Mój syn niedawno skończył dwadzieścia siedem lat. Wiosną kupił mieszkanie. Zamierza się ożenić, ale nie jestem tym zachwycona. Przyszła synowa w ogóle mi się nie podoba. Powiedziałam Michałowi, że to jego sprawa, ale rozwódka jako synowa – to dla mnie żadna radość.Mój syn niedawno skończył dwadzieścia siedem lat. Wiosną kupił mieszkanie. Zamierza się ożenić, ale nie jestem tym zachwycona. Przyszła synowa w ogóle mi się nie podoba. Powiedziałam Michałowi, że to jego sprawa, ale rozwódka jako synowa – to dla mnie żadna radość

Maria spotkała Annę przypadkiem – obie kobiety stały w kolejce do lekarza. Kiedyś pracowały razem, a Anna zawsze lubiła chwalić się swoim synem. Michał był jej dumą – jedynym synem, w którego włożyła całą duszę. Miały więc o czym rozmawiać po latach rozłąki.

– Anna, co za niespodzianka! Bardzo się cieszę, że cię widzę! – zaskoczona Maria uścisnęła dawną znajomą. – Wyglądasz świetnie! Jak się masz? Co u Michała? Pracuje? Może już się ożenił?

– Witaj, Mario, dziękuję za komplementy! Jak się mam? Różnie… Komu teraz jest lekko, zwłaszcza nam, emerytom? Wszyscy mają ciężko… Dobrze, że przynajmniej syn pomaga. Michał pracuje, tak, wciąż tam samym miejscu. Niedawno skończył dwadzieścia siedem lat. Wiosną kupił mieszkanie. Jeszcze się nie ożenił, ale zamierza. Szczerze mówiąc, nie jestem z tego zadowolona.

– Dlaczego? Anno, przecież to świetna wiadomość! Gratuluję i jemu, i tobie! Czemu się nie cieszysz?

– Och, Mario… Przyszła synowa w ogóle mi się nie podoba. Powiedziałam Michałowi, że to jego sprawa, ale… Dziewczyna ma dwadzieścia trzy lata, nigdzie nie pracuje, studiuje zaocznie, a do tego jest powolna jak mucha w smole… Ale co najgorsze – wyobraź sobie – była już mężatką i nawet się rozwiodła! Dobrze, że chociaż dzieci nie ma… Wiesz przecież, jakie mam podejście do rozwiedzionych kobiet? Sama rozumiesz, taka synowa to dla mnie żadna radość.

Zupełnie go oczarowała! I co on w niej widzi?! Przecież znasz mojego Michała – wysoki, wysportowany, odpowiedzialny, samodzielny. Teraz ma mieszkanie, samochód, dobrą pensję. I taka mała, byle jaka dziewczyna obok niego! Czy naprawdę na całym świecie nie ma innych kobiet? Akurat ta rozwódka musiała stać się całym jego światem?

– Anno, uwierz mi, to nie jest najgorsza rzecz na świecie – rozwód! Dziewczyna miała po prostu pecha w życiu, zdarza się. Twój syn ją wybrał. Może to naprawdę dobra osoba!

– Mario, proszę cię! Co w tym dobrego? Skacze od jednego faceta do drugiego, szukając łatwego życia! Wyszła za mąż w wieku dziewiętnastu lat, pewnie za pierwszego, który ją poprosił, a po roku się rozwiodła – i co to ma być? Dobrej kobiety mąż by nie zostawił. I nie mów, że to jego wina – w rozwodzie winni są zawsze oboje! W każdym razie to o czymś świadczy… Rozwód mówi o niej wiele: jest nierozważna, niecierpliwa, rozkapryszona – jednym słowem, skarb. Nie wiem, zobaczymy, może się mylę, ale coś mi się w niej nie podoba… Martwię się o syna… Jak to wszystko się potoczy…

Na tych słowach Anna musiała zakończyć rozmowę, bo przyszła jej kolej. Maria została, pogrążona w myślach – czy naprawdę dla teściowej rozwiedziona synowa to najgorsza rzecz na świecie? I czy matka może w ogóle zaakceptować taką żonę dla swojego syna?