Mojemu synowi mają dwa lata, więc zostało nam jeszcze tylko 17 wspólnych lat, w tym obecne

Ostatnio przyjaciółka powiedziała coś, co skłoniło mnie do refleksji. „Pomyśl tylko, spędzimy lato z dziećmi zaledwie 18 razy!”. Zatrzymało mi to dech w piersiach.

Mojemu synowi mają dwa lata, więc zostało nam jeszcze tylko 17 wspólnych lat, w tym obecne.

Siedemnaście szans na bycie rodziną. Wyjazd razem na wakacje. Zanurzenie palców w piasku i pluskanie się w wodzie na plaży.

Siedemnaście lat, by cieszyć się leniwymi niedzielnymi porankami. Drzemki na kanapie, rozleniwionymi w sierpniowe południe, lub bieganie pod zraszaczami, uciekając przed upałem.

Siedemnaście lat dzieciństwa, czasu spędzonego pod jednym dachem. Kiedy dorastają nie tylko dzieci, ale i my sami, tworząc wspomnienia, które będą nas karmić przez całe życie.

Siedemnaście lat na odkrywanie świata wokół nas. Na przygody i odkrywanie nowych miejsc, nawet jeśli znajdują się w naszym własnym mieście.

Siedemnaście lat na wypady na łono natury, na pachnące grillowanie, słodkiego arbuza pokrojonego w kawałki i starannie przygotowane przez mamę kanapki.

Siedemnaście lat, kiedy dziecko jest jeszcze całkowicie twoje. Zanim stanie się dorosłe, pójdzie swoją drogą, szukając i, mam nadzieję, znajdując „swoich” ludzi — najlepszych przyjaciół, którzy staną się jego drugą rodziną.

Siedemnaście lat na podróże samochodem, loty samolotem, bycie turystami i koniecznie zgubienie się gdzieś w nowym miejscu.

Siedemnaście lat na atrakcje, lemoniadę i watę cukrową.

Siedemnaście lat na spotkania przy ognisku, ukąszenia komarów, pikniki w parku i wędrówki po lesie.

Siedemnaście lat — zanim wyrośnie, opuści dom i pójdzie własną drogą. Kiedy będzie spędzać całe lato z przyjaciółmi lub ukochaną osobą, wysyłając do domu kartki pocztowe, by informować nas o swoich przygodach.

Nie chcę opłakiwać czegoś, czego jeszcze nie straciłam, ale zdaję sobie sprawę, jak szybko płynie ten czas. I ponieważ nie mogę nacisnąć pauzy i przedłużyć go choćby na chwilę, postaram się cieszyć każdym wspólnym momentem w pełni.

Bo nim się obejrzę, dwa lata zamienią się w dziesięć, a dziesięć w piętnaście, i usłyszę: „Zadzwonię do ciebie, mamo, obiecuję”.

Więc dopóki mamy nasz czas, będziemy się śmiać i śpiewać, czasami zostawać do późna i organizować spotkania przy ognisku na podwórku. Schowamy telefony i będziemy spędzać dni na spacerach. Bo przed nami jeszcze 17 wspólnych lat. A to naprawdę dużo.