Moja mama bardzo nie lubi mojego męża. Zawsze mówi, że jeśli przychodzę do niej na święta, to mam nie zabierać ze sobą męża. Naszego synka zostawiam u niej na weekendy – przyprowadzam go i odbieram sama. Pewnego razu, gdy przyszłam po syna, w domu mamy było jakieś przyjęcie – świętowano urodziny jej przyjaciółki. Mama powiedziała, że nie mogła wychodzić z dzieckiem, więc zaprosiła ją do siebie. A następnego dnia… już się rozwodziłam z mężem
Z Michałem jesteśmy małżeństwem od sześciu lat. Mamy małego syna, Jarosława. Żyliśmy jak w bajce – wszystko było cudowne, piękne, romantyczne, dokładnie tak, jak sobie wymarzyłam. Ale taka sielanka trwała około trzech lat. A potem, pewnie jak u wszystkich, zaczęły się kłótnie, drobne nieporozumienia w codziennym życiu. Pojawiło się dziecko i nie mieliśmy już czasu dla siebie. A do tego jeszcze rodzice, którzy stale wtrącali się w nasze życie, próbując nas czegoś nauczyć i dawać – według nich – niezwykle cenne rady.
Moja mama od początku nie przepadała za Michałem. Zawsze starała się przedstawić go w złym świetle w moich oczach. Ciągle mówiła mi o nim coś złego – że jest złym mężem, że przynosi za mało pieniędzy, a czasem nawet twierdziła, że nie kocha ani mnie, ani naszego dziecka.
Słuchałam tego wszystkiego i wiedziałam, że to nieprawda. Starałam się uciszać mamę, ale ona milczała tylko przez kilka dni, a potem zaczynała wszystko od nowa.
Zaczęła mi nawet doradzać, żebym znalazła sobie innego mężczyznę – tak, jak kiedyś zrobiła ona sama. Opuściła mojego ojca i już od dwudziestu lat żyje szczęśliwym, rodzinnym życiem z moim ojczymem. „Zrób to samo – mówiła – i będziesz szczęśliwa. A z tym tylko marnujesz czas.”
Czasami oddawałam jej dziecko, żeby przez kilka dni odpocząć. Kiedy go przywoziłam, zawsze robiłam to sama, a odbierać też musiałam samodzielnie. Mama nie lubiła przyjmować zięcia w swoim domu i zawsze znajdowała powody, żeby mu w tym przeszkodzić.
I tak pewnego dnia przyjechałam po syna i zobaczyłam, że u mamy trwa przyjęcie. Powiedziała mi, że świętują jubileusz jej przyjaciółki. Na moje pytanie, dlaczego obchodzi go u siebie, odpowiedziała, że nie mogła przecież iść do kogoś w gości z dzieckiem, więc wszyscy zebrali się u niej.
Posadziła mnie przy dużym, pięknie nakrytym stole. Na honorowym miejscu siedziała jej jubilatka, a obok niej jej syn – Tadeusz. Młody chłopak, przystojny, na pierwszy rzut oka inteligentny. Zaczęli mnie namawiać, żebym została i świętowała z nimi. Uległam i postanowiłam zostać. Zadzwoniłam do męża i uprzedziłam go, że nie wrócę. Był trochę urażony, ale pozwolił mi zostać.
Nawet nie wiem, jak to się stało, ale obudziłam się obok Tadeusza. Nie mogłam znaleźć dla siebie żadnego usprawiedliwienia – jak mogłam to zrobić? W sercu czułam ból, a w głowie krążyła tylko jedna myśl: „Po co ja tam zostałam?”
Gdy wróciłam do domu, byłam w szoku. Ledwo przekroczyłam próg, a Michał oznajmił, że składa pozew o rozwód. Okazało się, że moja mama wszystko mu powiedziała. Zadzwoniła do niego i oświadczyła, że nie ma sensu, żeby na mnie czekał, że znalazłam sobie lepszego mężczyznę, i że Michał nie jest mi już potrzebny, więc nie wrócę do niego.
I tak oto przez własną matkę rozwiodłam się z ukochanym mężem i zostałam sama z dzieckiem. Tego chłopaka więcej nigdy nie widziałam. Później dowiedziałam się, że tamtej nocy nawet nic się nie wydarzyło. Byłam wściekła na mamę i całkowicie zerwałam z nią kontakt.
Wielokrotnie próbowałam pogodzić się z Michałem. Opowiedziałam mu wszystko – że to była intryga mojej matki i że nic się nie stało. Ale on mi nie wierzył, choć nadal mnie kochał i kocha.
Co mam robić? Jak odzyskać mojego męża? Bardzo go kocham i nie wyobrażam sobie życia bez niego.