Nie chcę jechać do teściowej, a mąż mnie do tego zmusza
– To dopiero numer! I to ma być „święta kobieta” – pomyślałam, zbierając rzeczy z podłogi, które chwilę wcześniej z impetem wyleciały z szafy. Teściowa postanowiła mnie nastraszyć, grożąc wyrzuceniem z mojego własnego mieszkania. No cóż, niech próbuje. W końcu syn nie wszystko jej opowiedział…
Po uporządkowaniu ostatnich śladów po wizycie teściowej, nalałam sobie herbaty. Syn, który nie obudził się nawet od krzyków babci, zaczął się wiercić w łóżeczku, co oznaczało jedno – czas drzemki dobiegł końca. Pora zamienić się w mobilną kuchnię. Wygodnie usiadłam w fotelu, próbując się uspokoić i oddać wspomnieniom.
W tej chwili marzyłam tylko o jednym – aby wokół mnie zapanował spokój i harmonia. Trudno było to sobie wyobrazić, ponieważ od kilku tygodni w rodzinie kipiały burzliwe emocje. Wszystko zaczęło się od dziwacznego pomysłu teściowej, bym ja i dziecko zamieszkały na wsi, kilkaset kilometrów od domu. Mój sprzeciw wywołał lawinę konfliktów, które prawie skończyły się tragicznie. Mąż postanowił zmusić mnie do uległości, nalegając, abym zamieszkała u jego matki.
Zabrał najpotrzebniejsze rzeczy i wtedy przeprowadził się do kolegi. Byłam przerażona. Pierwszego dnia próbowałam do niego dzwonić, pisać, próbować jakoś rozwiązać konflikt. Wieczorem poczułam się źle. Mąż nie odbierał telefonu, musiałam zadzwonić do rodziców. Mama wykorzystała wszystkie swoje skromne kontakty, żeby znaleźć mi najlepszego lekarza. Jednak nawet on, po całej nocy starań, nie zdołał powstrzymać tego, co zaplanowała natura. Nie donosiwszy ciąży o prawie sześć tygodni, zaczęłam rodzić. Po kilku godzinach na świat przyszedł nasz Mikołajek. Maleńki, ważący zaledwie dwa kilogramy, ale od razu dał o sobie znać słabym krzykiem, samodzielnie oddychał i nie potrzebował reanimacji. Byłam przerażona. Przez trzy dni, podczas których leżał na oddziale patologii noworodka, albo byłam przy nim, albo krążyłam po korytarzu obok sali, w której się znajdował.
Mama dzwoniła codziennie, przywoziła rzeczy dla mnie i dziecka. O Serhiju nie wspominała, widząc, że nie mam na to siły.
Sam nowo upieczony ojciec się nie odzywał. Nie chciałam do niego dzwonić i informować o narodzinach dziecka. Był mi obojętny, razem z mamą doprowadzili mnie do takiego stanu, że poród zaczął się przedwcześnie. Wiedziałam, że raczej nie zdecyduję się na rozwód, ale mąż będzie musiał bardzo się postarać, żeby zasłużyć na moje przebaczenie.
Kiedy syn został przeniesiony do mojej sali, a lekarze upewnili się, że jego zdrowie jest w porządku, postanowiłam w końcu powiadomić męża o radosnej nowinie.
Wysłałam mu zdjęcie syna z podpisem „Witaj, tato”.
Oddzwonił po kilku sekundach. Pierwsze słowa były niezrozumiałe. Wydawało mi się, że płakał. Mówił wiele i chaotycznie o tym, jak bardzo mnie kocha, jak bardzo się żałuje, jak jest winny i jak długo będzie błagał o wybaczenie. Opowiedziałam o stanie zdrowia syna i swoim, starając się nie przechodzić do oskarżeń. Ale mąż wyczuł w moim głosie urazę.
– Lenka, kochanie! Nigdy więcej nie zrobię niczego, co mogłoby w jakikolwiek sposób zaszkodzić tobie lub naszemu synowi. Od teraz wszystkie ważne decyzje będziesz podejmować tylko ty. W pełni ci ufam!
– Na pewno? Pamiętaj, że przypomnę ci to później, jeśli zmienisz zdanie.
– Oczywiście, teraz będę… Tak, rozumiem…
– Zrozumiałam, nie martw się!
