Mąż odszedł do młodszej, a teściowa chce przepisać mi mieszkanie, ale pod jednym warunkiem

Kiedy wyszłam za Mantvydasa, byłam przekonana, że to na całe życie! Mój mąż był takim uroczym „pluszowym misiem” – z sympatycznym brzuszkiem i błyszczącą łysiną. Właśnie taką „perełkę” otrzymałam od mojej teściowej.

Pewnie zapytacie: co takiego w nim znalazłam? Ale to właśnie jego dobroć i czułość mnie do niego przyciągnęły.

A wygląd? Cóż, doskonale pasował do jego charakteru.

Chyba od młodości miałam w sobie niewykorzystane instynkty macierzyńskie. Byłam gotowa być dla męża troskliwą „mamą” – piec mu ciasta, prasować skarpetki i mówić czułe słowa.

W zamian oczekiwałam jedynie wierności. Ale z takim wyglądem i skromnym charakterem byłam przekonana, że nikt na niego się nie połasi! A jednak się myliłam. Mojego męża nie ominął kryzys wieku średniego.

– Wybacz, kochanie, zakochałem się w innej kobiecie – Mantvydas nawet płakał.

A ja miotałam się między swoimi uczuciami. Z jednej strony byłam na niego wściekła, że mnie zostawia, ale z drugiej było mi go żal, bo tak to przeżywał!

– A kim ona jest? – zapytałam.

– Och, nawet sobie nie wyobrażasz, jaka to cudowna dziewczyna – zaczął wychwalać swoją nową ukochaną, zwierzając mi się jak matce. – Poznaliśmy się przypadkiem, na firmowej imprezie.

Pracuje w firmie partnerskiej. Taka młoda, piękna! Ty też jesteś ładna, ale przy niej czuję się o 15 lat młodszy. Wszystkie moje dolegliwości nagle zniknęły! Jesteś dobrą kobietą, ale…

Krótko mówiąc, zakochałem się i nie mogę bez niej żyć!

– Skoro tak, zgadzam się na rozwód – odparłam stanowczo.

– Oczywiście, oczywiście – zgodził się natychmiast. – Ale jako porządny mężczyzna kupię ci mieszkanie i oddam wszystkie oszczędności!

Aż podziwiałam swojego – już prawie byłego – męża. Uniesione brwi, dumnie zarysowana linia ust – skąd nagle ta stanowczość! Ale szybko sprowadziłam go na ziemię.

– Nie masz pieniędzy na mieszkanie – powiedziałam.

– Tak? – podrapał się po łysinie Mantvydas. – No to kupię ci kawalerkę. A na razie możesz tu mieszkać.

I za to dziękuję. Mąż spakował swoje rzeczy i wyszedł, a ja nie mogłam się powstrzymać i rozpłakałam się! Tak bardzo chciałam się komuś wyżalić. Ale komu?

Rodziców już dawno nie miałam. Przyjaciółki? To nie wchodziło w grę – nigdy nie lubiły Mantvydasa i nie rozumiały mojego wyboru. Dorosłej córce, która mieszka osobno? Nie chciałam obciążać jej moimi problemami.

Zresztą i tak się dowie… Teściowej? Przecież to jego matka, więc zawsze będzie po jego stronie. Poza tym jako osoba była trudna i nigdy nie miałam z nią dobrych relacji.

Ale teściowa sama się pojawiła. Bezceremonialnie otworzyła drzwi swoim kluczem i już od progu oznajmiła:

– Dlaczego tu taki bałagan?

Spojrzałam na nią gniewnie – jej kazań mi teraz brakowało!

– Pani Onu, może pani jeszcze nie wie, ale teraz mieszkam tu sama – powiedziałam. – Pani cudowny Mantvydas odszedł do młodszej kochanki. Więc nie mam już powodu, by tu utrzymywać porządek – dobrze mi tak, jak jest.

– Tak ci dobrze, no jasne – odpowiedziała teściowa. – A ja wszystko wiem.

– Jeśli przyszła pani w sprawie mieszkania – kontynuowałam – to Mantvydas łaskawie pozwolił mi tu mieszkać.

Ale ja nie potrzebuję tak hojnych prezentów. Jak tylko się pozbieram, zacznę szukać nowego mieszkania. Wynajmę coś! Przecież rozumiem, że mieszkanie należy do pani i pani syna po połowie – więc teraz to pani jest tutaj gospodynią.

– Właśnie dlatego przyszłam z tobą porozmawiać – powiedziała teściowa. – Zdecydowałam, że przepiszę swoją część na ciebie. Bierz paszport i idziemy do notariusza.

– Czy pani oszalała?! – niemal krzyknęłam. – Przyszła mnie pani dręczyć?!

Teściowa usiadła na kanapie. Patrzyłam na nią w osłupieniu. Prędzej krokodyle zaczną latać, niż ona przepisze mi mieszkanie! Albo jest w tym jakiś haczyk? I rzeczywiście…

– Byłam u Mantvydasa i widziałam jego wybrankę – powiedziała Ona. – I powiem ci szczerze: ona go nie wypuści z rąk. Nie pozwoli mu kupić ci kawalerki, nawet jeśli by bardzo chciał. A stąd też cię wyrzuci. I Mantvydas wróci z nią tutaj. A ja jej tu nie chcę! Do ciebie już się przyzwyczaiłam. W porównaniu z nią jesteś jeszcze całkiem znośna. Więc podjęłam decyzję – przepiszę ci swoją część mieszkania – kontynuowała. – Ale pod jednym warunkiem: gdy Mantvydas się wyszaleje i wróci do ciebie, przyjmiesz go z powrotem i będziecie dalej razem żyć. Daj mi teraz słowo, że mu wybaczysz.

Nie, to już za wiele! Dlaczego miałabym przyjmować niewiernego męża i mu wybaczać? Chce mnie przekupić połową mieszkania?!

Moim kosztem teściowa chce sobie zapewnić spokój? Jakie to dla niej proste! A o moich uczuciach nie pomyślała? Nie, oczywiście, spodziewałam się po niej wszystkiego, ale tego się nie spodziewałam.

– Wolę spać na ulicy! – rzuciłam.

– No, no, teraz tak mówisz – odpowiedziała spokojnie teściowa. – Ale jak stanie się tak, jak przewiduję, to sama przyjdziesz do mnie na kolanach. Nikt przy zdrowych zmysłach nie odrzuca mieszkania! A warunek, który ci postawiłam, jest całkiem do spełnienia. Mój syn to wcale nie najgorsza opcja. A że cię zdradził – cóż, nie jesteś pierwsza ani ostatnia.

– Ale ja… ja nic od pani nie chcę – zaczęłam protestować.

– Daję ci tydzień na zastanowienie się. Zegar tyka – Mantvydas może wrócić w każdej chwili – powiedziała, po czym odwróciła się i wyszła.

A co tu rozważać? Nie jestem z jakiegoś śmietnika! Odpocznę chwilę, zacznę szukać mieszkania i zapomnę o tej nieudanej rodzince. Nie chcę mieć z nimi nic wspólnego!