką, a ty jesteś moim dzieckiem, to ja cię wychowałam, nigdy o tym nie zapominaj. A swojego ojca możesz wysłać do teściów, niech sam śpi u obcych ludzi.

Maria wyjaśniła mamie, że nie wyśle ojca do teściów, bo decyzja mamy o wizycie była spontaniczna, nie planowali jej gościć, a ojciec bywa u nich bardzo rzadko, zwłaszcza że to on kupił to mieszkanie.

– Tak czy inaczej – mówi Maria do matki – mój ojciec podarował mi mieszkanie, wcześniej ustalił, że przyjedzie, a ja teraz mam mu odmówić? Mało tego, że rodzice mojego męża niechętnie zgodzili się przyjąć teściową z mężem na kilka dni, to mama jeszcze kaprysi? Mam wrażenie, że robi to specjalnie.

– Nie zamierzam zatrzymywać się u obcych ludzi – mówi matka do córki – będę mieszkać u ciebie. Wybieraj, kto jest ci bliższy i droższy, ja czy ojciec.

– Zachowuje się jak małe, nierozumne dziecko – mówi Michał – nie można tak zatruwać życia własnej córce.

Mama dzwoni codziennie i pyta Marię, co postanowiła. W końcu Maria odpowiedziała, że swojej decyzji nie zmieni i ojciec będzie nocować u nich.

– W takim razie nie jedziemy do ciebie – obraziła się mama – widocznie wyciągnęłam wnioski, że nie mam wnuczki, a teraz i córki, bo sama się mnie wyrzekłaś.

– Wiem, że mam rację – dzieli się smutno Maria – ale na sercu wciąż mi ciężko. Po co stawiać wszystkich w takiej sytuacji? Dlaczego muszę wybierać między rodzicami, skoro oboje są mi bliscy? Czy naprawdę zrobiłam coś nie tak?

Kogo w tej sytuacji powinna przyjąć córka: matkę czy ojca?