Prawie dwa tygodnie spędziłam w szpitalu. Syn musiał przybrać na wadze, a ja miałam drobne komplikacje po porodzie. Mąż dzwonił codziennie i zdawał relacje z przygotowań mieszkania na nasz powrót. Moja mama postanowiła mu w tym pomóc. Byłam spokojna – pod jej nadzorem na pewno niczego nie pominie, ani nie zrobi niczego zbędnego. Jednak na kilka dni przed naszym powrotem mąż poinformował mnie, że jego mama chce przyjechać na wypis.
– No i dobrze, cieszę się, że cała rodzina będzie nas witać.
– Właśnie o to chodzi, przyjedzie cała rodzina. Wszyscy, których mama udało się przekonać, żeby nas odwiedzili.
– Nie rozumiem. Po co?
– Mama powiedziała, że będziemy bardzo zadowoleni, jeśli wszyscy krewni przyjadą nas powitać. Nasza rodzina nie jest zbyt liczna, ale będzie nas około siedmioro.
– Gdzie ich wszystkich pomieścimy?
– Właśnie w tym jest główny problem. Wszyscy zatrzymają się u nas.
Po tonie męża zrozumiałam, że pomysł jego matki również go nie zachwycił. Po tym, jak Serhij poinformował matkę, że nie zamierzam z dzieckiem spędzać całego lata u niej i zostanę u swoich rodziców, coś w niej pękło. Uczciwa i życzliwa kobieta stała się ostra i kąśliwa, rzucająca w moim kierunku złośliwe uwagi, graniczące z agresją. Starałam się nie odbierać od niej telefonów, a jeśli już musiałam, skracałam rozmowy do minimum. Widocznie nie mogła przekonać syna, żeby przywiózł mnie i dziecko do jej zapomnianego przez świat miejsca, więc wymyśliła plan, jak najbardziej mi dokuczyć. Jeśli wcześniej jej walka przeciwko mnie toczyła się w ukryciu, przez telefony i wiadomości, teraz przeszła do otwartej ofensywy, a ja musiałam się postarać, żeby obronić swoje pozycje, a także męża, który mógłby przejść na jej stronę.
– Nie, Serhij. Nie zamierzam organizować żadnych uroczystości. Mama powiedziała, że jeśli przyjedzie twoja mama, umieszczą ją u siebie, żeby nas nie krępować. Ale organizowanie uczty dla całej rodziny to przesada. Chcę odpocząć, być w domu, zacząć przyzwyczajać się do naszej nowej sytuacji. Nie mam czasu ani ochoty na przyjmowanie gości, gotowanie dla nich czy sprzątanie po nich. Uważam, że przyjęcia po wypisie ze szpitala to przeżytek.
– Ale jak to? Mama zaprosiła wszystkich… – po jego głosie było słychać, że mąż był zmartwiony. Nie chciał otwartego konfliktu z matką.
– Zróbmy to sprytniej. Obzwoń wszystkich i powiedz, że wypis został przełożony. Powiedz, że już jesteśmy w domu. Zwali to na moją pomyłkę w terminach wypisu. A twoja mama przyjedzie w każdym razie, więc nie przegapi tego ważnego wydarzenia.
– Ale nie chcę kłamać…
– Serhij, a ja nie chcę przypominać ci, że twoja nieśmiałość i bezczelność twojej matki doprowadziły mnie do sali porodowej sześć tygodni wcześniej! – nie chciałam za każdym razem wypominać mu jego winy, ale zbyt szybko zapomniał o swojej obietnicy, że będzie ze mną konsultować wszystkie decyzje.
Wieczorem zadzwoniła teściowa. Nie miałam ochoty rozmawiać, ale nie miałam wyboru.
– Leno! Co to za nowiny z twoim wypisem? Dlaczego Serhij powiedział wszystkim, że już jesteś w domu? – zamiast przywitania zaczęła te
ściowa.
Nie chciałam kłamać, więc postanowiłam wybrnąć z tej sytuacji.
– Okazało się, że pomyliłam daty. W rezultacie wypis został przesunięty. Myślałam, że odbędzie się wcześniej.
– Czyli jesteś w domu? – ponownie zapytała kobieta.
– Nie, ale rano nas wypisują.
