Oczekiwaliśmy wsparcia i słów aprobaty od rodziny, ale w rezultacie napotkaliśmy na negatyw

Jesteśmy małżeństwem od 5 lat. Przez długi czas staraliśmy się z mężem o dziecko, ale nie wychodziło. Przeszliśmy wiele badań, podczas których okazało się, że nie mogę mieć dzieci. Jeśli zdecyduję się na naturalny poród, mogę pozostać inwalidką na całe życie. Mąż pierwszy wyraził sprzeciw wobec naturalnych narodzin. Zdecydowaliśmy, że nie jesteśmy w stanie finansowo sprostać surogatowemu macierzyństwu, dlatego zwróciliśmy się do domu dziecka.

Poznawaliśmy sieroty, rozmawialiśmy z nimi, przygotowywaliśmy dokumenty, byliśmy bardzo zdenerwowani. Kiedy w końcu dostaliśmy zielone światło do adopcji (półtorarocznej dziewczynki, wyglądającej jak aniołek), zgromadziliśmy całą rodzinę, aby równocześnie przekazać smutne (o mojej niemożności posiadania dzieci) i radosne wieści.

Oczekiwaliśmy wsparcia i słów aprobaty od rodziny, ale w rezultacie napotkaliśmy na negatyw. Nawet nie mieliśmy pojęcia, że usłyszymy takie rzeczy od własnych rodziców. Okazało się, że moje życie nikogo nie obchodzi, a najbardziej niepokoiło wszystkich następujące: “Rodź sama, Bóg pomoże!”, “Co ludzie powiedzą?”, “A kim byli jej rodzice, może wyrośnie na złodziejkę?!”, “Po co wam obce dziecko?”, “My jej nie przyjmiemy do nas, to nie nasza wnuczka!”.

Wybuchł prawdziwy konflikt. Teraz rodzice nie rozmawiają z nami, uważając nas za szaleńców. Na szczęście nasi przyjaciele rozumieją naszą sytuację i pozostają po naszej stronie w tej trudnej sytuacji. A my jeszcze bardziej utwierdziliśmy się w decyzji przyjęcia dziecka z domu dziecka, ponieważ bardzo pragniemy być rodzicami.