Myślałam, że teściowa to złoty człowiek. Ale po tym, co usłyszałam, chodziłam jak rażona piorunem
Relacje między synową a teściową rzadko są w pełni pozbawione napięć. Dlatego można zrozumieć ulgę pani Pauliny, która przed ślubem miała bardzo dobre stosunki z przyszłą teściową. Kobieta wydawała się spokojna, serdeczna, wręcz ciepła. Jednak po ślubie okazało się, że ta przyjazna atmosfera to była jedynie… cicha zapowiedź przyszłych zmian.
Sielanka przedślubna
„Z Markiem byliśmy razem prawie dwa lata, zanim postanowiliśmy się pobrać. Z jego mamą, panią Grażyną, miałam naprawdę dobre relacje. Zawsze uprzejma, pomocna, nigdy nie wtrącała się w nasze sprawy. Dlatego byłam wręcz szczęśliwa, gdy zaoferowała, że pokryje większość kosztów naszego skromnego wesela. Moi rodzice mogli dołożyć tylko niewielką kwotę – finansowo nie było u nas łatwo”, – opowiada Paulina.
Po ślubie wprowadziła się do mieszkania Marka, które dzielił z mamą. Trzypokojowe, przestronne, w sam raz dla nich trojga. „Myślałam, że to naturalne – że mieszkamy z teściową, ale to przecież tymczasowe, aż się ogarniemy. I byłam naprawdę wdzięczna za to, że mogliśmy na spokojnie zacząć wspólne życie.”
Rozmowa, której się nie spodziewała
„Pani Grażyna któregoś dnia powiedziała, że chciałaby z nami poważnie porozmawiać. Nie czułam niepokoju – przecież dogadywałyśmy się świetnie. Ale to, co usłyszałam… długo nie mogłam dojść do siebie.”
Teściowa zaczęła od wspomnień – jak samotnie wychowywała Marka, jak inwestowała w jego edukację, jak pomagała mu znaleźć pierwszą pracę i jak dużo dała z siebie, by zapewnić mu godny start. Potem przeszła do sedna.
„Powiedziała, że jej obowiązek jako matki został wypełniony. Sfinansowała ślub, udostępniła mieszkanie, ale teraz… chce żyć dla siebie. Zapowiedziała, że musimy szukać własnego lokum – wynajmu albo kredytu. Że nie możemy już liczyć na jej pomoc. I że jeśli zdecydujemy się na dzieci, to nie będzie naszą nianią – może czasem wpadnie, ale wychowywać ich za nas nie zamierza.”
Zaskoczenie i… bunt
„Zaniemówiłam. Przecież miałyśmy dobre relacje! Przecież to teraz nasz dom! Gdy zaczęłam to mówić, Marek tylko spojrzał na mnie i zaprowadził mnie do naszego pokoju. Był spokojny… i ku mojemu zdumieniu – zgodził się z matką. Co więcej – już następnego dnia zaczął szukać mieszkań do wynajęcia. I jeszcze zasugerował, że mogłabym poszukać pracy, żebyśmy mogli razem się utrzymać. A co z miesiącem miodowym? Z marzeniami?”
Paulina czuje się zraniona. „A teściowa? Zostaje w swoim dużym mieszkaniu i ‘żyje dla siebie’. To niby sprawiedliwe? Czy tak wygląda wsparcie rodzinne?”
Życiowa mądrość – czy teściowa naprawdę się myli?
Być może pani Grażyna powinna wcześniej uprzedzić młodych o swoich planach. Ale z drugiej strony – czy rzeczywiście zrobiła coś złego? Po latach poświęceń chce spokoju i przestrzeni. I to przecież naturalne, że młodzi ludzie powinni iść na swoje, usamodzielnić się, stanąć na własnych nogach. Nie oczekiwać, że ktoś inny będzie ponosić za nich odpowiedzialność.
Choć szokujące, to jej podejście ma w sobie racjonalność. A młoda para? Da sobie radę. Jeśli będą razem działać – poradzą sobie nawet w wynajmowanym mieszkaniu. W końcu życie we dwoje to nie tylko wygody, ale i budowanie czegoś od podstaw.