– Rano?! To dlaczego mieszasz mężowi w głowie? Sama powinnaś się przygotować na powrót dziecka. On mi mówił, że zmusiłaś go do generalnego sprzątania i zakupu wyprawki dla dziecka. I jeszcze przyczepiłaś do niego swoją matkę, która nie daje mu odetchnąć. On ma swoje sprawy w pracy. Nie ma czasu na przygotowania na twój powrót. Przyjedziesz i sama wszystko zrobisz. A wtedy i my przyjedziemy.
Słuchałam i nie rozpoznawałam teściowej. Gdzie podziała się miła, czasem nadmiernie nachalna w swoim pragnieniu przypodobania się kobieta? Zuchwały ton, jakbym nie urodziła jej wnuka, a tylko przeszkadzała na drodze. Próbowałam „wygładzić sytuację”.
– Ale on sam chciał pomóc. Dziecko urodziło się przedwcześnie, nie zdążyłam się przygotować. Poza tym, Misza to także jego syn. Serhij z radością przygotowuje się na nasz powrót.
– Nie rozśmieszaj mnie! Z radością! Z czego tu się cieszyć? Z wiecznego płaczu i krzyku? Nic nie rozumiesz? On musi odpoczywać, a nie latać wokół ciebie jak na służbie.
– Ale urodziłam zaledwie dwa tygodnie temu! Potrzebuję pomocy!
– Urodziłaś! I co z tego? Inne kobiety rodzą po pięć razy i nie obarczają mężów swoimi obowiązkami. W każdym razie, po powrocie z porodówki, nie chcę słyszeć takich rzeczy! Sama zajmiesz się domem i dzieckiem. Serhij pracuje, męczy się. Nie ma czasu na twoje drobne sprawy. To wszystko, dobranoc. Idź spać, jutro nie będziesz miała czasu na odpoczynek.
Rozłączyła się, a ja zaczęłam się zastanawiać. Okazało się, że niedawne konflikty o to, gdzie z synem będziemy spędzać lato, to były tylko niewinne przekomarzanki! Teściowa nabrała ochoty na więcej i nie zamierzała się poddać. Jeśli wcześniej myślałam, że łatwo ją i męża przekonam do robienia wszystkiego po mojej myśli, to teraz nie byłam tego taka pewna. Tak, Serhij obiecał, że będzie mnie we wszystkim słuchać, ale czy będzie w stanie dotrzymać obietnicy po wpływie matki?
Następnego dnia mąż zadzwonił i poinformował, że przekonał wszystkich krewnych, żeby zostali w domu. Przyjedzie tylko jego mama. Kategorycznie odmówiła zamieszkania u moich rodziców. Widocznie postanowiła „ustawić mnie” na miejscu. Zobaczymy, kto kogo!
Na wypisie byli tylko najbliżsi. Po powrocie do domu, Serhij wysłał mnie do odpoczynku, a sam poczęstował moich rodziców herbatą i odprowadził do domu. Jego mama została. Nie spałam i słyszałam ich rozmowę.
– Synu! Nie poznaję cię! W co ty się zmieniłeś? Ona tobą kręci, jak chce. Rozumiem, przed porodem, ale teraz? My przecież ustaliliśmy, że ona na lato przyjedzie do mnie! Jakie mogą być inne opcje? Musisz myśleć o sobie! Jak będziesz odpoczywać w hałasie?
– Mamo, Leno nie chce jechać z dzieckiem na wieś. Miszka urodził się słabowity, trzeba go stale pokazywać lekarzom. Może będzie potrzebna rehabilitacja, masaże, coś jeszcze. W twojej wsi tego nie ma. Rodzice Leny są gotowi we wszystkim pomóc. A ja mogę codziennie widzieć rodzinę. Do ich domu jest niedaleko. Jestem tak szczęśliwy z powodu narodzin syna, że nawet nie wiesz!
– Jeśli teraz pójdziesz jej na rękę, przestanie widzieć w tobie mężczyznę. Musisz jej pokazać, kto tu rządzi! Poza tym, ja też jestem babcią i mam prawo widywać wnuka. Nie zamierzam mieszkać u jej rodziców, nie jestem żadnym darmozjadem. Mam swój dom, ogród, działkę! Lena umie prowadzić samochód, będzie mogła zabierać dziecko do miasta, jeśli zajdzie potrzeba.
– Ale nie będę widzieć ich z synem przez kilka miesięcy!
