Mamie trudno z opieką nad wnukami, ale siostra udaje, że tego nie zauważa. – No przecież mama sama nic nie mówi.
Natalia, moja siostra, jest już rok po rozwodzie. Ten finał był nieunikniony, w ogóle nie wiem, jak oni tak długo wytrzymali razem. W rezultacie została sama z dwójką dzieci w wieku czterech i dwóch lat.
Na początku mieszkała z mamą, a mieszkanie, które dostała po babci, było wynajmowane. Nie było innego wyjścia na tamten czas. Zarówno mama, jak i siostra nie były zadowolone z takiego współżycia. Mamie było niewygodnie, ponieważ jest starszą osobą, która przyzwyczaiła się do życia w ciszy, spokoju i według własnego harmonogramu, a siostrze trzeba było dostosować się do mamy i słuchać jej pouczeń.
Ja mieszkam osobno, dostałam mieszkanie po drugiej babci. Jestem zamężna i mam także dziecko. Staram się nie przeszkadzać mamie w opiece nad wnukiem, widzę, jak jej trudno spędzać czas w taki sposób. Ona oczywiście niczego nie mówi, ale trzeba być głuchym, żeby tego nie zrozumieć.
Natalia umie w odpowiednich momentach “włączyć” taki tryb. Czyli udaje, że nie zauważa, jak ciężko mamie z opieką nad jej dziećmi. I to nie wszystko, mama nie tylko nie jest już młoda, ale ma także nadciśnienie, jak ma się znaleźć w takiej sytuacji z dwójką małych bachorów?
Ale mama współczuje siostrze – biedaczka, sama wychowuje dwoje dzieci. Nie trzeba było rodzić od infantylnego maminsynka, nie musiała sama wychowywać dzieci. Ale gdy o tym mówię, mama się na mnie złości i nazywa złośliwcą.
- No Natalii się nie udało, nieszczęśliwe małżeństwo. Ale przecież jest jeszcze młoda, chce się zabawić, odpocząć. Co teraz, ma się zamknąć w domu i nie wychodzić?
Uważałam i uważam, że człowiek powinien sam odpowiadać za swoją głupotę. A Natalia świetnie się ustawiła. Płaci alimenty, wynajmuje swoje mieszkanie, pracuje normalnie, bo matka z dziećmi spędza czas na zwolnieniach lekarskich. Regularnie też jeździ na wakacje, zostawiając dzieci pod opieką mamy.
Oto i na święta noworoczne wpadła z przyjaciółmi gdzieś, zostawiając mamę samą z dziećmi na dziesięć dni. Po dwóch dniach mama wyglądała już tak, że nie mogłam na nią patrzeć bez łez. Wchodzę, patrzę, a ona ledwo chodzi. Zmierzyliśmy ciśnienie – bardzo wysokie. Dzieci…
- Teraz się trochę położę i wszystko będzie dobrze.
- Lepiej leż spokojnie! Ja się zajmę dziećmi, bo tak to sobie uciekasz.
Milczy, nic nie mówi. A co ma powiedzieć? Czy myślisz, że nie zauważa jej cierpienia? Czy masz na tyle rozumu, żeby o tym pomyśleć?
Pokłóciliśmy się, co zasmuciło mamę. Martwiła się, że Natalia się na nią obrazi i nie pozwoli jej kontaktować się z wnukami. Ale Natalia kolejny raz udawała, że nic się nie stało, że wszystko jest w porządku. Moje słowa, że trzeba już chronić mamę, przeszły obok niej, jak rozumiem.
Martwię się o mamę, ale dopóki sama nie zechce czegoś zmienić, jestem bezradna. Natalia nie rozumie słów, a dokładniej udaje, że ich nie rozumie. A mama milczy jak ryba w lodzie, bo boi się pokłócić z córką. Co robić – nie wiem
