Nie wyobrażam sobie, jak mój zięć znosi moją córkę. Ma ona nieznośny charakter i wcale nie jest dobra w prowadzeniu domu. Chcę, żeby Igor ją zostawił
Tak wiele mówi się o relacjach teściowej z zięciem i zazwyczaj panuje w nich pełen negatyw! Ponoć teściowie zawsze są niezadowoleni z wyboru swoich córek, że ich małe księżniczki zasługują na lepszych partnerów.
Ja zderzyłam się z sytuacją, która przeciwnie, po raz kolejny dowodzi, że mój zięć to prawdziwa skarbnica, w przeciwności do córki. Nie wiem, co pomijałam w wychowaniu mojego dziecka, ale uważam, że moja córka jest straszną żoną, okropną gospodynią i po prostu złą osobą.
Moja Ania zawsze miała trudny charakter. Kiedy miała osiemnaście lat, poznała bardzo porządnego chłopca, Igora. Jest on dobry i miły. Ania nie miała wcześniej poważnych związków, aż spotkała Igora. Ania jest kilka lat młodsza od Igora.
Igor od razu mi się spodobał. Igor pochodził z dużej przyjaznej rodziny, miał dobrą pracę, sam zarobił na swój pierwszy samochód. Bardzo się cieszyłam, że Ania poznała akurat Igora. Chciałam, żeby dzieci były razem i założyły rodzinę.
Ale moja córka nie podzielała mojego zdania. Była zadowolona z tego, co miała, nie zamierzała wychodzić za mąż, te przypadkowe spotkania były dla niej wystarczające. Córka nigdy nie dzieliła się ze mną swoimi myślami, zawsze odpowiadała agresywnie na moje pytania. Czasem była ponura, a o Igorze mówiła tak, jakby te związki były dla niej tymczasowe.
Ale myślę, że to po prostu zły charakter Ani. Nie umie docenić dobrej postawy wobec siebie. Spróbowała by żyć z pijakiem, jak ja, od którego znosiłam stałe upokorzenia, więc co tam mówić, podnosił rękę i wyrzucał mnie z domu… O, wtedy doceniłaby to, co jej los podarował.
Ania i Igor kontynuowali swoje związki i po trzech latach zaczęli wynajmować mieszkanie razem. I wtedy zauważyłam, że córka bardzo się ode mnie oddaliła, nie dzwoniła, nie przyjeżdżała, zachowywała się tak, jakbym jej nigdy nie było. Gdybym nie wykazywała inicjatywy, aby jeszcze raz prosić ją do siebie w gości lub zadzwonić, nie wiedziałabym nic o życiu córki.
Jak się później okazało, Ania była straszną gospodynią. Ciepło w domu to nie dla niej! Wszystko było wiecznie porozrzucane. Widziałam to wszystko i bardzo mi było Igora szkoda, że trafił na taką dziewczynę.
Dziwiłam się, jak ma cierpliwość znosić, po pierwsze, nieznośny charakter córki, a po drugie, wieczny bałagan w domu. Jedynym plusem Ani było to, że umiała dobrze gotować i piec.
Minął rok i dzieci w końcu wzięły ślub. Wszystko odbyło się skromnie, cicho, byli tylko najbliżsi, chociaż pieniędzy na wystawne wesele było pod dostatkiem. Igor dobrze zarabiał.
I Ania też nieźle zarabiała. Ale nie chciała wielkiego świętowania. Nawiasem mówiąc, gdy tylko przygotowywali się do ślubu, Ania zachowywała się tak, jakby to był zwykły dzień, a nie szczęśliwe wydarzenie.
Ślub niczego nie zmienił. Ania, jak była furią, tak została, tylko pewnie o dziesięć razy gorszą. Jest zawsze zirytowana i zdenerwowana. Na moje pytania, co się dzieje, odpowiada, że to wszystko przez to, że jest niezadowolona z charakteru swojej pracy, jest bardzo zmęczona.
Poprosiłam ją, żeby była bardziej delikatna, żeby była bardziej wyrozumiała, dobra… Szanować bliskich i męża… Ale tylko bardziej się zdenerwowała i zaczęła szaleć.
Igora po prostu żal mi. Muszę rozmawiać z tą furią raz na kilka dni, a on żyje z nią, patrząc na znużoną twarz swojej żony każdego dnia. Jest godzien czegoś lepszego! Przyznam szczerze, że chciałabym, żeby zostawił moją córkę i znalazł sobie dobrą, wykształconą, gospodarną tą kochającą dziewczynę.