– Co tu oglądać? Wszystkie dzieci są takie same. A twoja żona powinna zająć się sobą. Właśnie na działce doprowadzi się do formy.
Słuchałam i ledwo powstrzymywałam się od wyjścia z pokoju i wyrzucenia teściowej za drzwi. Więc to takie były jej plany? Zyskać darmową siłę roboczą na lato i relaks w postaci wnuka! Co za obłudnica! A tak dobrze udawała miłą kobietę! Może gdybym wcześniej częściej z nią rozmawiała, odkryłabym jej prawdziwą naturę. Serhij starał się trzymać, ale było widać, że ciężko mu sprzeciwiać się matce. Tylko obietnica wspierania mnie we wszystkim pozwalała mu jakoś opierać się matce.
Następnego ranka teściowa obudziła mnie o szóstej rano.
– Czemu leżysz? Mężowi trzeba przygotować śniadanie!
Nie rozpoznawałam matki męża. Kiedy byliśmy u niej na wsi, starała się chodzić na palcach, żebyśmy mogli dłużej pospać. Teraz pokazywała swoje prawdziwe oblicze.
– I co? Sam zrobi sobie kawę, a śniadanie potrafi już dawno przygotować. Pół nocy nie spałam z małym, nie zamierzam wstawać i lecieć służyć mężowi. Skoro wstałaś wcześniej, to zrób śniadanie dla swojego syna. I dla mnie możesz zrobić omlecik, jeśli ci to nie przeszkadza. – postanowiłam jasno określić granice i nie pozwalać teściowej narzucać swoich porządków w moim domu.
– Co? Jak śmiesz tak do mnie mówić? Zgłoszę to Serhijowi!
– Może już czas wracać do domu? Zaczynasz się zbytnio angażować w nasze rodzinne sprawy. Wróćmy do poprzedniego modelu relacji – ty mieszkasz daleko, a my rzadko cię odwiedzamy. Obiecuję, że teraz będziemy przyjeżdżać jeszcze rzadziej!
– O nie. Będziesz mnie słuchać! – teściowa gwałtownie się odwróciła i pobiegła do kuchni, gdzie Serhij już przygotowywał śniadanie dla siebie i swoich ukochanych kobiet.
Nie zamierzałam słuchać, co mówiła mężowi, chciałam spać, a po wyjściu męża jego matka raczej nie pozwoliłaby mi się wyspać. I tak się stało. Ledwo zamknęły się za nim drzwi, teściowa weszła do sypialni i stanęła przy łóżku.
– Leno, dość leżenia. Widzę, że nie śpisz. Wstawaj, czas zacząć przygotowywać obiad dla męża.
– Jest ósma rano! Jaki obiad? Wróci o szóstej wieczorem. Proste obliczenia wskazują, że mam wystarczająco czasu, aby się kilka razy wyspać. Dlaczego tu jesteś? Pomagać przy wnuku czy doprowadzić mnie do takiego stresu, że stracę mleko? Już wystarczająco się postarałaś, żeby poród odbył się przedwcześnie, teraz postanowiłaś nie ustępować?
– Obwiniasz mnie? Chciałam dobrze!
– A teraz z najlepszych pobudek nie dajesz mi spać. W rezultacie nie będę miała mleka,
będę zdenerwowana, syn będzie płakać. A ty będziesz mogła udowodnić swojemu synkowi, że przeszkadzamy mu i powinniśmy wyjechać do ciebie?
– Podsłuchiwałaś? – teściowa syczała jak rozwścieczona kobra.
– Nie starałaś się za bardzo, żeby tak nie było. – byłam spokojna, ale wiedziałam, że jeśli ta kobieta wkrótce nie wyjedzie, będę musiała opuścić swoje mieszkanie. Do rodziców miałam się przenieść na początku lata. Biorąc pod uwagę przedwczesny poród, termin przeprowadzki przesunął się na początek maja.
– Nie śmiej nas oskarżać. Chcieliśmy dobrze.
– Tymczasem wszystko poszło dokładnie odwrotnie.
Odwróciłam się na drugi bok i przykryłam kocem, wyraźnie pokazując, że nie zamierzam kontynuować rozmowy.
W ciągu następnych godzin syn kilka razy budził się na jedzenie. Przewijałam go i znów kładłam się spać, korzystając z okazji. Pierwszego dnia udało mi się wytrzymać i nie „ugiąć” pod żądaniami teściowej.
