Minęło już 5 lat, odkąd opuściłem Annę. Ale moje życie się nie ułożyło, wciąż jestem sam. Wiedziałem, że Anna mnie kochała i obiecywała czekać zawsze, więc pewnego wieczoru wykręciłem jej numer. Odebrała, przywitała się, a ja usłyszałem dziecięcy śmiech. Ciężko mi było cokolwiek powiedzieć, więc rozłączyłem się. A potem przyszła wiadomość od Anny
Annę poznałem jeszcze na studiach. Od razu zakochaliśmy się w sobie. Zaczęliśmy się spotykać i po ukończeniu nauki marzyliśmy o ślubie. Ale gdy tylko dostałem dyplom, skupiłem się na pracy i budowaniu kariery. Nadal byliśmy razem, ale nie byłem gotowy na rodzinę. Anna przeciwnie – marzyła o ślubie i dzieciach. Gdy postawiła mnie przed wyborem, prawdopodobnie przestraszyłem się obowiązków rodzinnych i odmówiłem jej.
Minęło pięć lat, zanim w końcu zdobyłem się na odwagę, by zadzwonić. Przez te długie lata nie mieliśmy kontaktu, nie widzieliśmy się ani razu. Ku mojemu zdziwieniu, Anna wciąż miała ten sam numer, jakby czekała. Kiedy odebrała, poczułem się nieswojo. Brzmiała tak szczęśliwie. W tle śmiały się dzieci. A ja… zamarłem.
Gdy usłyszałem jej głos, odebrało mi mowę. Nie wiedziałem, co powiedzieć. Cieszyłem się jej szczęściem, ale jednocześnie serce mi pękało. Pięć lat temu mówiła, że zawsze będzie mnie kochać. Śmiałem się wtedy z niej, mówiąc, że jeszcze spotka swoje prawdziwe szczęście. Choć w głębi duszy czułem, że nie kłamie. Mimo to odszedłem. Gdy ponownie powiedziała „halo?”, rozłączyłem się, nie mówiąc ani słowa.
Minutę później dostałem wiadomość. Napisała:
„Cześć. Czekałam na twój telefon. Bardzo chciałam usłyszeć twój głos. Ale znów się przestraszyłeś, tak jak wtedy. Teraz mogę już spokojnie wyłączyć ten numer. Wiem, po co dzwoniłeś. Chciałeś się dowiedzieć, czy nadal cię kocham. Tak, kocham. Nie skłamałam wtedy.”
Próbowałem oddzwonić, ale jej numer był już nieaktywny. Dzwoniłem następnego dnia, dzwoniłem potem jeszcze i jeszcze. Każdego dnia. Próbowałem ją odnaleźć. Ale moje wysiłki spełzły na niczym.
Dziś mam 36 lat. Jestem sam. Nie mam ani żony, ani dziecka, a nawet kariery, o której tak marzyłem, nie udało mi się zbudować. Mam tylko ten sam numer telefonu, na wypadek gdyby to ona kiedyś zadzwoniła.
Dlatego doceniajcie tych, którzy was kochają, którzy są przy was – teraz, a nie później!
2/2
4o
