Nie budujcie wielkich majątków na wieki dla wszystkich swoich dzieci i wnuków. Ten ogromny dom pozostanie pusty i zimny
W końcu spotkałeś takich ludzi. Może pracują z tobą, a nawet są twoimi krewnymi. Rozpoczyna się budowa na dużą skalę, która pochłania coraz więcej zasobów. I mają nadzieję, że powstanie dom, rodzina będzie w pobliżu, miejsce pod słońcem zdobyte. Tyle tylko, że od dawna nie żyjemy w systemie komunalnym.
Zdarzyło się, że syn zabierał żonę do domu swoich rodziców. Nowożeńcy pracowali, krzątali się po domu, rodzice opiekowali się wnukami i przeżyli. W weekend czekali na córkę, także z wnukami. I czekają bezwładnie, jakby córka nie miała nic innego do roboty, jak w każdy weekend z rzędu zaciągnąć zięcia do teścia i teściowej.
A dom jest zbudowany tak, aby każdy miał swój pokój. A tak na wszelki wypadek: wnuki dorastają!
I tutaj ma miejsce taka osobliwa zmiana psychologiczna:
– Nie potrzebowalibyśmy tego dla siebie, staramy się, budujemy, rwiemy życie dla naszych dzieci i wnuków. Ale wtedy będziemy żyć jak ludzie.
W rezultacie, zamiast troski o rodzinę, co jest realne, zaczyna się budowanie ze względu na przyszłość, która nie jest faktem, który nadejdzie.
A dzieci nie widzą ojca w pobliżu. Wnuki nie znają dziadka.
Marzyli o wycieczce nad morze, ale powiedziano im: cierpliwości, dziadek buduje dom.
– Nie, mówią do mojego syna, nie pójdziesz na studia na drogi wymarzony kierunek, studiuj blisko domu. Potrzebujemy pieniędzy na dom, poprawmy się.
Rodzice przeklinają, dzieci płaczą z urazy i krzyczą, że ten dom im nie jest potrzebny. Potrzebują matki, ojca, dziadka… Ale starsze pokolenie jest już we własnej przestrzeni: w ich wyobraźni siedzą już razem przy stole w nowym salonie, ale co w praktyce, oprócz brudu i niemożności rozmawiania na tematy ważne dla dzieci?
Budowa wymaga czasu, dzieci rosną niepostrzeżenie, jak trawa. Tu są studentami, tu sami biorą ślub – i nie chcą mieszkać w tym domu. Chcą podróżować po kraju, rozwijać się zawodowo i wreszcie zamiast ogrodu i niekończących się napraw odwiedzić morze. Nie chcą odgarniać śniegu i mieszkać z rodzicami.
Nikt nie chce słuchać wyrzutów z niewdzięczności, zwłaszcza gdy zostali porzuceni przez swoich rodziców z powodu ich fantazji lub ducha.
Dzieci znajdują wymówki, aby wyjechać – zarówno dla pracy, jak i studiów za granicą. A za nimi idą słowa rodziców:
– Zbudowaliśmy ten dom dla ciebie, nie możesz nas tak po prostu zostawić.
Sumienne dzieci odczuwają ciężar winy, podczas gdy te pozbawione skrupułów przerywają kontakt z rodziną. W końcu, taki projekt na dużą skalę tylko niszczy rodzinne więzi.
Nawet jeśli w rodzinie panuje zgodność i wszyscy się lubią, dzieci nie powinny dorastać z podciętymi skrzydłami, jeśli chcą latać. Powinny pracować tam, gdzie chcą i mieszkać blisko, zamiast tracić trzy godziny w drodze.
Takie rodzicielskie pomniki ambicji często pozostają puste. Rodzice inwestują pieniądze, mnóstwo czasu, poświęcają wiele wspaniałych chwil i możliwości. Ale dlaczego? Dzieci nie powinny być oceniane i nie ma potrzeby decydować za nie, czego powinny chcieć i za co być wdzięczne.
A jeśli najpierw krążą, a potem biegną do matki, to gdzie ich zabierzemy? W domu jest przecież wiele pokojów…
Można zbudować mały, ale wygodny dom. Dlaczego nie pozwolić na dobudowanie pokoju lub całego piętra w razie potrzeby? Dzieci będą uczestniczyć w tym jako równi z równymi i na pewno będą wdzięczne za możliwość wzięcia pod swoje skrzydła.
Tak właśnie postępują obecnie rodzice, budując małe domy z garażem na solidnym fundamencie i pozostawiając możliwość dobudowania dodatkowego pokoju lub skrzydła domu.
Czasami nawet dwa dodatkowe pomieszczenia. Jednak tylko nieliczne domy zostają skończone w całości. Dzieci, które są związane z rodzicami pięknymi wspomnieniami z dzieciństwa, kochane i troskliwie wychowywane, latają po świecie. Udowodniono, że dobre relacje są silniejsze niż kamienne ściany.