Nie odważyłam się podjąć rozmowy z mężem o jej zachowaniu pierwszego dnia. Kiedy jednak matka męża kontynuowała swoje ataki, musiałam poruszyć temat jej powrotu do domu.
– Serhij, kiedy twoja mama planuje wrócić do domu?
– Nie wiem, nie rozmawialiśmy o tym. – odpowiedź była prosta, ale zauważyłam, że mąż kłamie.
– Serhij, a może opowiesz mi wszystko? Jakie jeszcze wasze plany mam poznać na końcu?
– W zasadzie, mama postanowiła zostać u nas na jakiś czas. Skoro nie chcesz do niej jechać…
– Przecież omawialiśmy, że to obiektywnie nie najlepsze rozwiązanie. I nie dlatego, że nie chcę…
– Dobrze, skoro nie możesz do niej pojechać, zostanie u nas, żeby spędzić czas z wnukiem. – mąż z niezadowoleniem ustąpił moim uwagom, ale było widać, że teściowa nie zrezygnowała z prób ponownego przeciągnięcia go na swoją stronę.
– Ledwie zwraca na wnuka uwagę przez cały dzień. W najlepszym razie zagląda, żeby go obudzić, bo jej zdaniem za dużo śpi w ciągu dnia.
– Ale przecież w nocy prawie nie śpi. – mąż wyraźnie nie chciał uwierzyć, że jego mama mogłaby tak postąpić.
– Tak, tylko że dla niej to nieistotne! Uważa, że co dwie godziny trzeba go budzić i karmić. Nie śpię w nocy, nie śpię w dzień i ciągle słucham nieprzyjemnych uwag od twojej mamy. Jestem cierpliwa, ale nie chcę zamieniać się w mamę-zombi, która nie śpi dniami i nocami. Pomoc z jej strony jest żadna, więc doskonale poradzę sobie bez niej.
– Ale ona opisała to inaczej. Powiedziała, że pomaga ci przy dziecku, kiedy odpoczywasz. Gotuje, sprząta, pierze.
– I jeszcze oddziela fasolę od soczewicy, sadząc czterdzieści krzewów róż! Wszystko się zgadza! Nie uważasz, że za dużo pracuje dla mnie? Czas, żeby odpoczęła. Poza tym, teraz jest sezon na pracę w ogrodzie, musi przygotować sadzonki! – ledwie powstrzymywałam gniew. Okazało się, że teściowa przedstawiała się jako niemal niewolnica, a mnie jako rzadką leniwą żonę.
– Leno, jest moją matką i ma prawo przebywać w moim domu! – Serhij wstał i ruszył do wyjścia – jego zwykły manewr, kiedy kończyły mu się argumenty.
– Naprawdę? A może porozmawiamy o tym. W twoim domu? Jeśli pamiętasz, dom nie jest twój. Sam zaproponowałeś, żeby zapisać mieszkanie na mnie! To znaczy, że twoja mama będzie musiała spakować walizki.
– Ale chcę, żeby została! Niech zostanie z wnukiem, przecież latem będzie musiała być sama. Nie będziemy mogli tam pojechać.
Zrozumiałam, że kłócenie się z nim jest bezcelowe. Musiałam szukać innych sposobów. Nie chciałam wyjeżdżać do rodziców i zostawiać Serhija z jego matką. Nie mogłam sobie nawet wyobrazić, co mogłaby mu wmówić. Więc musiałam działać bezpośrednio.
– Nie czas już na powrót do domu? – zapytałam teściową podczas obiadu w jednym z kolejnych dni. – pewnie ogród jeszcze nie posadzony, a sadzonki trzeba przygotować. Albo co tam trzeba robić na wiosnę?
– Postanowiłam, że to wszystko może poczekać. Wnuk jest ważniejszy.
– A wydaje mi się, że ledwie poświęcasz mu pięć minut w ciągu dnia. Więc czas na powrót.
– Wiesz, Misza wcale nie jest podobny do Serhija. – powiedziała teściowa zamyślona, zmieniając temat tak nagle, że zapomniałam, od czego zaczęła rozmowę.
– Jest noworodkiem, jeszcze nie wiadomo, do kogo jest podobny. Może być podobny do mnie.
