Mieszkamy z siostrą w Warszawie – każda z nas wynajmuje mieszkanie. Tymczasem nasza babcia nadal żyje w swojej własnej, trzypokojowej kawalerce. I co ciekawe – do dziś nie zdecydowała, komu zapisze ją w spadku. My o własnym mieszkaniu na razie możemy tylko pomarzyć, więc taki spadek na pewno bardzo by nam się przydał. Tyle że babcia milczy. A nam niezręcznie zacząć tę rozmowę jako pierwszym
Kiedy byłyśmy dziećmi, myślałam, że spadek to coś, co „z urzędu” przechodzi na dzieci i wnuki. Wydawało mi się, że nie trzeba tego nawet omawiać. Teraz rozumiem, że życie nie jest aż tak proste. Z bliskich zostały nam tylko babcia i siebie nawzajem – naszych rodziców nie ma już z nami od wielu lat.
Zawsze byłyśmy z siostrą bardzo taktowne, ale w życiu przychodzi moment, kiedy trzeba powiedzieć coś wprost. I właśnie na takim etapie jesteśmy. Tylko że wciąż nie możemy zdobyć się na odwagę, by poruszyć z babcią temat spadku. To bardzo wrażliwa kwestia, zwłaszcza przy osobach starszych. Do tego nigdy wcześniej nie rozmawiałyśmy o takich sprawach.
Babcia ma już 88 lat. Dobrze wiemy, że wiele przemyśleń może mieć w swojej głowie. A my co – przyjdziemy i zaczniemy rozmawiać o tym, co będzie po jej śmierci? O tym, co „nam się zostanie”? To brzmi bardzo nie w porządku, nawet jeśli nie mamy wobec niej żadnych złych intencji. Zawsze miałyśmy dobre relacje. Ale czy ona też tak to odbierze?
Rozmawiałam o tym z koleżankami, ale tylko jedna miała podobne doświadczenie – i niestety bardzo negatywne. Po jednej takiej rozmowie z dziadkiem przestali się do siebie odzywać, aż do jego śmierci. I to mnie najbardziej przeraża. Bo przecież w dzieciństwie nigdy nie wyobrażałyśmy sobie, że takie tematy kiedyś nas dotkną.
Z rodzicami już się nie skonsultujemy. Ale nasza ciotka uważa, że nie powinnyśmy bać się takiej rozmowy. Przypomina nam, że babcia ma już prawie dziewięćdziesiąt lat – prawie trzy razy tyle, co my. Ona lepiej wie, jak wygląda życie. I może rzeczywiście ma rację – teoretycznie babcia nie powinna odebrać tego jako coś niestosownego. To w końcu zwykła sprawa życiowa.
Mamy więc nadzieję, że niebawem zdobędziemy się na odwagę i spokojnie porozmawiamy z babcią. Przecież nie ma nikogo innego, komu mogłaby zapisać mieszkanie. Bardziej niż o sam spadek martwimy się o relację z nią. Czy dalej będzie taka, jak dawniej? Czy coś się zmieni? Bo bardzo nie chciałabym przeżyć tego, co przeżyła moja przyjaciółka z dziadkiem – to byłoby zbyt bolesne.
Bo naprawdę smutno jest, gdy bliska osoba zaczyna traktować cię jak interesownego człowieka, który myśli tylko o pieniądzach. Zwłaszcza kiedy to nieprawda. Kochamy naszą babcię – ale chcielibyśmy mieć choć odrobinę jasności.