– Pomyślałam o tym. Jak sprytnie to wymyśliłaś. Przedwczesny poród, ale całkowicie donoszone dziecko, które wcale nie jest podobne do mojego syna. A ty w tym czasie mieszkałaś u swoich rodziców. Kto wie, jak tam spędzałaś czas…
Chciałam wierzyć, że żartuje, ale wiedziałam, że mówi poważnie. Było bardzo możliwe, że tę nowinę już przedstawiła synowi.
– Misza jest synem mojego męża. A ty natychmiast, nie – teraz, opuścisz mój dom! – spokojnie wstałam i podeszłam do szafy, gdzie leżała walizka teściowej.
– I kto mnie do tego zmusi? To mieszkanie mojego syna. Zostało kupione przed ślubem, więc masz tu tylko tymczasowe prawa. Lepiej ty się pakuj, zanim zdecyduję, że trzeba zrobić badania genetyczne.
– Chcesz mnie wyrzucić z mojego domu? – nie spodziewałam się takiego obrotu w naszych relacjach.
– Chcę otworzyć synowi oczy na tę, z którą mieszka. Nagałaś dziecko, więc razem żyć nie będziecie! Pakuj rzeczy i wyjeżdżaj do rodziców. Dzieckiem się nie zasłaniaj przy rozwodzie.
– Co? Nie będę tego więcej tolerować! – wyjęłam walizkę z szafy, ale teściowa postanowiła mnie wyprzedzić, chwytając za rączkę walizki. Zaskoczona, puściłam walizkę, a teściowa zahaczyła nią o półki w szafie, z których wszystkie moje rzeczy wyleciały na podłogę.
– No proszę! Co chciałam udowodnić! Latawica! I wszystkie rzeczy wyzywające! Muszę natychmiast to pokazać synowi.
– Widział, nie uwierzysz! Wybieraliśmy je razem! – Chwyciłam walizkę teściowej, weszłam do jej pokoju i po prostu zepchnęłam zawartość jej szaf do walizki. Następnie wyniosłam ją na korytarz i wróciłam po matkę męża. Mój mózg nie rozumiał, skąd nagle we mnie tyle siły i determinacji, skoro do niedawna ledwo mogłam chodzić.
Kobieta nie stawiała oporu, pewna, że nie ośmielę się jej wyrzucić. Niemniej jednak, chwyciłam ją za łokieć, wypchnęłam za drzwi, zamknęłam je i dopiero wtedy powiedziałam.
– Twój synuś zapisał mieszkanie na mnie, bo bał się problemów z urzędem skarbowym. A tobie opowiedział wersję, która cię zadowoli i nie wywoła bólu głowy. Teraz nie
przekroczysz progu tego domu pod żadnym warunkiem. A jeśli nie przestaniesz niszczyć naszego życia, uczynisz swojego syna nieszczęśliwym, choć wolnym.
Co odpowiedziała teściowa, nie usłyszałam, weszłam do pokoju i usiadłam z synem w fotelu. Nie minęła godzina, gdy otworzyły się drzwi. Serhij wrócił wcześniej z pracy. Przemknęło mi przez myśl, że to zasługa jego matki. Ku mojemu zdziwieniu, mąż był spokojny. Usiadł na krawędzi łóżka i odpowiedział na moje pytanie.
– Mama nie będzie nas odwiedzać przez jakiś czas. Może nigdy. Wiem, że ją wyrzuciłaś i rozumiem twoje motywy. Zadzwoniła do mnie i opowiedziała o waszej kłótni. Teraz jedzie do domu, wsadziłem ją do taksówki, żeby upewnić się, że bez problemu dotrze. Już nigdy nie będzie wtrącać się w nasze życie, a ja nigdy więcej nie będę wątpić w twoje decyzje. Teraz rozumiem, że chciała tylko przedstawić cię w złym świetle i nas rozdzielić.
– Jak doszedłeś do takiej liczby wniosków w tak krótkim czasie?
– Powiedziała, że Misza to nie mój syn. Nie mogłem się z tym pogodzić. Matka, która chce szczęścia swojemu synowi, nigdy nie będzie mieszać się w jego małżeństwo i radzić mu, by zostawił żonę, która dopiero co urodziła. Nie mam wątpliwości co do swojego ojcostwa, dlatego od tej pory będę wierzyć tylko tobie.